* Poniedziałek
Pov Madison:Cały weekend spędziłam z Gabrielem i było świetnie. Oglądaliśmy filmy trochę gotowaliśmy i nawet zrobiliśmy sobie wieczór karaoke.
- Opowiadaj, jak było z naszym aniołkiem? - zaśmiała się Ali.
Zaczęłam im wszystko dokładnie opowiadać. Gdybym mogła to każda minutę bym im powiedziała niestety zadzwonił dzwonek na lekcje.
Weszliśmy do sali I zajęliśmy nasze miejsca. Ja standardowo siedziałam z Camila a Allison z Noe.
Lekcja się zaczęła, popatrzyłam w stronę biurka Ryana. Nie było go tam.
- Zapatrzyłaś się- zaśmiał mi się Camila do ucha.
Otrząsnęłam się.- Ciekawe, gdzie jest Ryan-powiedziałam sama do siebie. Lucas był więc to na pewno nie przez ich " męski wieczór ".
Dokładnie wtedy do naszej sali ktoś zapukał, drzwi się otworzyły a w nich można było zobaczyć panią sprzątaczkę i Ryana. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie krew na koszulce Ryana, zdarta skóra z kosteczek na dłoniach i poszarpane ubrania.
- Co się stało? - zapytała zmartwiona nauczycielka i podbiegła do nich.
- Wyjaśniłem kolegę, wielkie mi halo - mruknął Ryan przewracając oczami i zajął swoje miejsce.
- Co? - nauczycielka chyba nie wiedziała, jak ma zareagować.
- Pan Martin pobił się z jednym chłopakiem z młodszej klasy-odpowiedziała sprzątaczka.
- Ryan-nauczycielka wskazała na drzwi a o wstał i odszedł. Chyba wiedział, że musi iść na dywanik do dyrektora.
- Ten debil najpierw robi później myśli-powiedziałam sama do siebie. Niestety wydawało mi się, że powiedziałam to ciszej, a jak się okazało usłyszała to cała klasa w tym pani nauczycielka.
W taki właśnie sposób razem z Ryanem wylądowałam u dyrektora. Szczerze to sama nie wiedziałam po co ja tym jestem, bo ja go tylko obraziłam, łatwej byłoby wpisać mi uwagę i dalej prowadzić lekcję, ale nasza nauczycielka chyba była dzisiaj nie w humorze.
Moja sprawa się szybko rozstrzygnęła. Przeprosiłam Ryana i mogłam wrócić do sali, a nim było trochę gorzej a przynajmniej tak słyszałam od innych ludzi.
***
Szłam właśnie z dziewczynami I Noe na stołówkę szkolną, gdy po drodze zauważyłam jakąś dziewczynę, która wbiegła to toalety.
Normalnie to raczej olałabym sprawę, gdyby nie grupka chłopców, którzy stali kilka metrów dalej, wskazywali na nią palcami i śmiali się.
Oczywiście moja dobra duszyczka nie pozwoliła mi przejść obojętnie i poszłam za nią.
W toalecie tylko jedna kabina miała otwarte drzwi a w niej na podłodze siedziała blondynka.
- Co się stało? - zapytałam cichym i spokojnym głosem.
Ona tylko popatrzyła na mnie i zaczęła płakać jeszcze bardziej.
Kucnęłam obok niej, ale na tyle daleko, aby dać jej odrobinę prywatności.
Popatrzyła na mnie, gdy zauważyła, że nie mam zamiaru odejść przestała płakać podniosła się odrobinę i jej wzrok ponownie padł na mnie.
- To ty jesteś Madison Collins? - zapytała cicho.
- Tak.
- Słyszałam o tobie. Podobno miałaś do czynienia z Jacksonem. Byłaś z nim w związku?- dziewczyna ta zaczęła wypytywać.
- Nie, ale za to wyzywał mnie tylko przez mój strój. A ty?
- Wykorzystał mnie, a teraz jestem z nim w ciąży. On oczywiście nie chce tego dziecka- blondynka zaczęła ponownie płakać.
Kurwa no nie.
Jackson był okropnym chujem, wykorzystywał każdą i później zostawiał. Ja kiedyś miałam podobną sytuację związana z nim, na początku się nie przejmowałam, ale teraz już nie wytrzymałam.
Poszłam na stołówkę, gdzie teraz siedział z reszta tak jak większość uczniów szkoły. Szybko go zobaczyłam i ruszyłam zdenerwowanym krokiem w jego stronę.
Podeszłam i stanęłam tuż przed nim. Jackson odwrócił się leniwie, a gdy tylko mnie dostrzegł na jego twarzy pojawił się uśmieszek.
- Czego najcudowniejsza córeczka i uczennica na świecie, czyli Madison Collins chce ode mnie ?- zaśmiał się.
- Jak możesz się tak zachowywać ze stosunku do dziewczyn? Jesteś okropnym dupkiem-krzyknęłam, uderzyłam go w twarz i odeszłam.
Nie wiem co wtedy powiało się w mojej głowie, że tam poszłam. Mogłam przecież mieć problemy w szkole.
Oparłam się o szafki szkolne masując swoje skronie i myślałam co ja właśnie odjebałam. Nagle usłyszałam czyjś śmiech obok mnie.
- No ładnie urządziłaś Jacksona-zaśmiał się Ryan. Poznałam go po jego zachrypniętym głosie.
- Zamknij się, bo tez oberwiesz w tą swoją piękną buźkę-syknęłam i odeszłam.
Nie poznaje siebie.
***
Od tamtego zajścia minęło kilka dni. A dokładniej jest już 13 lutego. Tak dokładnie jutro są Walentynki.
Z Ryanem nie miałam już więcej kontaktu. Spotykałam się z nim kilka razy na korytarzu, ale żadne z nas się nie odzywało do drugiego.
Nie brakowało mi go, bo ten czas spędziłam z Gabrielem. Moi rodzice nawet zdążyli go poznać, mama była prze szczęśliwa i zachwycona Gabrielem a tata jak zawsze bardzo sceptycznie nastawiony z reszta tak jak przy każdym chłopaku, którego mu przedstawiłam.
- Witaj kochanie - powiedział Gabriel wchodząc do mojego pokoju. Pocałował mnie na przywitanie i usiadł na moim łóżku.
- Poczekaj chwilkę, skończę robić projekt i siadam z tobą.
Minęło kilka minut a ja leżałam już z Gabrielem i śmialiśmy się a jakiegoś filmiku, który właśnie zobaczyliśmy.
- Jak tam gołąbeczki? - zaśmiała się Camila, gdy weszła do mojego pokoju. Za nią weszła Ali i Noe.
Wszyscy siedzieliśmy na moim łóżku i szukaliśmy filmu do obejrzenia.
- Jutro są Walentynki-Ali powiedziała do ogółu, ale wiemy, że chciała po prostu przypomnieć Noemu.
- Teraz ja tylko będę sama-jęknęła Camila.
- Możemy spędzić je razem wszyscy w piątkę, chyba że Gabriel ma już jakieś plany.
- Spotkamy się o 21 tutaj, ja z Maddy pójdziemy wcześniej na randkę a później się spotkamy - odpowiedział Gabriel.
Od tych kilku tygodni, kiedy spotykam się z Gabrielem wszyscy złapaliśmy coraz lepszy kontakt a przede wszystkim chłopcy ze sobą, bo ja z dziewczynami mamy cudowny.
CZYTASZ
Bóg piekła
Teen FictionMadison Collins córeczka idealna. Dobre oceny, ładnie ubrana, osiągnięcia sportowe i konkursy. Zawsze pomocna i bardzo przyjacielska. Nie pali, nie pije. Przynajmniej każdy tak ją widział. Wystarczyło, że w mieście pojawiła się czwórka nowych chłopa...