(ogólnie to rozdział ten był pisany wczoraj na szybko stąd też taka jego długość, ale ALE mam dla Was za to niespodziankę bowiem i jutro i najprawdopodobniej w niedzielę pojawią się rozdziały czyli odbędzie się taki jakby pseudo maraton na 3 dni - dajcie znać w komentarzu czy się cieszycie, a ja będę naprawdę bardzo bardzo za to wdzięczna)
| 7 czerwca, sobota |
Koniec końców przystałam na niecodzienną propozycję od Kostery i nie o tyle co postanowiłam ją i tą jej całą Idalię tam zawieść o tyle zdecydowałam się także odrobinę wyluzować i jednak też się tam zabawić.
W każdym bądź razie.
Dochodziła właśnie godzina piąta po południu czyli czas w, którym to rozpoczęłyśmy nasze burzliwe przygotowania kiedy to w pewnym momencie do mojego pokoju wparowała niesamowicie rozemocjonowana oraz praktycznie w całym swoim codziennym żywiole blondynka.
J - Myślisz Lexy, że która kiecka będzie lepsza? - zapytała uprzednio ciężko wzdychając jak i następnie wyjmując zza pleców dwie sukienki.
Pierwszą krótką w kolorze granatowym z cekinami i drugą praktycznie kruczoczarną aczkolwiek również nie zbyt przydługą.
L - Myślę, że nic nie wymyślę haha. - zaśmiałam się szczerze rozczesując w jednoczesnym tempie swoje długie, ciemne włosy.
J - Nawet sobie nie żartuj! Przecież...
L - No już już zluzuj mała. - rzekłam patrząc na z lekka przerażoną twarz mej współlokatorki. - A tak serio to stawiałabym na granat.
J - O mój Boże dziękuję dziękuję Lexy! - podziękowała uprzejmie po czym i z szybkością nie szybszą niż bieg strusi przez pustynię opuściła mój pokój, a ja wróciłam do tego czego skończenie wcześniej nie było nie dane.
CZYTASZ
GOŹDZIKI - LEXY I MARCIN
Romance- Nigdy w życiu nie byłem ani trochę dobry w wyznaniach dlatego też po prostu wiedz proszę o tym, że za każdym razem kiedy dawałem Ci te może bez znaczące goździki miałem na myśli dokładnie to co one oznaczają. - szepnął nieśmiało ciemnooki po czym...