Rozdział 10 Gabriel

2.1K 82 26
                                    

Weszłam do domu i chciałam przejść niezauważona do swojego pokoju. Niestety w salonie siedziała moja mama.

- Gdzie byłaś? - zapytała uśmiechnięta.

- Musiałam się przewietrzyć-odpowiedziałam prawie niesłyszalnym głosem.

- A czy przypadkiem twoje przewietrzenie nie ma na imię Gabriel-zaśmiała się.

- Dobra-usiadłam obok niej-zaprosił mnie na randkę. Jutro-z moich ust nie schodził uśmiech.

Mojej mamie mina trochę zrzedła.

- Tata nie będzie zadowolony- powiedziała smutniejszym głosem.

- Wiem, ale bardzo mi zależy. Będziesz mnie kryła?

- Oczywiście- mama pocałowała mnie w czoło i wróciła do swojej sypialni - chcę wiedzieć wszystko ze szczegółami- zaśmiała się, gdy stała już prawie w korytarzu.

Wbiegłam do swojego pokoju I od razu napisałam go dziewczyn. Wszystkie zaczęłyśmy przeżywać. Po kilkunastu minutach rozmowy położyłam się spać.

Rano obudziłam się w świetnym humorze. Gdy byłam już ubrana zeszłam na śniadanie. Moja mama tylko mnie zauważyła a na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.

Zjedliśmy wszyscy razem I wyszłam przed dom czekając na Ryana. W końcu podjechał.

Wsiadłam I od razu uderzyła we mnie fala jego intensywnych perfum. Na mojej twarzy pojawił się malutki uśmieszek.

- Z czego się śmiejesz? - syknął.

- Niczego-odpowiedziałam chamsko i usiadłam na miejscu pasażera.

Już myślałam, że całą drogę spędzimy w miłej ciszy niestety mogłam tylko o tym pomarzyć.

Ledwo wyjechaliśmy z mojej uliczki a Ryan zaczął rozmowę.

- Dlaczego mnie unikasz? - zapytał.

Czy ja go unikam?

Nie.

- Nie unikam cię. Zachowuje się normalnie-parsknęłam.

- Nie, kurwa to, dlaczego nawet na mnie nie patrzysz jak ze mną rozmawiasz?

- Bo nie chce-zaśmiałam się.

- Przyznaj, że jesteś obrażona.

W sumie to jestem obrażona, ale nie do końca wiem o co. Owszem wkurzyłam się o tą jego dziewczynę, ale jednak nic poważnego pomiędzy nami nie było.

Nie mogę się cały czas obrażać. Dalej go nie lubię, ale nie będę się aż tak zachowywała. Będę odrobinę delikatniejsza w byciu suką.

- Miło by było, gdybyś odpowiedziała.

- Dobra-syknęłam i odwróciłam głowę w szybę.

Nie miałam najmniejszej ochoty na dłuższą rozmowę z nim. W ogóle nie miałam ochoty na rozmowę z nim.

Dopiero teraz zaczęłam zauważać, jaki Ryan jest naprawdę. Szkoda, że po takim czasie.

Na początku był wredny i nie chciałam go w ogóle znać, później zaczął być nagle miły. To nie mogło potrwać długo, czyli w sumie tak jak było. A teraz znowu jest wredny.

Określenie Lucyfer-Bóg piekła idealnie do niego pasuje. Z wyglądu jak anioł, idealne włosy, linie żuchwy, ciało wyciągnięte z pierwszych stron magazynów a zarazem ma coś z diabła. Może te czarne oczy albo chytry uśmieszek? Tak czy inaczej, nie jest takim samym 18latkiem, jak większość u mnie w szkole. Pragnę go poznać i zrobię to choćbym musiała zapłacić najwyższa cenę. Muszę wiedzieć czego on tak naprawdę chce, jaki naprawdę jest.

Bóg piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz