Rozdział 54 Szybcy i wściekli

1K 40 22
                                    

Siedziałam na kanapie, trzymając kubek gorącej herbaty w dłoniach i obserwowałam, jak Ryan zakłada Emmie malutkie rękawice.

- Jesteś gotowa, mała ninja? - Ryan uśmiechnął się do niej.

Emmie odpowiedziała potężnym machnięciem ręki, wydając cichutkie "Hi-ya!" Była tak mała, ale jej determinacja była nie do podważenia.

- Ojej, co za mała dynamitka - zaśmiał się Alan, kiedy zwinęła się w nietypowy unik i spróbowała zaatakować od spodu. Blondyn stał oparty o framugę drzwi balkonowych. Wyszedł razem z Camilą na przysłowiowego papieroska.

Ryan uśmiechnął się szeroko, podziwiając jej determinację.

- Dobra robota, Emma! Brawo! - zachęcał ją.

Walka trwała kilka minut, a ja nie mogłam oderwać od nich wzroku. Emma była małym ogniwem w wielkim łańcuchu.

W końcu Ryan zrobił delikatny unik, pozostawiając Emmę nieco zdezorientowaną. Udał, że został trafiony, a ona triumfalnie podskoczyła, myśląc, że właśnie odniosła zwycięstwo. To był moment, który na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

- To była świetna walka, Emma! - powiedział Ryan, klękając obok niej - Jesteś niesamowita!

Emmie uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do mnie, cała szczęśliwa - Widziałaś, Maddy? Byłam prawdziwą ninją!

- Jasne, że tak, mała ninja - odpowiedziałam, uściskając ją - Jesteś najbardziej niesamowitą ninja, jaką kiedykolwiek widziałam!

Emma skakała ze szczęścia, krzycząc "Wygrałam, wygrałam!" po emocjonującej walce z Ryanem. Chwycił ją za talię i razem upadli na podłogę, a on położył ją na swoim brzuchu. Mała blondynka nie mogła się powstrzymać od łaskotek, które zmusiły Ryana do wybuchu śmiechu. Zapatrzyłam się zdziwiona, przecież on nie ma łaskotek.

Emma wtuliła się w klatkę piersiową swojego starszego brata, zamykając przy tym oczy. - Kocham cię - szeptem wyznała.

W tym momencie do domu wszedł Lucas, krzycząc i roztaczając szeroko ramiona.

-A kto się do mnie przytuli? Ciocia Amber mnie nie przytula! - z żartem rzucił, patrząc na sytuację.

Rozłożył ręce, a Emma natychmiast wbiegła w niego, obejmując go z pełnym oddaniem. Spojrzałyśmy na siebie z Amber, dzieląc wzajemne zrozumienie. Emma i Lucas mieli w sobie tę samą potrzebę miłości i bliskości.

- Błagam nawet nic nie mów - Amber westchnęła, siadając obok mnie.

- Jedziemy na tego grilla? - zapytał Luke machając torbą z zakupami.

Razem z Ryanem wsiadłam do jego Bugatti, a Alan z Camilą i Emmą prowadzili duży, srebrny Mercedes. Pojechaliśmy w kierunku rancza, gdzie mieliśmy spędzić ten wieczór. Kiedy wjechaliśmy na posesję, zobaczyłam kilka innych sportowych aut. Sceneria była niczym z filmu "Szybcy i Wściekli".

- Wygląda na to, że nie jestem jedynym, kto postanowił pochwalić się sportowym autem - zaśmiał się Luke wsiadając z swojego Ferrari.

W międzyczasie Emma dostrzegła stado koni na wybiegu. Była tak podekscytowana, że nie potrafiła ukryć swojego zachwytu.

- Koniki! - krzyknęła, biegnąc do barierki. Podziwiała zwierzęta, które spokojnie spacerowały po wybiegu, majestatycznie unosząc grzywy na wietrze.

Podeszliśmy pod drzewo, przy którym mieliśmy zrobić dzisiejszego wieczora ognisko. Emma wybrała miejsce na huśtawce i z uśmiechem osiadła na niej, ciesząc się chwilą spokoju. W międzyczasie ja, wraz z resztą dziewczyn, zajęłyśmy się przygotowaniem przekąsek i kiełbasek. Chłopcy, zabrały się za rozpalanie ogniska, aby zrobić miejsce na grilla.

Gdy wszystkie przysmaki były już gotowe, przyniosłyśmy tace z jedzeniem i usiadłyśmy wygodnie na ławeczkach wokół ognia. W tym momencie dołączył do nas Nikodem, gospodarz całego rancza. Oczywiście jak zawsze w idealnym momencie.

- Przyjechał pan, nie spóźnijcie się! - zażartował Ryan, podchodząc do niego z piwem bezalkoholowym w ręce. Wszyscy parsknęliśmy śmiechem, Nikodem napisał, abyśmy byli na miejscu o 18:00 i postanowił sam się spóźnić prawie pół godziny.

Nikodem zajął miejsce obok nas. Amber była przytulona do Lucasa, Camila na kolanach Alana, ja opierałam głowę na ramieniu Ryana, a obok nas siedział samotny Nick.

- Znowu jestem sam - powiedział Nikodem, udając obrażonego.

- Masz mnie - krzyknęłam spontanicznie i przytuliłam go. Usłyszałam cichy odgłos odchrząknięcia Ryana, co sprawiło, że się uśmiechnęłam - Znaczy nas - poprawiłam się szybko.

- Emmę mam - kontynuował Nikodem, chwytając swoją młodszą siostrzenicę i zaczynając ją przytulać. Emma uśmiechnęła się i odwzajemniła objęcie.

- Stary, podchodzisz pod pedofila - zażartował Alan, wywołując fale śmiechu wśród nas.

Nagle na posesję rancza podjechała taksówka. Nick, natychmiast pobiegł w stronę pojazdu, a wszyscy pozostali patrzyliśmy na siebie zaskoczeni, nie wiedząc, kto mógł przybyć w tak nieoczekiwany sposób. Przecież nikt inny nie miał do nas dołączyć tego dnia.

Po chwili Nikodem powrócił, a za nim kroczyła piękna blondynka o wyrazistych oczach, mająca około 25 lat. Była ubrana w pudrowo różową sukienkę, której kolor harmonizował z jej delikatnym uśmiechem, podkreślonym czerwoną szminką na ustach.

- Poznajcie - zaczął mówić Nick. Jednak zanim zdążył dokończyć, do akcji wkroczyła Amber, przerywając mu słowo w ważnym momencie.

- Patrycja! - krzyknęła z radością, podbiegając szybko i energicznie do nowej koleżanki Nikodema.

- Witaj, kochana kuzyneczko! - krzyknęła blondynka, obejmując serdecznie Amber.

***

Około godziny 21 postanowiliśmy, że powoli czas wracać. Emma była już zasnęła od ponad godziny, a Amber wyglądała na zmęczoną. Razem z Ryanem podjęliśmy decyzję, że najwyższa pora wrócić do naszego apartamentu. Alan wraz z Camilą zaproponowali, że odwiozą Emmę do domu.

* Pov Ryan:

Leżeliśmy na łóżku, a ja przytulałem się do Maddy, jakbym chciał zanurzyć się w jej ciepłym, pachnącym ciele. Głaskałem ją po boku brzucha, a jej śmiech rozbrzmiewał w pokoju niczym najpiękniejsza muzyka.

Nie mogłem się napatrzyć na jej uśmiech, który mógłby rozświetlić najczarniejszy dzień. Madison była niesamowita, a ja niemal traciłem rozum, będąc w jej towarzystwie. Całowałem jej ciało, dotykając ustami każdej części, jakby chciałem odkryć jej duszę na nowo.

W pewnym momencie podwinąłem jej koszulę nocną, odsłaniając brzuch. Czułem, jak napięła się pod moim dotykiem, ale to nie był lęk – to była ciekawość i nieśmiałość.

- Kwiatuszek - szepnęła cicho, gdy skończyłem rysunek na jej brzuchu - Motylek, tylko taki trochę po przejściach - ponownie się roześmiała, gdy skończyłem swoje drugie arcydzieło.

Zabijcie mnie. Co ta kobieta ma w sobie? Patrzyłem na nią, kiedy zasypiała, a jej twarz wyglądała tak spokojnie i niewinnie.

Jej uśmiech był taki beztroski, pachniała kwiatowymi perfumami i smakowała... Jak ona cudownie smakowała - malinami. Jak można tak kogoś od siebie uzależnić?

- Wiesz czego nie rozumiem mała? - zacząłem mówić - Dlaczego mimo tego wszystkiego co zrobiłem byłaś przy mnie. Znosiłaś każdy mój głupi pomysł, wszystko co wymyślił twój ojciec. Tego jak zachowywałem się jak pieprzony bóg grecki. Jesteś dla mnie zbyt dobra. Nie zasługuje na tak cudną kobietę. Kocham cię.

Pocałowałem ją delikatnie w skroń, czując jak moje serce waliło jak szalone. Madison przytuliła się do mnie jeszcze mocniej, a ja poczułem, że właśnie tam, w jej ramionach, jestem w pełni sobą.

Nie mógłbym już żyć bez niej. Otworzyła przede mną cały nowy świat, pełen emocji, które dotąd były mi obce. Była moim aniołem stróżem, który schronił mnie przed upadkiem, i nie mogłem uwierzyć, że zasłużyłem na taką miłość.













Bóg piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz