Rozdział 26 Tajemniczy podarunek

1.9K 66 39
                                    

Po kilku minutach do pokoju wpadli moi rodzice I pani Anna z Emmą.

Porozmawialiśmy chwilę, oczywiście mój tata zrobił mi kazanie, że byłam nie odpowiedzialna pijąc z jakimś obcym facetem - jakbym sama już do tego nie doszła - i dostałam zakaz na wychodzenie z domu.

- Mamo - jęknęłam. Była moja jedyna deska ratunku.

- Będziesz mogła wychodzić tylko i wyłącznie z kimś z tego towarzystwa i Ali, ale do szkoły nie wrócisz - przynajmniej tyle dobrego z tego wszystkiego.

Przyszedł również lekarz, który poinformował mnie za na szczęście nic mi nie jest, ale zostały mi dosypane środki odurzające.

Ryan wyszedł zapalić a zaraz na nim mój tata. Łatwo było domyśleć się, że będzie prowadził z nim rozmowę, że mnie nie przypilnował.

Po chwili zostałam sama z Nickiem. Każdy się gdzieś rozjechał.

- Ryan się martwił i to cholernie, z resztą tak jak każdy nawet Alan - powiedział z malutkim uśmieszkiem na ustach.

- W bajki nie uwierzę- zaśmiałam się.

- Cały czas siedział wtulony w Camile i chyba nawet łezkę uronił a Ryan napierdalał pielgrzymkę w tą i we w tę wyklinając siebie.

- Przyznaj się co ty robiłeś? - przerwał mu Ryan, który stał w framudze drzwi.

Popatrzyłam na Nicka pytającym wzrokiem.

- Latał do lekarzy cały czas pytając czy już coś wiadomo - odpowiedział Lucas.

- Wychodzi na to, że tylko Luke miał wyjebane - zaśmiałam się.

- Nie, też się martwiłem- zaczął się tłumaczyć.

- Siedział nic nie mówiąc, nie ruszając się. Był w transie - zaśmiał się Alan.

Nagle w moim pokoju pojawili się wszyscy. Ryan, Alan, Luke, Camila.

Wieczorem, gdy zostałam wypuszczona z szpitala udaliśmy się prosto na lotnisko, bo przed północą mieliśmy lot powrotny.

***

Do Mill Valley wróciliśmy około 3 w nocy. Nikt z nas się nie rozpakowywał po prostu położyliśmy się spać.

Rano moi rodzice musieli jechać do pracy więc zostałam sama w domu.

Przymierzyłam sukienkę, która dostałam od babci w prezencie, gdy nas nie było.

Piękna długa czarna sukienka z wycięciami na talii. Przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze, gdy usłyszałam gwizdanie.

- Wypalisz mi dziurę w niej, gdy będziesz się tak dalej przyglądał - zaśmiałam się do bruneta, który siedział na parapecie w moim pokoju.

- Ściągnij ja a problem sam się rozwiąże - zaśmiał się.

Podszedł do mnie kładąc dłonie na mojej talii. Teraz zauważyłam różnice wzrostu między nami. Wyglądałam niczym 13 letnia dziewczynka u boku starszego brata.

- Jak ty się tutaj dostałeś?

- Przez okno - parsknął. Popatrzyłam na niego zdziwiona.

- Masz szlaban a chciałem cię zobaczyć, dlatego wszedłem przez okno - powiedział brunet - było otwarte a na drzewo łatwo się wspiąć- doprecyzował.

- Mam w domu coś takiego jak drzwi - zaśmiałam się.

- Jak tak narzekasz to mogę iść- udawał obrażonego, ruszył w stronę okna i już chciał przez nie wyjść, gdy krzyknęłam, aby się zatrzymał.

Bóg piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz