Rozdział 50 Coachella wersja uboga

1.3K 50 16
                                    

Nick przejechał po nas razem z Camilą i Alanem. "Wy, kurwa, głupi jesteście?" - krzyknął Alan, wychodząc z auta. Wymieniłam spojrzenie z Ryanem i zaczęliśmy się śmiać. Nick stał oparty o maskę auta, palił papierosa i obserwował, jak Alan krzyczy na nas. Największą zjebkę dostał Ryan, że naraził innych ludzi.

- Wiesz co? W sumie mam to w dupie. To ty odpowiadałbyś za swoją dziewczynę - krzyknął Alan i wszedł do swojego auta.

- Mnie jedynie ciekawi, jak udało wam się uciec przed policją - stwierdził Nick, gdy jechaliśmy zabrać jego auto.

- Za chwilę zobaczysz - zaśmiał się Ryan i zatrzymał przy jakiejś starej szopie. Stała ona na obrzeżach miasta, opuszczona.

- Nie... - jęknął Nick, gdy Ryan otworzył drzwi, a w środku ukazało się Porsche.

- Zgubiliśmy ich, gdy wjechaliśmy w środek miasta - doprecyzował Ryan.

***
- Alan jest porządnie wkurwiony - stwierdził Ryan, gdy wracaliśmy do domu - wiem co mu poprawi humor - dodał I przyśpieszył.

Brunet wjechał na lewy pas przez co jechał równo z Alanem. Kiwnął mu coś a Alan tylko uśmiechnął się.

Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle. Kiedy światła zmieniły się na zielone, nasz samochód wystartował z piskiem opon, wbijając mnie w fotel. Ryan skupiony i zdecydowany, pilnował każdego ruchu na drodze.

Czułam wibracje silnika i dreszcz emocji, kiedy z każdym kolejnym zakrętem przyspieszaliśmy. Wiedziałam, determinację w oczach ciemnych oczach bruneta. On nienawidził przegrywać. Alan, był równie dobry kierowca jak Ryan, więc wiedziałam, że nie zamierzał ustąpić. Widziałam, jak nieustannie próbował nas wyprzedzić, wykorzystując każdą okazję i każdy zakręt.

Jego umiejętności były godne podziwu, ale nie mieliśmy zamiaru łatwo się poddać. To było starcie równych sobie.

*Pov Ryan:

Czułem, jak podnoszący się wiatr wdzierał się przez uchyloną szybę, rozwiewając moje włosy. Moc samochodu przenikała przez kierownicę, przenosząc się na moje dłonie. Czułem, jak krew wrze w moich żyłach, a adrenalinowy pościg porywał mnie w wir emocji. Byłem jednością z maszyną, połączony ze wszystkimi jej ruchami i impulsami. Zwiększyliśmy prędkość, wykorzystując ostatnie pokłady energii, jakie mieliśmy w naszym samochodzie. Przez szybę widziałem mijające krajobrazy Dubaju - wysokie wieże i migoczące światła. To było nasze pole walki, nasza trasa, gdzie mieliśmy okazję udowodnić swoje umiejętności i zdolności. W sercu czułem pulsującą moc naszego samochodu, w dźwięku silnika słyszałem melodię wyścigu. To było nie tylko o prędkości, ale także o precyzji i umiejętnościach. Alan nie był typem osoby, która się szybko poddaje co jeszcze bardziej mnie determinowało.

* Pov Maddy :

Każde skręcenie kierownicy, każde zmniejszenie lub zwiększenie prędkości było dla mnie odczuwalne. W pewnym momencie, gdy byliśmy na długiej prostej ulicy, Alanowi udało się nas wyprzedzić, słyszałam, jak Ryan przeklina pod nosem, ale wiedziałam, że ma już plan jak wygrać. Jedynie nie spodziewałam się ze taki głupi.

Ryan przyspieszył, a nasze samochody jechały teraz równolegle, niemal na styku. Czułam moc naszego silnika, a wiatr wdzierał się przez otwarte okno, powodując miłe mrowienie na skórze.

Alan, z pewnym uśmiechem na twarzy, powiedział: „Teraz rondo, wychodzi na to, że wygram". To, co powiedział, tylko wzmocniło determinację Ryana. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, a dłonie mocniej zacisnęły się na kierownicy, ukazując jego gotowość do podjęcia wyzwania.

Bóg piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz