| 17 lipca, poniedziałek |
Wzięłam jeden głębszy wdech, a przyjemny zapach świeżo mielonych ziaren kawy dotarł mi do nozdrzy. Siedziałam w pracy już około dwóch godzin i jak co dzień zajmowałam się obsługą klientów. Na szczęście nie było ich dzisiaj jakoś wiele więc gdy tylko ogarnęłam zamówienie należące do ostatniej pary w pomieszczeniu powróciłam do lady oraz zaparłam się o nią rękoma. Poprawiłam także nieco sterczący na moich związanych w kucyka włosach miętowy daszek z logiem firmy oraz zorientowałam się iż siedzący naprzeciw mnie chłopak badawczo mi się przyglądał.
M - Ostatnio tak sobie myślałem i chyba doszedłem do wniosku, że musisz mi pomóc Lexy.
L - Doprawdy? - odwróciłam się w jego stronę momentalnie.
M - Tak. W końcu kto jak nie Ty potrafi tak perfekcyjnie doradzać w sprawach miłosno-sercowych.
L - Yyy okey? - zaśmiałam się nerwowo po czym i w momencie w, którym to chłopak miał zacząć mówić dalej do kawiarni wszedł lekko poddenerwowany pan Terence.
Jego mięśnie były spięte, dłonie ułożone wzdłuż ciała, a zmarszczki nadzwyczaj mocno odznaczały się na jego bladej twarzy.
pT - Witaj Lexy, jak dziś idzie sprzedaż? - przywitał się posyłając mi jak i Marcinowi ciepłe spojrzenie.
L - Na razie w porządku. - odparłam zgodnie z prawdą. - Aczkolwiek ten cholerny ekspres, który się ostatnio zepsuł po raz kolejny nie spienia prawidłowo mleka.
pT - A niech mnie! Znowu on!
Cicho zachichotałam.
L - A jak u pana?
pT - Wspaniale, ponieważ zaledwie kilka minut temu dowiedziałem się, że będę dziadkiem. Moja córka Vivi będzie matką.
Vivian znałam i co nieco kojarzyłam. Była ładna i zadbana. Posiadała długie czarne włosy oraz sama była dość wysoka. Pracowała tu chwilę przed tym jak i ja się zatrudniłam, a dotychczas dorabiała sobie zdalnie w firmie swojego ojca.
L - To w takim razie proszę przekazać jej szczere gratulacje ode mnie i Agaty. Na pewno się ucieszy.
pT - Oczywiście, nie ma sprawy. - mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie, a następnie zniknął gdzieś w zapleczu.
| skip time kilka godzin później, już po pracy |
M - To na czym żeśmy skończyli? - zagadnął mój przyjaciel kiedy to w końcu zasiedliśmy na naszej ławce w parku.
L - Na tym, że mam Ci pomóc w sprawach miłosno-sercowych.
M - A no to chodzi mi oto, że jest taka jedna dziewczyna i po prostu...
Dziewczyna...
Moje serce zamarło, a myśli ogarnął smutek.
Jemu podobała się inna...
Nie ja...
CZYTASZ
GOŹDZIKI - LEXY I MARCIN
Romance- Nigdy w życiu nie byłem ani trochę dobry w wyznaniach dlatego też po prostu wiedz proszę o tym, że za każdym razem kiedy dawałem Ci te może bez znaczące goździki miałem na myśli dokładnie to co one oznaczają. - szepnął nieśmiało ciemnooki po czym...