-52-

21 3 0
                                    

Kiedy odnajduję się w łazience zapieram się dłońmi o umywalkę. Patrzę przez chwilę na swoje odbicie oraz lekko przykładam zwilżoną w zimnej wodzie dłoń do twarzy. A kiedy i wzrokiem natrafiam na kubeczek ze szczoteczkami, a w nim znajduję tę fioletową z małą literką L i serduszkiem zapominam na moment jak się oddycha. 

Od naszego ostatniego spotkania w jego mieszkaniu minęło osiem lat, a on dalej ją miał. Dokładnie tak jakby nie chciał o mnie zapomnieć. 

A może właśnie też nie potrafił tak jak momentami ja? 

W każdym bądź razie. 

Siedziałam tam tak z jeszcze dziesięć minut myśląc i zastanawiając się jednocześnie nad tym wszystkim po czym i wyszłam oraz usiadłam na niewielkiej kanapie ulokowanej praktycznie naprzeciwko eleganckiej wyspy kuchennej. Dookoła była cisza, a tak duże pomieszczenie jeszcze bardziej tę ciszę pogłębiało i sprawiało wrażenie jakby było się w klatce czy innym pokoju z wygłuszeniem. 

M - Zasnęła jak najprawdziwsza śpiąca królewna. - uśmiecham się na tą informację oraz z wdzięcznością na niego spoglądam. 

L - Dziękuję Marcin.

M - Nie to ja dziękuję Tobie Lexy, że mimo wszystko zgodziłaś się ze mną spotkać. 

Serce bije mi mocniej gdy tylko wypowiada moje imię, a utkwione w moim umyśle motyle przygotowywują się do lotu. A kiedy i niespodziewanie chłopak opada mi głową na kolana, które aktualnie rozprostowywuję na wcześniej wspomnianym meblu już startują. Już lecą. Już praktycznie wzbijają się aż do żołądka. 

I nie wiem czemu, ale opieram jedną z dłoni również na kolanach, a drugą wplątuję w jego bujne włosy i delikatnie je przeczesuję. Marcin mruczy niezrozumiale oraz oddycha miarowo. Ja zaś nie żałuję. Ani tego dnia ani tego co teraz robię. 


GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz