-76-

20 4 0
                                    

M - Jesteś w ciąży, tak? - szepcze dopytywująco. - Znaczy Ty, znaczy My będziemy rodzicami?

L - Yy tak, ale ja miałam...

M - Co miałam? Co miałam? - uśmiecha się łagodnie i do mnie podchodzi. - W końcu przecież powiedzenie tego na cmentarzu jest tak cholernie oryginalne.

L - J-ja nap-prawdę chciałam Ci to powiedzieć wcześniej no, ale... 

I wtedy to dzieje się coś czego się szczerze mówiąc nie spodziewam. A mianowicie Marcin podchodzi do mnie, ucisza moje przerażenie czułym pocałunkiem w usta po czym i klęka przede mną na oba kolana. Chwilę tak jeszcze patrzy w moje załzawione oczy, a następnie dotyka bardzo delikatnie mojego brzucha oraz przykłada do niego swoje ucho. 

M - O cześć malutki lub malutka. - moje serce na ten gest się roztapia, a uśmiech tylko się poszerza. - Nie wiem czy wiesz, ale to ja Twój tatuś. - kolejna łza wypływa z mojego oka. - Jak się już za dziewięć miesięcy spotkamy to pokażę Ci całą Warszawę, co Ty na to? A jak będziesz chciała...

L - Ty, a może to będzie synek i co wtedy zrobisz? - przerywam mu na co chłopak unosi na mnie swe hipnotyzujące spojrzenie. - No co?

M - No kocham Cię wariatko. - uśmiecha się niewinnie po czym i ponownie zwraca się do brzucha. - Twoja mama to od czasu do czasu odpowiednik smerfa Marudy, ale spoczko przyzwyczaisz się. Swoją drogą to kocham Cię już najmocniej szkrabie. 

I mimo, że wcześniej paraliżował mnie potworny strach tak teraz nagle znika. Tak jakby wcale go nie było. Tak jakbym nie miała z nim zaledwie parę chwil temu do czynienia. 

M - My będziemy rodzicami. - szepcze po raz kolejny brunet, a ja odganiam się z przemyśleń. - My nimi będziemy Lexuś. 

L - Byliśmy już wtedy kiedy zaszłam w ciążę z Emily, ale...

Marcin ponownie ucisza moje wargi pocałunkiem. 

M - Ale teraz będziemy nimi już na zawsze, bo i ja Cię nie zostawię i Ty nie zostawisz mnie, prawda?

Potakuję skinięciem głowy w dół, a jego dłonie odnajdują moje oraz od razu je ze sobą łączą. 

M - Obiecuję, że będę o Was dbał, a co za tym idzie poradzimy sobie ze wszystkim dobrze? - potakuję raz jeszcze. - W każdym bądź razie chciałbym powiedzieć Ci raz jeszcze, że bardzo bardzo mocno Was dwie i Emily kocham, a Tobie Zosiu. - odwraca mnie, a jednocześnie obejmuje w talii od tyłu układając dłonie na moim brzuszku w kierunku płyty nagrobnej i kontynuuje. - Dziękuję za bycie najlepszym wsparciem dla mojej Lexy i w sumie za wszystko co dla nas zrobiłaś. 

Bo w sumie taka była prawda.

Babcia Zosia dużo dla nas zrobiła, a fakt, że dzięki niej się pogodziliśmy sprawił, że chyba już do końca życia będziemy jej za to dozgonnie wdzięczni. 

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz