-54-

16 2 0
                                    

Od kiedy pozwoliłam Marcinowi się do mnie jak i Emily odrobinę zbliżyć spędzał z nią dosłownie każde wolne popołudnie. Bawili się razem, wychodzili na spacery jak i do miejsc publicznych czy nawet przebywali u niego w mieszkaniu i oglądali filmy czy seriale. 

I choć niekiedy miałam ochotę w końcu mu o tym powiedzieć tak ciągle coś mnie blokowało. A raczej ktoś. I jego reakcja na to. 

M - Masz teraz chwilę? - pyta w pewnej chwili podając mi brudne talerze. 

Aktualnie jesteśmy u mnie w mieszkaniu. Babcia ogląda jakiś serial, Emily rysuje w pokoju jakieś koniki, a ja razem z Marcinem sprzątam po obiedzie. 

L - Może mam, może nie mam?

Brunet zbliża się do mnie w kilku krokach. Staje naprzeciw, zmniejsza dystans, jedną ręką obejmuje moją talię, drugą zaś bada policzek, a następnie i przeplata moje kosmyki pomiędzy palcami. 

M - Nawet nie wiesz jak dawno chciałem to zrobić. - mówi na co ja z automatu cicho chichoczę. 

L - Ale co? Poprawić mi włosy? Zapleść warkocza? 

M - Nic z tych rzeczy. - uśmiecha się cwanie. - Po prostu podejść do Ciebie i móc Ciebie dotknąć oraz nie myśleć czy czegoś sobie o mnie nie pomyślisz. 

L - A skąd wiesz, że mogłabym teraz o czymś myśleć? 

M - Bo wystarczająco Cię już znam Chaplin. 

Nie odpowiadam, a w zamian za to przegryzam wnętrze policzka i wewnątrz brzucha czuję uniesione już do lotu motyle. A kiedy czuję, że ręka bruneta ponownie znajduje się na mojej talii uśmiecham się nieśmiało.

M - Mówił Ci ktoś, że masz piękny uśmiech?

L - Mówił. 

M - To ja będę tym kimś kto poza nim lub nią będzie Ci to mówił i mówił aż do śmierci zgoda? 

L - Zgoda. - odpowiadam szybko, a dosłownie chwilę później czuję ciepłe wargi Marcina na swoim czole. 

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz