-46-

27 2 0
                                    

Jak się w następstwie kolejnych tygodni okazało Julia doskonale o wszystkim wiedziała, a nawet uknuła to z Marcinem w tajemnicy. Co więcej oświadczyny również były planowane, a fakt, że wydarzyły się tam gdzie się wydarzyły był tak samo nie kwestią przypadku. 

W każdym bądź razie.

Siedzieliśmy właśnie całą naszą czwórką w domku zimowym w Zakopanem i celebrowaliśmy zbliżające się wielkimi krokami święta Bożego Narodzenia. Celebrowaliśmy to dopiero mało powiedziane albowiem domek ten dopiero stroiliśmy. A właściwie to Julia wraz z chłopakami stroiła, bowiem ja niczym najprawdziwsza w świecie dama leżałam na kanapie i czuwałam nad owymi przygotowaniami z ciepłym termoforem na brzuchu i kubkiem parującego rumianku w ręce.

Innymi słowa przeżywałam właśnie okres, a okres jak to okres był upierdliwy oraz targał moimi humorkami niczym szatan. 

J - Troszeczkę w lewo! Może lekko w dół? - dotarł do moich uszu ten piskliwy choć radosny ton głosu mojej najlepszej przyjaciółki. - O! I teraz to jest perfekcyjnie!! Co nie Lexy? 

Wpadka. 

Nie słuchałam ani nie spoglądałam w kierunku blondwłosej ani przez sekundę. 

L - Yy co? - burknęłam niezrozumiale. - Aaaa gwiazda! - improwizowałam. - No tak tak! Jest naprawdę piękna.

Wpadka numer dwa, bo wcale nie chodziło jej o gwiazdę, a o wieniec z sosny nad kominkiem. 

M - Dobrze się czujesz?

Marcin od razu pojawił się tuż obok. A gdy i zobaczył, że jestem tak jakby nieobecna otoczył mnie swoim ramieniem oraz uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.

L - A jak mam się czuć skoro mam okres? - odparłam słabo, a ten spojrzał na mnie z troską wypisaną na jego zielonych i przypominających mi do złudzenia najznakomitsze szmaragdy oczach. 

M - Nie wiem, bo nigdy tego nie doświadczę jako mężczyzna, ale może da Ci się jakoś pomóc? Może chcesz jakąś tabletkę? Albo może pojechać Ci do sklepu, bo masz na przykład na coś konkretnego ochotę? - zapytał, a ja na każde jego pytanie przecząco kręciłam głową. - Eh no to w takim razie może? - i podrapał się po jeszcze nie widocznym na jego twarzy zaroście.

L - Może mnie przytulisz? 

Tak. 

Uwielbiałam się wcinać ludziom w zdania. 

I zanim cokolwiek zdołałam dopowiedzieć brunet przesunął mnie delikatnie w głąb kanapy, a sam i następnie wcisnął się tuż obok mnie. Delikatnymi jak na chłopaka dłońmi otoczył bolący brzuch, a dosłownie chwilę później zdjął z niego przyjemny termofor i go pocałował. 

Jęknęłam cichutko. 

Było to przyjemne, ale i zarazem w małym stopniu nie komfortowe.

Nie mniej jednak sprowadziło na mnie także falę ulgi, a ulga ta doprowadziła mnie do tego iż obraz nade mną się rozmazał, a następnie i zniknął gdzieś w czeluściach odprężającej ciemności. 





GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz