-11-

56 5 0
                                    

| skip time zaledwie paręnaście sekund później |

M - I Ty naprawdę chcesz tego wszystkiego słuchać Lexy? 

L - Oczywiście. 

M - No dobrze to zacznijmy od tego, że dziś mój naprawdę dobry kumpel Kuba bierze ślub i...

L - Och to w takim razie koniecznie mu ode mnie pogratuluj. - wtrąciłam niespodziewanie po czym i skinięciem swojej głowy w dół pozwoliłam mu aby kontynuował. 

M - I dlatego też między innymi dzisiaj rano, a właściwie to już teraz przedpołudniem sprawdzić musiałem jak się sprawa z salą ma i innymi obowiązkami drużby.

L - Jesteś drużbą?! Mega! 

M - Tak, ale jest w tym coś jeszcze śmieszniejszego. - mruknął tajemniczo chłopak. 

L - Naprawdę?

M - Ależ oczywiście, że tak! A mianowicie to, że to ja musiałem załatwić bukiet panny młodej. I to co ciekawe nie dlatego, że mężczyźni na bukietach znają się podobno lepiej, a tylko ze względu na fakt iż znam się z właścicielką kwiaciarni w, której ową wiązankę panna młoda zamawiała wcześniej. 

(uznajmy, że mama Marcina w tej historii nie istnieje wobec czego właścicielka owej kwiaciarni to Aneta, a w okolicy znajduje się tylko jej placówka florystyczna w imię czego to właśnie o niej bohaterowie będą rozmawiali) 

L - Chwila chwila Ty znasz panią Anetkę? 

M - No jasne! - kiwnął twierdząco głową. - To dawna znajoma mojej mamy.

L - Poważnie? - spytałam po raz już sama nie wiem który na co Marcin jedynie po raz kolejny kiwnął swoją głową. 

M - Może nawet kojarzysz tamto kolorowe miejsce? To naprawdę niedaleko. Zaledwie dwie, może trzy minuty spacerkiem. - rzekł łagodnie. - W każdym bądź razie poproszony zostałem o przyjrzenie się bukietom na kilka godzin przed, a, że ja nie chciałem, a dokładniej to pani Anetka nie chciała abym tak z o pustymi rękoma od niej wychodził to i dla mnie zrobiła taki bukiet. 

L - Wow to naprawdę niesamowite. 

M - Niesamowite jest to raczej, że takie kwiaty jak te w Twoich dłoniach Lexy mogę podarować tak przemiłej, tak ciepłej oraz tak przekochanej dziewczynie.

L - Czy Ty nie przesładzasz nieco? 

M - Skądże haha. 

L - W każdym razie mówisz, że wesele już niebawem to w takim przypadku gdzież jest Twoja towarzyszka? Jakaś nie wiem koleżanka, przyjaciółka? Innymi słowa osoba towarzysząca??

M - Yyy tak się składa, że ja właśnie w tej sprawie. 

Chwila moment, co?

M - Lexy? - zaczął tubalnym lecz lekko wystraszonym głosem. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i pojedziesz ze mną na wesele??

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz