M - Jesteś w ciąży, tak? - szepcze dopytywująco. - Znaczy Ty, znaczy My będziemy rodzicami?
L - Yy tak, ale ja miałam...
M - Co miałam? Co miałam? - uśmiecha się łagodnie i do mnie podchodzi. - W końcu przecież powiedzenie tego na cmentarzu jest tak cholernie oryginalne.
L - J-ja nap-prawdę chciałam Ci to powiedzieć wcześniej no, ale...
I wtedy to dzieje się coś czego się szczerze mówiąc nie spodziewam. A mianowicie Marcin podchodzi do mnie, ucisza moje przerażenie czułym pocałunkiem w usta po czym i klęka przede mną na oba kolana. Chwilę tak jeszcze patrzy w moje załzawione oczy, a następnie dotyka bardzo delikatnie mojego brzucha oraz przykłada do niego swoje ucho.
M - O cześć malutki lub malutka. - moje serce na ten gest się roztapia, a uśmiech tylko się poszerza. - Nie wiem czy wiesz, ale to ja Twój tatuś. - kolejna łza wypływa z mojego oka. - Jak się już za dziewięć miesięcy spotkamy to pokażę Ci całą Warszawę, co Ty na to? A jak będziesz chciała...
L - Ty, a może to będzie synek i co wtedy zrobisz? - przerywam mu na co chłopak unosi na mnie swe hipnotyzujące spojrzenie. - No co?
M - No kocham Cię wariatko. - uśmiecha się niewinnie po czym i ponownie zwraca się do brzucha. - Twoja mama to od czasu do czasu odpowiednik smerfa Marudy, ale spoczko przyzwyczaisz się. Swoją drogą to kocham Cię już najmocniej szkrabie.
I mimo, że wcześniej paraliżował mnie potworny strach tak teraz nagle znika. Tak jakby wcale go nie było. Tak jakbym nie miała z nim zaledwie parę chwil temu do czynienia.
M - My będziemy rodzicami. - szepcze po raz kolejny brunet, a ja odganiam się z przemyśleń. - My nimi będziemy Lexuś.
L - Byliśmy już wtedy kiedy zaszłam w ciążę z Emily, ale...
Marcin ponownie ucisza moje wargi pocałunkiem.
M - Ale teraz będziemy nimi już na zawsze, bo i ja Cię nie zostawię i Ty nie zostawisz mnie, prawda?
Potakuję skinięciem głowy w dół, a jego dłonie odnajdują moje oraz od razu je ze sobą łączą.
M - Obiecuję, że będę o Was dbał, a co za tym idzie poradzimy sobie ze wszystkim dobrze? - potakuję raz jeszcze. - W każdym bądź razie chciałbym powiedzieć Ci raz jeszcze, że bardzo bardzo mocno Was dwie i Emily kocham, a Tobie Zosiu. - odwraca mnie, a jednocześnie obejmuje w talii od tyłu układając dłonie na moim brzuszku w kierunku płyty nagrobnej i kontynuuje. - Dziękuję za bycie najlepszym wsparciem dla mojej Lexy i w sumie za wszystko co dla nas zrobiłaś.
Bo w sumie taka była prawda.
Babcia Zosia dużo dla nas zrobiła, a fakt, że dzięki niej się pogodziliśmy sprawił, że chyba już do końca życia będziemy jej za to dozgonnie wdzięczni.
CZYTASZ
GOŹDZIKI - LEXY I MARCIN
Romance- Nigdy w życiu nie byłem ani trochę dobry w wyznaniach dlatego też po prostu wiedz proszę o tym, że za każdym razem kiedy dawałem Ci te może bez znaczące goździki miałem na myśli dokładnie to co one oznaczają. - szepnął nieśmiało ciemnooki po czym...