-6-

77 3 2
                                    

| skip time około czterech godzin później |

Siedziałam właśnie w naszej, a właściwie to mojej, Julki i tej całej Idalii, która swoją drogą okazała się być naprawdę bardzo pozytywną osóbką loży kiedy to nagle z głośnego, tańczącego dosłownie z każdej strony tłumu spostrzegłam czyjąś oraz łudząco mi znajomą postać. A kiedy i owa sylwetka, a dokładniej to ciemnowłosy chłopak do mnie podszedł spostrzegłam iż ku mojemu zdziwieniu nie był to nikt obcy, a po prostu Marcin.

Tak właśnie TEN Marcin. 

M - Oo widzę, że przeznaczenie po raz kolejny knuje swoje plany i znowu sprawia iż na siebie wpadamy. - odezwał się dosyć cicho, a mimo to usłyszałam go z pośród otaczającego nas z dosłownie każdej strony hałasu. - To miejsce jest wolne? 

L - Właściwie to siedzi tutaj tylko Julka, ale, że jej nie ma to możesz na spokojnie się tu dosiąść. - uśmiechnęłam się szczerze. 

M - Dziękuję. 

L - Nie ma sprawy. 

M - A właśnie, że ta sprawa jest haha. 

L - Tak? Jaka? 

M - A taka, że siedzisz tutaj sama, a być tak nie powinno. 

L - W sumie fakt, ale cóż mam zrobić jak co nieco się tu nudzę haha? - zachichotałam nerwowo. 

M - Zawsze możesz ze mną tańczyć. - odpowiedział, a w jego oczach rozbłysnęła dotąd niewidziana oraz praktycznie niespodziewana iskierka. - To jak? Tańczymy Lexy? 

L - Nie jestem w tym zbyt dobra, ale czemu nie? 

I tak jak brunet powiedział tak też się i w moment stało bowiem złapał mnie za rękę, zaprowadził wprost na parkiet oraz chwytając zwinnie moją talię przybliżył mnie do swojego torsu. Następnie rękę mą ułożył na ramieniu, a swoją w splocie z moją drugą oraz następnie i na talii. Tańczyliśmy rytmicznie, ale troszkę jak niezdary. Na szczęście tylko do czasu gdyż z każdym kolejnym krokiem, każdym minionym niczym przestrzał tańcem nabierałam coraz to większej pewności siebie, a Marcin jako partner prowadził nas z gracją i delikatnością. Ruchy nasze były coraz to bardziej swobodne, a uśmiech błyszczał na zarówno mojej jak i jego twarzy. 

Muzyka dookoła praktycznie nie istniała, a świat wokół zaczynał zanikać.

A impreza?

Z początku nudna oraz bierna nabierała wówczas coraz to nowszych barw, wszystko wokół było piękne, a czas praktycznie przelewał się przez palce. 

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz