Rozdział 18 Wyrzuty sumienia

1.9K 74 29
                                    

Dopuściłam się zdrady i to jeszcze z Ryanem. Co ja miałam wtedy w głowie? Dlaczego oddałam ten głupi pocałunek?

Po chwili otrząsnęłam się i wróciłam do Gabriela. Był jak zawsze uśmiechnięty. Usiadłam obok niego a Gabriel pocałował mnie policzek.

- Długo cię nie było. Wszystko dobrze? - jego głos był troskliwy.

- Przepraszam... - w moich oczach pojawiły się łzy-źle się czuje po prostu.

- Zawiść cię do domu?

-Tak- odpowiedziałam I poszłam do mojej mamy.

Wytłumaczyłam jej, że źle się czuje i Gabriel odwiezie mnie do domu. Na moje szczęście nie wypytywała. Pozwoliła mi spokojnie wrócić do domu i posiedzieć sama, a tego teraz najbardziej potrzebowałam.

***

- Jesteś pewna, że chcesz zostać sama? - zapytał Gabriel, gdy podjechaliśmy pod mój dom.

- Tak, dziękuję.

On pocałował mnie na pożegnanie I odjechał. Weszłam do domu, rzuciłam się na swoje łóżko I zaczęłam głośno płakać.

Jestem okropną dziewczyną.

Rano po przebudzeniu od razu zadzwoniłam do Gabriela. Miałam ogromne wyrzuty sumienia i chciałam jak najszybciej mu wszystko wyjaśnić.

Spotkaliśmy się w parku niedaleko mojego domu. Pogoda była okropna, zimno i wiało, ale, tak czy inaczej, nie chciałam mówić mu tego w domu. Bałam się jego reakcji i nawet nie wiedziałam, jak mu o tym powiedzieć.
Zdradziłam cię-tak na pewno nie powiem. Gabriel jest delikatny co zdążyłam się dowiedzieć po tym prawie miesiącu znajomości z nim.

Na powitanie przytulił mnie. Usiedliśmy na ławce i miałam zacząć. Serce biło mi jak głupie. Nie myślałam racjonalnie.

Wdech wydech I zaczynamy.

- Gabriel jesteś cudownym chłopakiem i naprawdę cieszyłam się na każde spotkanie z tobą, ale nie jestem gotowa na związek. Nie chce cię ranić nieszczerą relacją-powiedziałam smutnym głosem.

Głupio było mi przyznać się do zdrady, bo nie chciałam go jeszcze bardziej ranić.

- Zostajemy tylko przyjaciółmi? - zapytał. Trochę zdziwiła mnie jego relacja.

- Oczywiście- odpowiedziałam I się do niego przytuliłam.

Z jego ust znikł uśmiech, ale przynajmniej wiedziałam, że nie zraniłam go bardzo. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę jak normalni znajomi i wróciłam do domu. Po drodze zadzwoniłam jeszcze do dziewczyn, aby się z nimi spotkać.

- Nie jestem już z Gabrielem-powiedziałam szybko dziewczyną, gdy wyszły do mojego pokoju.

- Zerwał z tobą? - zapytała Ali.

- Nie. Ja z nim.

- Dlaczego? Był zajebisty-powiedziała Ali.

- Zdradziłam go.

- Z Kim? - zapytała Ali.
- Ryanem-odpowiedziałam bardzo niewyraźne.

- Kim? -krzyknęła Camila.

- Ryanem Martinem. Przepraszam-mój głos się delikatnie załamał- byliśmy na balu charytatywnym i Ryan zauważył mnie z Gabrielem, napisał mi wiadomość żebyśmy spotkali się w jednym z pokoi. Jak tam poszłam to zaczął zadawać pytania a po chwili, gdy mu pyskowałam popchnął mnie na ścianę i bardzo zbliżył się. Pocałował mnie a ja głupia oddałam ten pocałunek. Finalnie wylądowaliśmy na łóżku I zaczęliśmy się rozbierać, jego mama nam przerwała a później było coraz bliżej czegoś więcej. Ale spokojnie, do niczego nie doszło-powiedziałam wszystko szybko, chaotycznie i na jednym wdechu.

- Ja pierdole- jęknęła Ali przecierając twarz dłońmi.

Wiedziałam, że dziewczyny są załamane moim zachowaniem, bo sama byłam. Od kilku dni w ogóle nie poznawałam siebie samej. Dawniej nigdy w życiu nie zdradziłabym swojego chłopaka a teraz zrobiłam to, mimo że on siedział piętro niżej.
Popatrzyłam na twarze dziewczyn, które nie kryły szoku i załamania, schowałam twarz w ręce i rzuciłam się na łóżko.

Dziewczyny przytuliły się do mnie, na szczęście żadna nic nie mówiła, bo naprawdę chciałam posiedzieć w ciszy.

***

Wczoraj zaczęły się ferie zimowe. Chciałam te całe dwa tygodnie spędzić z Camilą i Ali, niestety jak miałam dowiedzieć się za kilku minut moi rodzice mieli inne plany.
Zeszłam do kuchni i zasiadłam do stołu, gdzie siedzieli moi rodzice. Na sam początek wszystko było dobrze, siedzieli przy stole, pili kawę i rozmawiali. Nałożyłam sobie jajecznicę na talerz i dołączyłam do nich.

- Kochanie- moja mama przerwała rozmowę z tatą i zwróciła się do mnie.

- W ten piątek lecimy do Egiptu, na tydzień-zaczęła mówić.

Na mojej twarzy szybko pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Tydzień w Egipcie zapowiadał się cudownie.

- Martinowie jadą z nami, bo oprócz wakacji będziemy musieli trochę popracować-dodał mój tata. W tym momencie uśmiech znikł z mojej twarzy.

Dlaczego akurat z Ryanem?

- Coś się stało? - zapytała mama.

- Nic, nic-skłamałam, w głębi duszy nie miałam najmniejszej ochoty już lecieć do tego Egiptu.

***

Po śniadaniu pobiegłam do swojego pokoju, przebrałam się i udałam prosto do domu Ali. Zapukałam i otworzyła mi mama Ali.

- Witaj Maddy dawno cię u nas nie było szkoda ze nic mi Allison nie powiedziała to bym upiekła twoje ulubione ciasto - powiedziała I przytulała mnie.

Mama Ali była dla mnie jak druga matka bardzo się cieszyłam jak ja zobaczyłam.

- Dzień dobry ciociu-powiedziałam.
Marry, czyli mama Allison to niska blondynka z brązowymi oczami, zawsze uśmiechnięta, bardzo miła kobieta.

- Ali jest na górze-dodała jej mama. Poszłam więc do jej pokoju.

Był on ogromny, miałam osobną garderobę i łazienkę. W pokoju miała szare ściany na środku stało wielkie łóżko I telewizor, zaraz obok była toaletka i biurko a po drugiej stronie łóżka wielka kanapa. W pokoju siedziała Ali i Camila.
Dołączyłam do nich i zaczęłam opowiadać o moich cudownych planach na ferie. Finalnie wszystkie zaczęłyśmy się z tego śmiać.

To będą najciekawsze ferie zimowe mojego życia. Jestem ciekawa co dziwne się wydarzy a znając Ryana i Alana coś na pewno się wydarzy.

Wieczorem po powrocie do domu położyłam się na kanapie I zaczęłam oglądać filmy na telewizorze.

Moje plany mogły wydawać się nudne, bo miałam ochotę siedzieć sama w kocu i oglądać jakieś denne filmy. Nagle usłyszałam ryczenie motoru.

Wyglądnęłam przez okno i zauważyłam cztery motory, które śmigały po ulicy przed moim domem. Rozmarzyłam się o jeżdżeniu z nimi, gdy wszystkie cztery motory wjechały na podjazd mojego domu.

Co jest kurwa?

Oczywiście wyszłam do nich. Już chciałam zacząć na nich krzyczeć, gdy jeden z nich ściągnął kask.

Ryan...

Patrzyłam na niego pytająco a on się tylko i wyłącznie uśmiechał.

- Słuchaj jest sprawa - zaczął mówić dalej siedząc na motorze.

Ryan wygląda zajebiście na motorze, każdy z nich wygląda zajebiste na motorze, te motory wyglądają zajebiście.

- Życia i śmierci- dodał Luke śmiejąc się.

- Musimy się na chwile schować przed policją. W sensie motory-dokończył Ryan.

Wzięłam tylko głęboki oddech I wskazałam im na garaż, gdzie zaparkowali swoje maszyny. Sami weszli do mojego domu i rozsiedli się na kanapie.

Każdy z nich ubrany w czarną koszulkę albo jakąś kurtkę z kaskiem obok. Usiadłam na blacie kuchennym i patrzyłam na nich.

Pragę się z nimi przejechać...

Bóg piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz