Rozdział 12 Zawsze możesz do mnie zadzwonić

2.1K 74 29
                                    

Nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń.

Patrzyłam zdziwiona na Ryana a on śmiał się w niebo głosy. Nie wiem, czy z samej sytuacji, czy z mojej miny.

- Panie Martin proszę przyłożyć okład do nogi i oszczędzać się- powiedziała pielęgniarka podając okład.

Ryan tylko przytaknął i podniósł się, aby wstać z kozetki. Pomogłam mu i wyszliśmy.

To było najgorsze i najcięższe przejście przez korytarz w moim życiu. Cały czas czułam ciężar Ryana na swoim ciele.

***
- Zadzwoń do Alana, bo sam nie pojadę autem-powiedział Ryan, gdy wychodziliśmy ze szkoły. Podał mi swój telefon a sam zaczął rozmawiać z trenerem.

- Ryan kurwa nie mam czasu-usłyszałam zimny głos Alana i przyszły mnie ciarki.

- Hej, Ryan prosił żebyś po niego przyjechał to uszkodził sobie kolano i niezbyt może kierować- starałam się, aby mój głos był miły, ale w głębi duszy miałam ochotę go zabić.

- Ja pierdole- jęknął- za chwile przyjadę z Nickiem. Przekaż mu-dodał I się rozłączył.

Już po kilku minutach pod szkołą pojawili się chłopcy. Ryan razem z Alanem wrócili do ich domu a ja pojechałam z Nickiem.

- Przepraszam za tamtą akcję z dziwką, po prostu u chłopców z domu rzadko można spotkać normalną dziewczynę-zaczął się tłumaczyć-głupio powiedziałem, jeszcze raz przepraszam-dalej mówił.

Po jego słowach mi samej zrobiło się głupio. Nick był miły, mimo że nie wyglądał na takiego, bo był bardzo dobrze zbudowany i miał ostre rysy twarzy.

- Spokojnie-powiedziałam uśmiechnięta i odwróciłam wzrok.

- Chciałbym poznać cię od nowa i może to trochę głupie, bo ledwo znamy swoje imiona-zaśmiał się.

- Jasne - odpowiedziałam nawet nie dając mu skończyć. Nikodem wydawał mi się najmilszy z nich wszystkich do tej pory.

- Może kawiarnia? - zaproponował a ja szybko przytaknęłam.

Nie minęło 10 minut a my siedzieliśmy już w jednej z kawiarni niedaleko mojego domu czekając na swoje zamówienie.

- Śmiało pytaj o co chcesz-powiedział Nick.

- Od jak dawna znasz się z chłopakami?

- Lucas to mój kuzyn więc go od dziecka a Martinów od podstawówki. Nasza czwórka od bardzo dawna trzyma się razem i na razie jesteśmy nie do rozdzielenia-z jego twarzy nie schodził uśmiech.

- Dlaczego przeprowadziłeś się tutaj?

- To długa historia. Chłopcy ci mówili coś o swoim ojcu?

- Nie, a powinnam wiedzieć? - zapytałam zaciekawiona.

- Rodzice Ryana i Alana rozwiedli się, ich matka nie chciała dłużej tam mieszkać więc po urodzeniu się Emmy zaczęła tutaj budowę domu. Wstępnie ja i Luke mieliśmy zostać i dopiero jak zaczną się wakacje przeprowadzić się, ale pani Anna wzięła nas w swoja opiekę więc nasi rodzice się zrodzili.

- Czyli mieszkasz z Lucasem?

- Tak, mieszkamy razem w domu niedaleko chłopców-Nick bardzo zaimponował mi tym jak ze mną rozmawiał. Czułam się przy nim bardzo dobrze, czasami nawet jakbym znała go całe życie.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę pijąc przy tym pyszną zimową herbatę. Dowiedziałam się, że Alan jest najstarszy z wszystkich chłopców, później jest Nick a Ryan i Lucas są najmłodsi i mają urodziny w dokładnie ten sam dzień.

Nasza rozmowa przewijała również tematy typu ulubiona marka auta czy na przykład ulubione zwierzę. Przy okazji dużo też się uśmiałam, podczas gdy Nick opowiedział mi jak kiedyś zaczął rzucać w stronę Alana talerzami, które były akurat pod jego rekom, bo się na niego zdenerwował.

***

Gdy wysiadałam już z samochodu Nicka zatrzymał mnie łapiąc mnie za rękę.

- Gdybyś kiedyś czegoś potrzebowała albo po prostu chciała pogadać tak jak dzisiaj to dzwoń - powiedział podając mi małą karteczkę. Spojrzałam na nią, zobaczyłam tam jego numer telefonu i imię.

- Dziękuje-odpowiedziałam uśmiechnięta i odeszłam.

Wyjeżdżając z szkoły czułam się słabo, ale Nick bardzo poprawił mi humor.

" Zawsze możesz do mnie zadzwonić " tak pisało na odwrocie tej karteczki.

***
Do wieczora nic ciekawego nie robiłam. Trochę się pouczyłam, przygotowałam się na jutro i ogarnęłam do spania.

Po 20 porozmawiałam jeszcze chwilę z Gabrielem przez telefon, ale dalej źle się czułam i chciałam wcześnie iść spać więc nasza rozmowa nie trwała długo.

- Dobranoc piękna- powiedział blondyn a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Dobranoc-odpowiedziałam cicho i się rozłączyłam.

Zaczęłam przyglądać się sufitowi jakby była to najciekawsza rzecz na świecie. Po czym usnęłam.

Rano standardowo wykonałam swoją poranną rutynę. Zjadłam śniadanie, bardzo niechętnie, bo nie miało prawie w ogóle smaku, ale moi rodzice mnie zmusili.

Do szkoły zawiózł mnie mój tata, bo Ryan do końca tygodnia miał siedzieć w domu.

Na początku było nawet dobrze. To śniadanie, mimo że było niedobre dało mi trochę energii.

Zaczęłam się 4 lekcja, już na początku pani nauczycielka zauważyła, że jestem bardzo blada.

- Allison odprowadź Madison do higienistki-powiedziała nauczycielka.

- Nie trzeba, dobrze się czuje-chciałam protestować, ale nie miałam sił.

- Allison-nauczycielka upomniała ją głośniej.

Wstałam, przed oczami zaczęłam mieć mroczki i tyle pamiętam.
Słyszałam jeszcze jakieś głosy i ból po jednej stronie ciała.

Obudziłam się na kozetce u higienistki. Zobaczyłam moich rodziców, wyglądali na zmartwionych .
Rozmawiali o czymś z panią pielęgniarką.

- Kochanie jak się czujesz? - zapytała moja mama.

- Słabo- odpowiedziałam cicho.

- Napij się tego i wracaj do domu - powiedziała higienistka podając mi plastikowy kubeczek.

Substancja w nim była mętna i nie smakowała dobrze a wręcz przeciwnie. Była okropna.

Moi rodzice zaprowadzili mnie do auta I pojechaliśmy do domu. Z minuty na minutę czułam coś coraz lepiej. Najprawdopodobniej przez ten syrop, który częściej zażyłam.

- Słońce połóż się spać-powiedziała moja mama troskliwym głosem.

- Jutro nie idziesz do szkoły- dodał mój tata. Popatrzyłam na niego zdziwiona.

Od zawsze moi rodzice byli nadopiekuńczy, ale jutro już mogę iść do szkoły. Tylko gorzej się poczułam, nic więcej.

***
Obudziłam się około 19. Zauważyłam, że mam kilka niego połączeń od dziewczyn i Gabriela.

Najpierw zadzwoniłam do dziewczyn, ale one powiedziały mi, że rozmawiały już z moimi rodzicami I wszystko wiedzą.

Teraz czekała mnie rozmowa z Gabrielem. Nie wiem, dlaczego, ale na sama myśl o nie zestresowałam się. Nie porozmawialiśmy długo, ale mój humor szybko się poprawił. Powiedziałam mu, że dzisiaj źle się poczułam i jutro nie idę do szkoły, on oczywiście zmartwił się i życzył mi zdrowia. Proponował mi, że przyjedzie jutro jak będę siedziała w domu, oczywiście zgodziłam się.

Bóg piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz