Rozdział 42 Jedna dobra rzecz pośród katastrof

1.2K 50 41
                                    

Udałam się do kuchni, na stole leżał talerz z naleśnikami. Niestety moich rodziców nie było w domu, tak samo jak od ostatnich kilku tygodni.

- A gdzie twoi rodzice? - zapytała Camila siadając obok mnie.

- Od kilku tygodni nie jemy razem, są na mnie obrażeni - odpowiedziałam popijając sok pomarańczowy z kartonu.

- Może powinniście zjeść razem kolacje? Nie ma sensu się kłócić - stwierdził Alan.

- Nie wiem, czy chce - bawiłam się swoimi palcami.

- Musicie spróbować, na przykład w piątek - powiedziała Camila obserwując Alana.

Nie powinnam ich posłuchać, bo bardzo podejrzanie się zachowywali, ale czułam, że jest mi to potrzebne. Dalej byłam zdenerwowana na mojego ojca, jednak nie może to trwać w nieskończoność.

- Dobrze, w piątek wieczorem zjemy razem kolacje. Tak czy inaczej nie poszłabym na żadną imprezę - wróciłam do jedzenia swojego śniadania.

- Jak dobrze, że masz tego świadomość - syknął mój ojciec. Stał ubrany w garnitur z idealnie zaczesanymi włosami opierając się o framugę.

Popatrzyłam na niego z obrzydzeniem w oczach. Nie potrafiłam opisać jak bardzo go nienawidzę, od dłuższego czasu niszczy mi życie.

- Mogę z panem porozmawiać? Muszę zapytać czegoś odnośnie prowadzenia tak dużej firmy - Alan podszedł do mojego taty i wyszli razem na podwórko.

I on i Camila dzisiaj bardzo dziwnie się zachowywali.

*Pov Alan:

Razem z panem Collins wyszliśmy na zewnątrz. Włączyłem dyktafon, aby wszystko udokumentować.

- Czego chcesz? Wątpię, że porozmawiać o biznesach - parsknął. Ręce skrzyżował a barkiem oprał się o ścianę domu.

- Masz racje, chce wiedzieć, dlaczego psujesz życie Madison i Ryana. Wiem o wszystkim

Collins zaczął się tylko śmiać.

- Myślisz, że wiesz o wszystkim a nie znasz nawet połowy prawdy.

- To mi odpowiedz - syknąłem.

- Telefon - powiedział wyciągając dłoń w moją stroną. Podałem mu swoją komórkę a on ją wyłączył i wyrzucił gdzieś na trawnik.

Czy właśnie straciłem jedyne nagranie dowodowe? Oczywiście że nie. Claus zawsze mówił, aby być krok przed przeciwnikiem. Dlatego też mam jeszcze w zapasie schowany drugi telefon.

- Był taki czas, kiedy lubiłem twojego brata, do czasu aż dowiedziałem się o waszym ojcu. Współczuje tatusia, który bawi się w dilera i mordercę.

- I tylko dlatego rujnujesz życie swojej córce?

- Nie mam ochoty, żeby spotykała się z takimi ludźmi. Zacząłem wymyślać coraz to nowsze rzeczy. Amber była tylko dodatkiem a ja mogłem się zabawić - zaśmiał się - tą blondynę znalazłem na Instagramie, zapłaciłem jej a ona tańczyła, jak jej zagram. Zaczęło się spokojnie, tylko koleżanka. Im dłużej Ryan nie odpuszczał tym więcej mogłem wymyślić. Można powiedzieć, że usłyszałem waszą rozmowę o zaliczaniu Maddy i jej koleżanek i to wykorzystałem. Z tą ciążą to był totalny przypadek. Zadzwoniła do mnie mówiąc, że jest w ciąży z Lucasem a ja kazałem, aby wmówiła twojemu braciszkowi, że to on będzie ojcem. Nic trudnego - z jego twarzy nie schodził uśmiech.

- Jesteś okropnym ojcem - stwierdziłem i odszedłem.

Miałem wszystko czego potrzebowałem, Collins sprzedał się myśląc, że jest krok przede mną. Nie tym razem.

Bóg piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz