Epilog

2.5K 51 35
                                    

* 4 lata później 

Piątkowy wieczór, w końcu wróciłam z pracy po ciężkim tygodniu. Wyczerpana, ledwo weszłam do domu, gdy nagle podbiegł do mnie Leon - czteroletni blondynek o ciemnych oczach, moja ukochana siostrzeniec. "Ciocia!" - krzyknął i wtulił się w moje nogi. Uśmiechnęłam się czule, wzięłam go na ręce i udaliśmy się do salonu.

W salonie już czekała reszta rodziny. Camila stała przy wyspie kuchennej i przygotowywała mleko dla swojego maluszka. Alan i Lucas byli zajęci graniem w jakąś grę na telewizorze, a Amber robiła warkoczyki małej Emmie. 

- Znaleźli się tatusie roku - parsknęłam z żartem, spoglądając na Luke i Alana. Następnie spojrzałam w wózek, który stał obok Alana -A gdzie zgubiłeś swojego synka? - zapytałam z uśmiechem.

- Twój mężulek go usypia.

Postanowiłam więc ruszyć do naszej sypialni. Po drodze złapałam butelkę mleka, którą przygotowywała Camila. Weszłam do sypialni, ale okazało się, że już nie jest potrzebna. Ryan leżał na naszym łóżku, mając na sobie tylko krótkie spodenki. Na jego torsie leżał malutki syn Camili i Alana, kilkumiesięczny chłopczyk. Podeszłam do bruneta i serdecznie go przywitałam pocałunkiem.

- Zaniosę go do wózka - stwierdził Ryan, a ja podniosłam dziecko, aby Ryan mógł wstać. Wszyscy razem wróciliśmy do salonu.

- Wyglądacie jak rodzinka - zaśmiała się Amber gdy weszliśmy do salonu. Na razie z Ryanem nie planujemy dzieci, jest nam dobrze tylko we dwoje. 

- Idziemy na kolacje. Pamiętacie ? - zapytała Camila. Już chwile później wszyscy wychodziliśmy z naszego apartamentu w stronę garażu.

Wszyscy przebraliśmy się w eleganckie ubrania i udaliśmy się do restauracji, gdzie mieliśmy spotkać się z Allison i Gabrielem. Gdy tylko podeszliśmy, Alli wystawiła do nas dłoń, na której błyszczał piękny pierścionek. Wraz z Camilą zaczęłyśmy piszczeć i skakać z radości.

- Boże, wstyd z nimi gdziekolwiek wyjść - zaśmiał się Ryan, patrząc na nasze ekscytowane zachowanie. Allison zaczęła opowiadać o tym, jak Gabriel się jej oświadczył, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu. 

- Też chciałabym, żeby mi się ktoś oświadczył - parsknęłam żartobliwie.

- Ryan się nie oświadczył? - zapytał Gabriel z ciekawością. 

- Nie - udawałam obrażoną, a zaraz później Ryan wstał i kleknął przede mną. Camila szybko zdjął swój pierścionek i podała go Ryanowi, aby symbolicznie mnie oświadczył.

- Madison Martin, spełnisz mi tę przyjemność i zgodzisz się? - Ryan próbował zachować powagę, choć wszyscy wiedzieli, że to tylko żart. Śmiechy naszych przyjaciół i wiwat obecnych gości rozbrzmiewały w restauracji. Nie wszyscy zdawali sobie sprawę, że Ryan już dawno jest moim mężem.

- Nie, bo mam już męża - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy, odrzucając żartobliwą propozycję. 

- Kurde, no to szkoda, ale tam widzę ładną kelnerkę. Ona raczej by się zgodziła - żartował Ryan, obserwując kobieta w pobliżu. Skrzyżowałam ręce na piersiach i udawałam obrażoną, ale w środku się śmiałam.

- Kocham cię - powiedział Ryan i pocałował mnie czule w czoło. 

- Ooo, jak słodko - zaśmiał się Lucas, który właśnie usiadł przy naszym stole.

Po chwili do naszej grupy dołączyła Amber z jej małym synkiem, młodym Hughesem, który był ubrany w koszulę i jeansy. Lucas podszedł do niego i rozpiął pierwsze dwa guziki, co wywołało salwę śmiechu u wszystkich. Amber tylko przewróciła oczami i usiadła obok nas. Wspólnie jedliśmy, rozmawialiśmy i cieszyliśmy się towarzystwem. Po kilku godzinach opuściliśmy restaurację i udaliśmy się na długi spacer promenadą.

Bóg piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz