-71-

21 4 0
                                    

(dla osóbek, które nie są na mojej wattpadowej grupce na instagramie: rozdziały pojawiają się teraz nieco rzadziej albowiem wielkimi krokami zbliża mi się sesja na studiach i teraz muszę częściej się uczyć niż spełniać się w mojej pasji pisania jak i innych pobocznych sprawach)

L - Marcin? - dukam pod nosem starając się zrozumieć swoje aktualne położenie. - Marcin co się dzieje?

Zielonooki uśmiecha się łagodnie, a jego hipnotyzujące tęczówki połyskują w blasku rozpalonych świec. Ponadto w pokoju panuje mrok, a zanim stoi suto zastawiony stół, dwa wysokie kieliszki, butelka wina oraz dwie duże, kremowe świece.

M - Usiądziesz czy będę tak czekał w nieskończoność? - ignoruje moje wcześniej postawione pytanie, a następnie podchodzi do jednego z krzeseł, odsuwa je i czeka na mój ruch. - No chodź! - woła ponaglająco. - Wiesz przecież, że nie gryzę.

Powątpiewałabym.

A tak całkiem serio to wiem, że nie.

Swoją drogą ładny zapach się tu unosi.

M - Mam nadzieję, że jesteś głodna.

Siedząc już na wygodnym, tapicerowanym szarym materiałem krześle wzdycham spokojnie, a uśmiech na widok wszystkich moich ulubionych dań jest szczery i nie wymuszony.

L - O tak dziękuję. - odpowiadam nakładając sobie na talerz sałatkę z kurczakiem, a następnie i podając jemu półmisek by nałożył również sobie.

M - Pewnie zastanawiasz się czemu Cię tu zaprosiłem. - zaczyna spokojnie wobec czego od razu na niego spoglądam. - Pamiętasz jak około tydzień temu Ci się oświadczyłem?

Potakuję.

M - Bo ja ogólnie chciałem Cię za te oświadczyny przeprosić.

L - Nie rozumiem? - potrząsam lekko głową albowiem to co wychodzi z jego ust jest całkowicie pozbawione jakiegokolwiek sensu. - Czy ja mam rozumieć, że Ty wtedy żartowałeś?

Brunet gapi się na mnie, ale przez dłuższy czas nic nie mówi.

M - Właściwie to nie, bo dalej podtrzymuję owe stanowisko i chcę abyś została moją żoną, ale po prostu...

I wtedy to dzieje się rzecz niespodziewana. Marcin osuwa się z krzesełka, chwyta coś z tylnej kieszeni spodni i klęka przede mną na kolano. W oczach błyszczą mu przepiękne iskierki przypominające otaczające nas z dosłownie każdej strony świece, a moje oczy jak i usta formują się w literkę O.

M - Ale po prostu uznałem, że to nie powinno tak wyglądać. - uśmiecha się zalotnie. - Lexy? Kiedy ostatnio pytałem Cię o zostanie moją żoną działałem pod wpływem emocji. Teraz kiedy mam to coś. - wskazuje na połyskujący diament w pierścionku. - Chcę raz jeszcze prosić Cię o to samo. To właśnie z Tobą chcę się kłócić jak tylko my umieliśmy i w sumie to od czasu do czasu nadal umiemy. To Ciebie chcę przepraszać z wielkim bukietem róż, którego nie pomieści żaden z Twoich wazonów. To właśnie Ciebie chcę całować na dzień dobry i dobranoc. Tylko z Tobą chcę mieć kolejne dziecko. - mówi, a moje oczy zachodzą łzami. - Tylko z Tobą chcę chodzić na randki na sushi i patrzeć jak się śmiejesz kiedy nie umiesz jeść pałeczkami. To z Tobą chcę uprawiać seks, bo nie o tyle jest to przyjemność co miłość. Słyszysz skarbie? Miłość. A z miłości już wystarczająco zwariowałem i czekałem by Cię odnaleźć i kochać Cię taką jaką jesteś. Z humorkami czy bez humorków. Kochaną i przytulaśną niczym małpka czy nawet wredną kobietę z okresem.

Marcin na sekundę zaciska powieki, a następnie znów patrzy wprost na mnie.

M - Więc jak będzie? Wyjdziesz za mnie Lexy?

Potrzebuję kilku chwil żeby dotarło do mnie, że on rzeczywiście tego chce, a cały ten teatrzyk z Natsu, te parę lat rozłąki było kompletnie zbędne.

L - J-ja nie spodziewałam się tego ponownie, ale...

Długo tłumiłam w sobie płacz, ale teraz nie daję rady go powstrzymać. Łzy płyną po mojej twarzy, a makijaż, który mam na sobie jest pewnie już teraz tylko jedną, wielką, czarną plamą.

M - Jak będziesz chciała więcej czasu na przemyślenie tej decyzji to okey. - nadal klęczy, ale w dalszym ciągu się tak pięknie uśmiecha. - Podejrzewam, że też ostatnio odpowiedziałaś w szoku tak więc nie dziwię się, że dziś będzie podobnie.

L - Czy Ty próbujesz mnie przekupić? - pytam mrużąc pod napływem nowych łez oczy.

M - W żadnym wypadku haha.

L - I dlatego dajesz mi więcej czasu choć w moim mniemaniu to bezsensu skoro ja i tak wiem, że tego chcę?

M - Naprawdę?

L - Tak Dubi naprawdę. Chcę być Twoją żoną i tak chcę być matką naszych dzieci. I tak tylko Ciebie chcę całować i chodzić z Tobą na sushi i tak...

M - Wystarczy! - wykrzykuje radośnie, a dosłownie chwilę później zakłada mi na serdeczny palec pierścionek po czym i przyciąga mnie do siebie oraz bardzo zachłannie, ale i przy okazji namiętnie całuje. - Kocham Cię i przyrzekam, że będę dobrym mężem oraz ojcem dla Emily.

L - A ja przyrzekam, że będę dobrą żoną.

Oboje się śmiejemy po czym w zaledwie kilka następnych minut przenosimy się do sypialni gdzie tak właściwie...

A z resztą!

To nasza słodka, niewinna tajemnica.

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz