-65-

20 4 0
                                    

Nie jestem pewna czy spałam, a może straciłam przytomność. Nie jestem pewna dlaczego jestem na kanapie, a obok mnie siedzi Marcin. Nie jestem pewna niczego, a fakt, że wszystko zdaje się cyklicznie zacierać oraz bardzo nie przyjemnie wirować cholernie mnie boli.

M - Zaniosłem Emily do swojej sypialni. - oznajmia pokrzepiająco, a jednocześnie gładzi me długie, ciemne włosy. - Tak bardzo mi przykro Lexy.

Nie odpowiadam, a Marcin przysuwa się do mnie i mnie obejmuje.

M - Nie mniej jednak wiedz, że to nie Twoja wina skarbie. To zapalenie płuc odebrało jej życie.

L - Nie Marcin nie! - jestem wręcz przekonana, że gdybym była przy niej; gdybym była bardziej uważna babcia nadal żyłaby wśród nas. - To ja ją zabiłam! To ja przyczyniłam się do jej śmierci!!

M - Jeszcze raz powiesz, że to Twoja wina, a przyrzekam Ci, że zwariuję! - jego stanowczy głos obija się w moich uszach niczym piłeczka pingpongowa. - I nie tylko ją będziesz opłakiwać.

Nie odpowiadam po raz drugi, a gdy i jego słowa do mnie, a właściwie to do mojego mózgu docierają spoglądam w jego zasmucone, szmaragdowe oczy.

L - Marcin? - dolna warga zaczyna mi niespokojnie drżeć, a ten momentalnie na mnie spogląda. - Potrzebuję Cię, wiesz? I nie znowu na chwilę czy momencik, a na zawsze. Słyszysz? Na zawsze! - sama się sobie dziwię, a mimo to dalej w to brnę. - Przy Tobie jestem kimś kim zawsze chciałam być. Bez ciebie będę nikim. Nie będę miała dla kogo żyć.

M - To bardzo miłe i kochane z Twojej strony, ale Ty wiesz, że masz dla kogo żyć prawda? 

Chcę w to wierzyć, ale nie umiem. 

Żałosny szloch wymyka się z mych ust i rozbrzmiewa echem w całym pomieszczeniu. Marcin bez zastanowienia się podnosi, klęka tuż przede mną, a następnie i chwyta moje obie dłonie w swoje oraz od razu nie czekając na moją reakcję mocno je zaciska. 

M - Masz żyć dla mnie i Emily rozumiesz?! Masz żyć!

Przymykam powieki chcąc tym samym stłumić nadchodzące łzy. 

L - R-roz-zum-mie-em. - odpowiadam niewyraźnie po czym i przytulam się do jego rozgrzanego torsu, a on tylko przytula mnie mocniej. 

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz