Chciałam przebrać się w coś wygodnego i usiąść z kubkiem herbaty albo włączyć jakiś film i płakać z pudełkiem lodów. Tak czy inaczej, miałam ochotę zachowywać się jak jedna z tych dziewczyn w filmach dla nastolatek po zerwaniu. Była tylko jedna różnica, ja z nikim nie zerwałam, ale bolało tak samo.
Pierwszym punktem mojego planu było przebranie się. Weszłam do garderoby i zaczęłam szukać ubrań. Wyrzuciłam prawie pół ubrań z szafek gdy natrafiłam na TĄ jedną koszulkę.
Koszulkę, która należała do Ryana. Zostawił ją kiedyś u mnie i od tamtej pory jest w mojej szafie.Dalej pachniała jego intensywnymi perfumami.
Wzięłam ciemny kawałek materiału do rąk i wyrzuciłam przez okno. Muszę wyrzucić Ryana ze swoich myśli.
Ubrana w top I dresy położyłam się do łóżka I włączyłam film. Niestety długo nie posiedziałam w swoim zaciszu.
Na podjazd mojego domu wjechało jakieś auto.Wyjrzałam przez okno, a moi oczom ukazał się szary Mercedes mojego taty.
Co on tutaj robi?
Do domu ktoś wszedł, najprawdopodobniej moi rodzice a chwilę później w progu drzwi do mojego pokoju stała mama.
- Jeszcze nie śpisz? - zapytała, zapalając światło.
- Nie. Dlaczego wróciliście wcześniej?
- Zadzwonił do nas twój lekarz. Jutro po szkole masz wizytę. Jest ona pilna.
- Spoko- odpowiedziałam bez emocji.
- Czy ty płakałaś? - mama zapytała, podchodząc bliżej mnie.- Wzruszyłam się na filmie- znalazłam szybkie wytłumaczenie.
Moja mama już chciała coś powiedzieć gdy usłyszałyśmy głośny dźwięk motoru przejeżdżającego obok mojego domu a później walenie w drzwi wejściowe.
- Kto to może być o tej godzinie ? - zapytała, patrząc na zegarek.
Dobre pytanie, oczywiście, że Ryan. Niestety on nie ma czego tutaj szukać.
Mama ledwo wyszła z pokoju, a usłyszałam z parteru krzyki I ciężkie kroki bruneta. Już po chwili pojawił się w moim pokoju.
- Czego chcesz ? - syknęłam.
- Dlaczego uciekłaś? - zapytał zamykając za sobą drzwi. Stanął przy łóżku obok mnie.
- Musiałam wrócić do domu.
- I dlatego też wyszłaś z klubu, nic nikomu nie mówiąc? - krzyknął- czy ty płakałaś? - zapytał, uspokajając głos.
Najwyraźniej moje oczy były bardziej zaczerwienione, niż mi się wydawało.
- Ryan, od tego pierdolonego 1 stycznia cały czas coś w moim życiu się zmienia. Siedzisz w mojej głowie praktycznie bez przerwy. Mam już tego dosyć. Wszystko się zmienia, nie poznaje już siebie. Coraz częściej kłócę się z rodzicami, zrywam z lekcji. Już raz przechodziłam coś takiego. Skończyło się śmiercią. Nie mogę pozwolić na to ponownie- krzyknęłam, wstając, a w moich oczach ponownie dzisiejszego dnia pojawiły się łzy.
- Kocham cię- przerwał mi- kocham cię i nic tego nie zmieni. Choćbyśmy mieli być z sobą tylko kilka tygodni byłbym najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Potrzebuję się obok siebie, tak cholernie cię pragnę. Jesteś kobieta, z którą chce spędzić resztę swojego życia. Nikt oprócz ciebie nie daje mi takiego szczęścia. Mówiłem już to i mogę powtarzać do końca życia. Jestem o ciebie kurewsko zazdrosny, bo cię kocham. Szaleje za tobą odkąd nasze spojrzenia pierwszy raz się spotkały. Nie dopuszczałem tej myśli do siebie, a teraz chce wykrzyczeć całemu światu. Kocham cię Madison Collins.
Podszedł do mnie I przytulił. Byłam tak oszołomiona, że nawet nie wyczułam momentu kiedy z moich oczu poleciałam fontanna łez.
- Zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał brunet, dalej mnie przytulając.
Popatrzyłam w jego czarne oczy. Tak bardzo pragnę widzieć je codziennie. Pragnę czuć jego zapach przy sobie. Zakochałam się w nim.
- Ryan- zawahałam się- nie mogę, przepraszam- powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Jeżeli potrzebujesz czasu, to rozumiem, będę czekał, tyle ile trzeba będzie.
- Nie rozumiesz- podniosłam głos i odsunęłam się kilka kroków- nie zabiorę dziecku ojca. Nie chce być nazywaną dziewczyną taty.
- Co !? - parsknął brunet.
- Słyszałam twoją rozmowę z Amber. To nie ma szans przetrwać, prędzej czy później dopadną mnie wyrzuty sumienia, że przeze mnie to dziecko nie ma pełnej rodziny- mówiłam przez łzy, widziałam, że w oczach Ryana też pojawiły się.
- Proszę- brunet jednak nie odpuścił.
- Odejdź- syknęłam gdy ciemnooki zaczął iść w moją stronę- proszę, odejdź- powtórzyłam.
Kogo ty idiotko prosisz ? On nie odpuści, nie Ryan Martin.
- Kocham cię i nie myślę teraz o jakimś dziecku. Chce być z tobą. Zrozum to kurwa- krzyknął.
Brunet przytulił mnie, poczułam się bezsilna.Też cię kocham. Chce spędzić z tobą resztę życia. Co by się nie działo chce być przy tobie- pragnęłam wykrzyczeć mu to prosto w twarz.
Opuściłam głowę, ukradkiem wycierając mokre od łez policzki. Rękę schowałam za plecami, a moje palce zetknęły się z zimnym kawałem stali.
Nie chce tego robić...
Wystawiłam dłoń, w której trzymałam pistolet i wymierzyłam prosto w Ryana. Ręce mi się trzęsły, łzy spływały po policzkach, a w głowie był natłok myśli.
- Proszę odejdź- powiedziałam, cicho łkając.
Brunet, zamiast odsunąć się chwycił mnie za dłoń, w której trzymałam broń i przystawił do swojej piersi.
- Z twoich rąk mogę nawet umrzeć- powiedział sarkastycznie.
Popatrzyłam w jego hipnotyzujące oczy i wypuściłam bron na podłogę. Opadłam na ziemię, podkulając nogi pod samą szyję.
- Nie odpuszczę tak łatwo, kocham cię i nie zostawię sprawy tak jak jest- syknął podchodząc do drzwi.
- Ryan- zatrzymałam go- przyjaciele. Zostajemy przyjaciółmi ? - wolałam się upewnić.
Brunet nie odpowiedział, wyszedł z mojego pokoju bez słowa.
Dlaczego to wszystko tak bardzo rani? Miłość nie powinna sprawiać bólu. Zwykle kojarzy się z ciepłem, radością, bliskością i zapachem róż. Ta konkretna miłość jednak pachnie papierosami i alkoholem, a smakuje cierpieniem i bezsilnością.
* Pov Ryan:
Wychodząc z domu Madison napotkałem jeszcze jej ojca. Patrzył na mnie z wyrzutami. Wyszedłem na zewnątrz a on za mną. Bardzo dobrze wiedziałem, co chciał.
- Skrzywdziłeś ją- powiedział zadowolony, odpalając papierosa- płakała przez ciebie- dodał wypuszczając dym z ust.
- Gdyby nie ty nie doszłoby do tego- syknąłem.
- Miałeś jedną szansę, spierdoliłeś. To już twój problem- zaśmiał się.
- Od początku wszystko psujesz. Aż tak bardzo chcesz, żeby do końca życia była samotna. Jednak muszę przyznać, że zajebiście wymyśliłeś z Amber. Ciąża, naprawdę ? Na nic więcej cię nie stać?
- Ona na serio jest z ciąży, ale z Lucasem. Odrobinę ją wykorzystałem, jednak to ty nie potrafiłeś wytłumaczyć się Maddy.
- Kocham ją- krzyknąłem- a ty jesteś kurwa najgorszym ojcem dla niej. Pomyśl czasami jak ona czuła się gdy niby mówiłem, że jest dziwką. Nigdy nawet tak o niej nie pomyślałem, ale ktoś postawił mi jebany warunek.
- Dbam o nią- syknął pan Collins i wrócił do domu.
Nie dbasz o nią, gdybyś dbał, nie zamykałbyś jej w domu, nie musiałbym jej w taki sposób traktować. Nie zostawię tak sprawy, znajdę na ciebie jeszcze większe brudy- z takimi myślami wsiadłem na motor i wróciłem do domu.
CZYTASZ
Bóg piekła
Teen FictionMadison Collins córeczka idealna. Dobre oceny, ładnie ubrana, osiągnięcia sportowe i konkursy. Zawsze pomocna i bardzo przyjacielska. Nie pali, nie pije. Przynajmniej każdy tak ją widział. Wystarczyło, że w mieście pojawiła się czwórka nowych chłopa...