-27-

36 2 0
                                    

Udawanie, że wszystko jest w porządku zawsze przychodziło mi z łatwością. Wystarczył jeden wymuszony uśmiech, nieśmiałe spojrzenie tudzież i czasem mrugnięcie okiem, a już każdy nawet nieznajomy mi dotąd człowiek wierzył w moją wersję zdarzeń.

Tym razem jednak nie było aż tak łatwo, a wręcz o wiele wiele trudniej.

Bo w końcu to był on.

Marcin.

L - Okey no więc chodzi o to, że wtedy kiedy ja podobnie iż zemdlałam miałam pewną wizję. - zaczęłam szepcząc. - I tak się jakoś dziwnie złożyło, że kiedy ja pomyślałam iż mogła być to rzeczywistość i wtedy kiedy jeszcze potwierdziłeś mi, że jednak nie to prawdę mówiąc mnie to trochę zabolało.

Trochę? Jesteś tego pewna?? - podpowiedział mi umysł.

L - Oh no dobra! Bardzo mnie to zabolało Marcin! - wykrzyknęłam pod wpływem emocji, a ciemnooki nadal badawczo na mnie spoglądał.

M - I tym się tak bardzo przejmujesz?

Ah gdybyś tylko wiedział...

Gdybyś wiedział Marcin...

L - Tak, bo Ty mi tam wyznałeś swe uczucia i powiedziałeś, że mnie kochasz. A ja.. - przerwałam by i zaczerpnąć odrobiny świeżego powietrza do płuc. - A ja też rzeczywiście coś do Ciebie poczułam. I jak teraz o tym myślę, że to fikcja to...

M - Tyle, że po co myślisz, że to fikcja skoro ja też Cię naprawdę kocham? 

Jego słowa wybrzmiały totalnie niespodziewanie, a ja poczułam, że chyba robi mi się gorąco. 

L - Żartujesz, co nie?

M - Podejrzewasz mnie o takie spiskowanie? - zapytał rozciągając usta w subtelnym uśmiechu. - Kocham Cię Lexy. 

L - Ja Ciebie też Marcin, ale co jak to wygaśnie? Tym bardziej teraz kiedy jesteś na świeżo po zerwaniu?

M - Ależ oczywiście, że nie wygaśnie, ponieważ przyrzekam Ci na wszystko, że tak łatwo nie pozwolę obrócić się temu wszystkiemu w proch. I może będę upierdliwy. Może będę Cię wręcz denerwował swoją nadopiekuńczością, zbyt dużą ilością okazywanej czułości, ale mogę Ci choć przysiąc, że niezależnie od czasu, chwili czy każdej kolejnej sekundy będę Cię kochał Lexy. - ujął moją dłoń oraz przyłożył ją sobie do ust po czym i subtelnie ją ucałował. - O ile uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną.

Brzmienie tych oto słów było na tyle piękne, że przez kilka kolejnych sekund nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnej odpowiedzi. Zamiast tego westchnęłam jedynie teatralnie, a pierwsze łzy spłynęły po moich policzkach. Marcin naprawdę mnie pokochał, a teraz tu i teraz wyznawał mi swoje uczucia. Tym razem nie była to żadna bajka. Nie był to także kolejny wybryk moich bujnych myśli, a najprawdziwsza rzeczywistość. 

Działo się to tu i teraz. 

W rzeczywistości. 

W świecie w, którym to Marcin jak to Marcin uśmiechał się do mnie czule, a jego oczy przepięknie połyskiwały w świetle pożółkłej lampy sufitowej. 

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz