-3-

84 4 0
                                    

(ogólnie to nie wiem co się stało z aktywnością w drugim rozdziale po tak przepięknym przyjęciu jej pierwszego rozdziału aczkolwiek jak na razie tłumaczę to sobie tym iż książka dopiero się rozkręca, a Wy wdrażacie się w jej klimat)

M - Czyli dobrze rozumiem, że było to coś poważnego? 

L - Tak, ale wolę o tym nie wspominać. - odpowiedziałam jednocześnie zalewając czyiś kubek chłodną aczkolwiek wręcz wymarzoną na tę parną porę dnia korzenno-waniliową latte. 

| skip time kilka godzin później nie mniej jednak w dalszym ciągu tego samego dnia tyle, że wieczorem |

Siedziałam tym razem już w mieszkaniu, na kanapie w moim i Julii salonie sącząc chłodną lemoniadę gdy w pewnym momencie w owym pomieszczeniu pojawiła się i wcześniej wspomniana blondynka. 

J - Siema słodka co słychać? - rzekła serdecznie przysiadając się, a następnie i otwierając puszkę z również jakiegoś rodzaju schłodzonym napojem. 

L - Właściwie to po staremu. Klientów w pracy dużo, zamówień tyle, że aż głowa mała, a w przerwie nawet Marcin wpadł z wizytą. 

J - Co Ty mówisz?! Ale jak to Marcin?

L - No normalnie? Wszedł, pogadał z jakąś chwilę, dał goździki no i wyszedł. 

J - Chwila chwila, bo praktycznie nie nadążam! On znowu przyszedł tam do Ciebie i dał Ci te goździki

Tak bardzo chciałam wierzyć iż Julia robi sobie żarty z tym całym niedowierzaniem i tą całą akcją Marcinowo-goździkową, ale bez skutku. Ona serio w to nie dowierzała. 

L - Mniej więcej haha. - zaśmiałam się szczerze. - Anyway! Jak tam z Tobą i Kacperkiem? Będzie coś z tego? A może i już jest tylko nie raczyłaś mnie jeszcze o tym poinformować?

J - Póki co to na spokojnie kręcimy ze sobą. 

L - Kręcicie? To co Wy karuzela?? 

J - Nie hahaha. - niebieskooka wybuchła niekontrolowanym chichotem. - Po prostu póki co się poznajemy, ale raczej mamy się ku sobie. 

L - To cudownie! - przyklasnęłam w dłonie oraz uprzejmie uściskałam moją przyjaciółkę. 

J - Swoją drogą Parker ten no wiesz o, którym ostatnio Ci mówiłam organizuje w sobotę imprezę i tak się składa, że razem z Idalią nie mamy jak się tam dostać. 

L - Nooo okey i co w związku z tym? - przegryzłam z zaciekawieniem wnętrze policzka. 

J - Noo i pomyślałam, że skoro uber kosztuje tam około stówki, a Ty masz prawko to mogłabyś w sumie mnie i Idalkę tam zawieść. - uśmiechnęła się nieśmiało uprzednio upijając sporawy łyk z metalowego i małego na co najmniej słomkę otworu. 

L - A co bym miała z tego w zamian?

J - Satysfakcję iż przyjaciółka dotarła bezpiecznie do celu? Albo nie! Przecież możesz jechać z nami Lexy!

L - Tylko, że ja nie wiem czy pamiętasz, ale nie przepadam za imprezami. - burknęłam cicho.

J - Przesadzasz stara!

L - Dobra uznajmy, że tego ostatniego nie słyszałam, a kwestię tą jeszcze przemyślę okey? 

J - Okey, ale i tak uważam, że miło by było gdybyś poszła. 


GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz