-56-

18 3 0
                                    

Stoimy tak z jeszcze dziesięć minut kompletnie milcząc jak i się do siebie jedynie przytulając gdy w końcu mój wzrok pada na przyniesione przez chłopaka kwiaty. 

L - Te kwiaty to dla mnie? - pytam nieśmiało. 

Marcin uśmiecha się przyjaźnie, a w oczach skrzą się mu małe iskierki. 

M - Tak, ale jak widać coś nam nie wyszło z tym jak wedle moich myśli pięknym wieczorem. 

L - Zawsze możemy go jeszcze zmienić. 

M - No w sumie czemu nie? - dodaje po chwili oraz sięga po wiązankę. - Proszę to dla Ciebie Lexy. 

L - Ooo, a z jakiej to okazji? 

M - Bez okazji? Zwyczajnie chciałem sprawić Ci przyjemność. 

Spoglądam to na niego to na kwiaty. Są przepiękne, a do tego tak cudownie pachną. 

L - Dziękuję, jestem naprawdę przeogromnie wdzięczna. - składam na policzku bruneta słodki pocałunek. - Swoją drogą jeszcze nigdy w życiu nie dostałam kwiatów bez okazji. 

M - Naprawdę? 

Kręcę głową. 

L - Lepiej pójdę wstawić je do wody. 

[***] 

Żadne z nas nie przypuszczało, że dzisiejszy wieczór tak będzie wyglądał. Chłopak przesiedział z babcią kiedy to ja się kąpałam oraz ogarniałam do snu za co byłam mu dozgonnie wdzięczna. Co ciekawe uspokoił nawet Emily, która to niespodziewanie obudziła się tej nocy z krzykiem oraz trochę popłakiwała. 

M - Myślę, że powinnaś się już położyć. - do moich uszu dociera cichy szept przez co ze spokojnej twarzy babci spoglądam teraz na oświetloną jedynie pojedynczą świecą twarz Marcina. 

L - Nie nie mogę dzisiaj. Muszę tu zostać i nad nią czuwać. - odpowiadam choć cienie pod oczami ostro dają znak, że jestem wycieńczona, a ciało praktycznie odrywa się od kości. 

M - Nie? To zaraz zobaczysz. 

Dziwię się.

Co on znowu kombinuje? 

I zanim odliczam do conajmniej trzech w progu pokoju ponownie pojawia się Marcin tyle, że z poduszką oraz kocem w ręce. 

M - Skoro Ty nie chcesz do łóżka to łóżko przyszło do Ciebie. - cicho chichocze, a następnie opiera poduszkę o ścianę, sam kładzie się pod kocem po czym i klepie się delikatnie po torsie. - No chodź. - szepcze ponaglająco. - Już nie mogę się doczekać aż się do mnie przytulisz.

Za wszelką cenę próbuję ukryć uśmiech jaki ciśnie mi się  na usta, a mimo to on ostatecznie i tak wygrywa. 

Całuję po raz ostatni babcię w rękę oraz zbliżam się do leżącego bruneta. Delikatnie napieram na jego klatkę głową, nogi sadowię pomiędzy jego kończynami, a on sam obejmuje mnie swoimi ramionami. 

M - Ah nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mi zawróciłaś w głowie gwiazdeczko. - szepcze na co ja uśmiecham się leciutko, a dosłownie chwilę później odpływam w krainę snu chłonąc jednocześnie jego bliskość, którą od tak postanowił mi podarować.


GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz