EPILOG

19 4 0
                                    

| skip time około półtora miesiąca później |

Życie pisze dla nas przeróżne i od czasu do czasu trudne scenariusze. 

Ciężkie do przewidzenia jest co nas spotka albo kogo los postawi na naszej drodze, a także jaka ta nasza droga będzie. Pełna sprzeczności? Usłana różami i samymi powodzeniami? Czy może taka jak nasza czyli nieco wyboista, ale zakończona upragnionym happy endem? Bo w końcu nam też się on należał. 

Na szczęście ja mogłam odetchnąć w tej kwestii pełną piersią, ponieważ miałam u swojego boku wspaniałą córkę Emily i Jego - mojego Marcina. Chłopaka, którego praktycznie pokochałam całą sobą, a teraz jeszcze cząstkę niego trzymałam pod sercem w postaci naszej drugiej córki. Zarówno Marcin jak i Emily, a także Alice, bo tak postanowiliśmy nazwać naszą drugą córeczkę o, której brunet jeszcze nie wiedział, ale miał się dziś dowiedzieć byli dla mnie całym moim światem. Moją radością, moim smutkiem. Innymi słowy moją nieodłączną wiecznością. 

L - To się nie dzieje naprawdę Jula! - pisnęłam z podekscytowania gładząc delikatny, biały materiał sukni ślubnej, który miałam na sobie. 

Przyglądałam się właśnie swojemu odbiciu w lustrze i choć niekiedy nie lubiłam na nie patrzeć ze względu na swój ogromny brzuch tak teraz po prostu nie mogłam oderwać od niego wzroku, a jednocześnie uwierzyć w to że działo się to tu i teraz. 

J - Jak będziesz tak się ekscytować to zaraz mi tutaj urodzisz, a tego chyba nie chcemy, prawda? - skinęłam delikatnie głową albowiem moje pofalowane włosy zdobiły subtelne kryształki i długi welon. - Nie mniej jednak wcale mnie nie dziwi, że tak potoczyła się Wasza historia Lexuś. 

E - O jejku wyglądasz naprawdę pięknie mamusiu! 

Odwracam się raptownie, a moim oczom ukazuje się równie elegancka co ja Emily. Jej długie włosy są polokowane i zdobi je subtelny wianek. Sukieneczka również jak moja jest biała i podobnie jak mój welon ma gdzieniegdzie poprzyczepiane srebrne diamenciki. 

L - Dziękuję skarbie. - delikatnie pochylam się nad nią i całuję jej czółko, a jej zgrabne rączki obejmują mnie po czym i lądują na moim brzuchu. 

E - Słyszałaś Ali mamusia wygląda dziś naprawdę przepięknie. - gładzi go opiekuńczo. - Ciekawe co na to tatuś?

J - Pewnie jest szczęśliwy, a wręcz w ogóle Marcin to szczęściarz. 

K (Kacper przyjaciel Marcina i narzeczony Julii) - W to i ja nie wątpię, bo chodzi po swoim pokoju jakby co bynajmniej wrzątkiem go oblali. - zza pleców córki wyrasta świadek Marcina i jego najlepszy przyjaciel w jednym. 

J - Kacpi! - blondynka się oburza. 

K - No co? 

I moglibyśmy tak bez końca gdyby nie fakt, że lada chwila trzeba było wyjeżdżać już do kościoła. 

L - Boję się Jula. - wyszeptałam czując kolejne, ale na szczęście delikatne kopnięcie w okolicy dolnego podbrzusza. - Co jeśli się potknę albo co gorsza upuszczę bukiet? 

J - Ej spokojnie, to tylko stres. - blondynka podchodzi do mnie i mocno ściska moje dłonie. - Bukietem się nie martw Emily go przecież przed Tobą niesie, zapomniałaś?

Wdech i wydech. 

Wdech i wydech. 

Wdech i...

L - To wcale nie pomaga!

J - Obiecuję Ci, że wszystko będzie dobrze Lexy. Ufasz mi? - dopytuje choć to pytanie jest zbyt oczywiste więc zdaję się tylko kiwnąć głową w sposób prawidłowy. - I dobrze, a naprawdę wszystko będzie dobrze. Dokładnie tak jak sobie wymarzyłaś. 

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz