-32-

31 1 0
                                    

Marcin grał i śpiewał dla mnie przez jeszcze kolejne dziesięć minut, a ja nie potrzebowałam nic więcej do ukojenia duszy jak i poczucia choć w małym procencie pełni szczęścia. Lecz gdy i kolejne, a tym samym przepiękne akordy cichły, a ton jego cudownego acz nieco tubalnego głosu stawał się coraz to mniej słyszalny otworzyłam swoje przymknięte zawczasu oczy.

L - To, to było naprawdę niesamowite Marcin! - oznajmiłam pochwalająco, a on spojrzał na mnie z iskierkami jak i uśmiechem wymalowanym od ucha do ucha. - I nie nie mówię tego z litości.

M - Wiem kochanie, wiem.

Między nami zapanowała cisza.

Przyjemna cisza.

M - Ah jesteś taka piękna kiedy się nie smucisz.

L - A tak to jestem brzydka, tak?

M - Przecież nawet tego nie powiedziałem myszko.

L - Ale pewnie pomyślałeś. - burknęłam totalnie zlewczo.

M - Nie? - uparcie się bronił.

Nie odezwałam się.

Próbowałam wręcz wywołać u niego złudne poczucie winy.

M - I teraz rozumiem, że się do mnie nie odezwiesz, mam rację?

L - A no masz.

Cholera!

M - I widzisz powiedziałaś coś powiedziałaś coś hahaha!! - roześmiał się łagodnie, a moje policzki zapłonęły wręcz lekko buraczanym kolorem. - Wygrałem! Wygrałem z Tobą skarbie! - biegał dookoła, a ja mimowolnie się na to uśmiechnęłam.

L - Jesteś taki uparty, a jednocześnie tak bardzo bardzo niemożliwy! - również zawtórowałam mu śmiechem. - Ale w sumie to dobrze, bo właśnie za to Cię tak cholernie kocham i dziękuję Ci, że pojawiłeś się w moim życiu.

Ciemnowłosy uśmiechnął się ponownie oraz przytulił mnie do swojego rozgrzanego torsu.

M - Ja też Cię kocham mój kwiatuszku. - zniżył ton. - I również dziękuję Ci, że pojawiłaś się na mojej drodze.

Zszokowana pieszczotliwym przezwiskiem spojrzałam na chłopaka, a ten jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się do mnie cwaniacko, a następnie i zatopił nasze usta w słodkim aczkolwiek pełnym namiętności pocałunku.

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz