Kiedy odnajduję się w łazience zapieram się dłońmi o umywalkę. Patrzę przez chwilę na swoje odbicie oraz lekko przykładam zwilżoną w zimnej wodzie dłoń do twarzy. A kiedy i wzrokiem natrafiam na kubeczek ze szczoteczkami, a w nim znajduję tę fioletową z małą literką L i serduszkiem zapominam na moment jak się oddycha.
Od naszego ostatniego spotkania w jego mieszkaniu minęło osiem lat, a on dalej ją miał. Dokładnie tak jakby nie chciał o mnie zapomnieć.
A może właśnie też nie potrafił tak jak momentami ja?
W każdym bądź razie.
Siedziałam tam tak z jeszcze dziesięć minut myśląc i zastanawiając się jednocześnie nad tym wszystkim po czym i wyszłam oraz usiadłam na niewielkiej kanapie ulokowanej praktycznie naprzeciwko eleganckiej wyspy kuchennej. Dookoła była cisza, a tak duże pomieszczenie jeszcze bardziej tę ciszę pogłębiało i sprawiało wrażenie jakby było się w klatce czy innym pokoju z wygłuszeniem.
M - Zasnęła jak najprawdziwsza śpiąca królewna. - uśmiecham się na tą informację oraz z wdzięcznością na niego spoglądam.
L - Dziękuję Marcin.
M - Nie to ja dziękuję Tobie Lexy, że mimo wszystko zgodziłaś się ze mną spotkać.
Serce bije mi mocniej gdy tylko wypowiada moje imię, a utkwione w moim umyśle motyle przygotowywują się do lotu. A kiedy i niespodziewanie chłopak opada mi głową na kolana, które aktualnie rozprostowywuję na wcześniej wspomnianym meblu już startują. Już lecą. Już praktycznie wzbijają się aż do żołądka.
I nie wiem czemu, ale opieram jedną z dłoni również na kolanach, a drugą wplątuję w jego bujne włosy i delikatnie je przeczesuję. Marcin mruczy niezrozumiale oraz oddycha miarowo. Ja zaś nie żałuję. Ani tego dnia ani tego co teraz robię.
CZYTASZ
GOŹDZIKI - LEXY I MARCIN
Romance- Nigdy w życiu nie byłem ani trochę dobry w wyznaniach dlatego też po prostu wiedz proszę o tym, że za każdym razem kiedy dawałem Ci te może bez znaczące goździki miałem na myśli dokładnie to co one oznaczają. - szepnął nieśmiało ciemnooki po czym...