| skip time zaledwie paręnaście sekund później |
M - I Ty naprawdę chcesz tego wszystkiego słuchać Lexy?
L - Oczywiście.
M - No dobrze to zacznijmy od tego, że dziś mój naprawdę dobry kumpel Kuba bierze ślub i...
L - Och to w takim razie koniecznie mu ode mnie pogratuluj. - wtrąciłam niespodziewanie po czym i skinięciem swojej głowy w dół pozwoliłam mu aby kontynuował.
M - I dlatego też między innymi dzisiaj rano, a właściwie to już teraz przedpołudniem sprawdzić musiałem jak się sprawa z salą ma i innymi obowiązkami drużby.
L - Jesteś drużbą?! Mega!
M - Tak, ale jest w tym coś jeszcze śmieszniejszego. - mruknął tajemniczo chłopak.
L - Naprawdę?
M - Ależ oczywiście, że tak! A mianowicie to, że to ja musiałem załatwić bukiet panny młodej. I to co ciekawe nie dlatego, że mężczyźni na bukietach znają się podobno lepiej, a tylko ze względu na fakt iż znam się z właścicielką kwiaciarni w, której ową wiązankę panna młoda zamawiała wcześniej.
(uznajmy, że mama Marcina w tej historii nie istnieje wobec czego właścicielka owej kwiaciarni to Aneta, a w okolicy znajduje się tylko jej placówka florystyczna w imię czego to właśnie o niej bohaterowie będą rozmawiali)
L - Chwila chwila Ty znasz panią Anetkę?
M - No jasne! - kiwnął twierdząco głową. - To dawna znajoma mojej mamy.
L - Poważnie? - spytałam po raz już sama nie wiem który na co Marcin jedynie po raz kolejny kiwnął swoją głową.
M - Może nawet kojarzysz tamto kolorowe miejsce? To naprawdę niedaleko. Zaledwie dwie, może trzy minuty spacerkiem. - rzekł łagodnie. - W każdym bądź razie poproszony zostałem o przyjrzenie się bukietom na kilka godzin przed, a, że ja nie chciałem, a dokładniej to pani Anetka nie chciała abym tak z o pustymi rękoma od niej wychodził to i dla mnie zrobiła taki bukiet.
L - Wow to naprawdę niesamowite.
M - Niesamowite jest to raczej, że takie kwiaty jak te w Twoich dłoniach Lexy mogę podarować tak przemiłej, tak ciepłej oraz tak przekochanej dziewczynie.
L - Czy Ty nie przesładzasz nieco?
M - Skądże haha.
L - W każdym razie mówisz, że wesele już niebawem to w takim przypadku gdzież jest Twoja towarzyszka? Jakaś nie wiem koleżanka, przyjaciółka? Innymi słowa osoba towarzysząca??
M - Yyy tak się składa, że ja właśnie w tej sprawie.
Chwila moment, co?
M - Lexy? - zaczął tubalnym lecz lekko wystraszonym głosem. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i pojedziesz ze mną na wesele??
CZYTASZ
GOŹDZIKI - LEXY I MARCIN
Romance- Nigdy w życiu nie byłem ani trochę dobry w wyznaniach dlatego też po prostu wiedz proszę o tym, że za każdym razem kiedy dawałem Ci te może bez znaczące goździki miałem na myśli dokładnie to co one oznaczają. - szepnął nieśmiało ciemnooki po czym...