Rozdział 41 Plan - ratowanie związku Ryana i Madison

1.5K 50 35
                                    

* Pov Madison:

Cała z łzach zadzwoniłam do Camili, potrzebowałam teraz bliskości.

- Hej, co się stało? - zapytała z troską w głosie, gdy zauważyła moje mokre policzki.

- Proszę przyjedź, nie radzę sobie. Potrzebuje cię - łkałam do kamerki telefonu.

- Będę za 3 minuty - powiedziała szybko i rozłączyła się.

***

Camila wpadła do mojego pokoju razem z Alanem. Słyszałam, że przyszli oboje, gdy wchodząc do domu kłócili się z moimi rodzicami.

Brunetka usiadła obok mnie na ziemi przyciągając moją głowę do swojej klatki piersiowej. Alan rozsiadł się na fotelu obserwując nas.

- Co się stało? - zapytała głaskając mnie po głowie.

- Dałam kosza Ryanowi, ale ja go kocham - powiedziałam cicho.

- Dlaczego? - odezwał się Alan, jego głos był dziwnie spokojny.

- Amber jest z nim w ciąży - jęknęłam.

- Nie, Amber jest z Lucasem w ciąży - Alan zaczął pluć faktami.

- Słyszałam jego rozmowę z nią - podniosłam głos.

* Pov Alan:

Zadzwoniłem do brata.

- Będziesz ojcem? - zaatakowałem go swoim pytaniem.

- Maddy ci wszystko powiedziała?

- No, ale coś mi się nie zgadza. Lucas jest ojcem tego dziecka. Ostatni ci ogólnie odpierdala. Najpierw tylko koleżanka, później dziwka teraz ciąża. Ogarnij się, bo ją właśnie straciłeś.

- Kurwa ty to potrafisz człowieka dobić. Myślisz, że ja ją specjalnie ranię?

- Tak.

- To się zdziwisz, bo nie. Wyznałem jej dzisiaj ze ją kocham, ale wszystko chuj strzelił przez jej ojca.

- A co mu do tego?

- Dowiedział się prawdy o naszym ojcu, gdy tylko się poznaliśmy. Zagroził mi, że albo kończę znajomość z Maddy i wszystko jest dobrze albo prawda wyjdzie na jaw. Ja jej nie odpuściłem więc on zaczął wymyślać coraz to nowe rzeczy. Zapłacił Amber i ona wykonywała jego polecenia. Naprawdę nie chciałem jej skrzywdzić.

- Maddy o tym wie?

- Nie i nic nie może się dowiedzieć, to mój problem i sam go rozwiąże.

- Jesteśmy braćmi, pamiętasz co obiecywaliśmy? W każdym gównie siedzimy razem. Coś wymyślimy - obiecałem i się rozłączyłem.

Wróciłem do dziewczyn, obie leżały w łóżku- spały. Podszedłem do Camili, pocałowałem ją w skroń i powiedziałem, że muszę na chwilę jechać. Brunetka w odpowiedzi mi, coś mrugnęła.

Wsiadłem do auta Ryana, którym tutaj przyjechałem, na lokalizacji znalazłem go - był w naszym klubie. Udałem się tam, aby ratować jego związek.

Dawniej bym tego nie zrobił, udawałbym ze mnie to interesuje, ale nic nie mogę z tym zrobić teraz jednak, gdy sam coś do kogoś czuje nie pozwolę, aby Ryan tak zostawił sprawę. On najchętniej załatwił to przemocą, wykradł Madison z domu albo coś w tym stylu ja znałem bardziej cywilizowane sposoby, aby to rozwiązać. Jest jedno, ale przez to możemy skończyć w dołku. A dokładniej nasz ojciec.

Wpadłem do klubu i podszedłem do baru, jednak nie zastałem tam brata. Na balkonie również go nie było. Zostało jeszcze jedno miejsce - piwnice.

Już schodząc po schodach zauważyłem zgromadzenie wśród klatki. Oczywiście stał w niej Ryan. Miał na sobie krótkie spodenki a zamiast rękawic taśmy ochronne, oznaczało to, że na szybko wszedł do klatki.

Bóg piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz