Niestety ledwo zjedliśmy okazało się, że zaczęło padać. Nie mieliśmy, jak zwiedzać, bo tak czy inaczej lało, więc wróciliśmy do domu.
Nasi rodzice mieli wrócić dopiero wieczorem więc cały dzień mieliśmy wolny.
Spojrzałam na telefon miałam kilka niedoczytanych wiadomości od jakiegoś nieznajomego numeru.
Była to dokładnie ta sama osoba, która pisała do mnie, gdy lecieliśmy do Egiptu. Jej wiadomości opierały się w większości na " Gdzie jesteś? " albo
" Dlaczego nie odpisujesz? " . W jednej było zawarte imię tej osoby. Matt ...
Zignorowałam to i zadzwoniłam do Gabriela. Od naszego " zerwania " rozmawiałam z nim kilka razy.
Opowiadał mi, że zaczął spotykać się z jakąś dziewczyną.
Blondyn szybko odebrał. Leżał w łóżku bez koszulki. Gdy tylko mnie zobaczył odwrócił się na brzuch i na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Opowiadaj jak w Egipcie? Już kogoś wyrwałaś? - zaśmiał się.
- Nie i raczej się nie uda, bo Ryan ten debil bawił się w mojego chłopaka- zaśmiałam się.
- Mogę to zmienić i wtedy nie będę musiał się w niego bawić- krzyknął przechodząc obok drzwi mojego pokoju. Odwróciłam głowę w stronę drzwi i przewróciłam oczami. Gabriel zauważył to i zaczął się śmiać.
Po mojej krótkiej rozmowie z Gabrielem poszłam na balkon w moim pokoju. Dalej padało, ale był on pod zadaszeniem więc bez problemu mogłam na nim siedzieć. Mimo że padał deszcz było bardzo ciepło.
Zauważyłam, że na tarasie piętro niżej Alan z Ryanem rozmawiali i palili. Od małej dziewczynki moja mama uczyła mnie, że nie można podsłuchiwać, ale ich rozmowa bardzo mnie zaciekawiła.
- ... coś jest z nią nie tak. Zajebiście, że ci się podoba, ale kurwa, przelecisz ją raz albo dwa i zostawisz a problemy będą się zawsze za wami ciągnęły. Za nami tak samo.
- Owszem chce ją przelecieć, tak ci z tym źle? Ty pieprzyłeś Camilę i nie narzekałeś. Chce znowu coś poczuć - syknął Ryan. W jego słowach wyczułam sarkazm.
- Rób, jak chcesz byle byś nie wpakował nas w kolejne problemy. Pamiętasz, jak skończyło się to ostatnio? - dodał Alan i odszedł.
Świetnie, wiedziałam, że Alan mnie nie lubi, ale to już za dużo. Ciekawe tylko w jakie problemy mogę ich wpakować. Dziecka sobie nie zrobię z Ryanem więc raczej nie chodzi o to. A nawet gdyby to nie jego problem.
Gdy tylko Ryan wszedł do domu przybiegłam do niego. Usiadł na kanapie biorąc głęboki wdech i przecierając dłońmi twarz, dosiadłam się do niego.
- O czym rozmawiałeś z Alanem?
- Niczym- powiedział obojętnie i wstał.
- Proszę powiedz mi.
- Madison nie wpierdalaj się w rzeczy, które nie dotyczą ciebie - podniósł głos.
- Słyszałam tą rozmowę, więc nie gadaj głupot - również podniosłam głos.
- Kurwa dla twojego jebanego bezpieczeństwa nie mogę ci powiedzieć. Nie znasz mnie i Alana i lepiej dla ciebie - krzyknął a ja wybiegłam z domu.
Nie przeszkadzał mi deszcz, przez który prawie nic nie widziałam. Biegłam przed siebie bez zawahania. Usłyszałam tylko jak Ryan krzyczał moje imię.
Nagle ktoś chwycił mnie za rękę, na początku pomyślałam, że to Ryan więc zaczęłam się szarpać. Niestety nie był to on.
Stałam i patrzyłam przerażona na jakiegoś młodego mężczyznę, który trzymał mnie za rękę. Jedyne na czym mogłam się skupić to jego twarz. Blondyn z delikatnymi rysami twarzy i cholernie rozszerzonymi źrenicami. Dziwnie się uśmiechał przez co wiedziałam, że jestem w niebezpieczeństwie.
CZYTASZ
Bóg piekła
Teen FictionMadison Collins córeczka idealna. Dobre oceny, ładnie ubrana, osiągnięcia sportowe i konkursy. Zawsze pomocna i bardzo przyjacielska. Nie pali, nie pije. Przynajmniej każdy tak ją widział. Wystarczyło, że w mieście pojawiła się czwórka nowych chłopa...