Stoimy tak z jeszcze dziesięć minut kompletnie milcząc jak i się do siebie jedynie przytulając gdy w końcu mój wzrok pada na przyniesione przez chłopaka kwiaty.
L - Te kwiaty to dla mnie? - pytam nieśmiało.
Marcin uśmiecha się przyjaźnie, a w oczach skrzą się mu małe iskierki.
M - Tak, ale jak widać coś nam nie wyszło z tym jak wedle moich myśli pięknym wieczorem.
L - Zawsze możemy go jeszcze zmienić.
M - No w sumie czemu nie? - dodaje po chwili oraz sięga po wiązankę. - Proszę to dla Ciebie Lexy.
L - Ooo, a z jakiej to okazji?
M - Bez okazji? Zwyczajnie chciałem sprawić Ci przyjemność.
Spoglądam to na niego to na kwiaty. Są przepiękne, a do tego tak cudownie pachną.
L - Dziękuję, jestem naprawdę przeogromnie wdzięczna. - składam na policzku bruneta słodki pocałunek. - Swoją drogą jeszcze nigdy w życiu nie dostałam kwiatów bez okazji.
M - Naprawdę?
Kręcę głową.
L - Lepiej pójdę wstawić je do wody.
[***]
Żadne z nas nie przypuszczało, że dzisiejszy wieczór tak będzie wyglądał. Chłopak przesiedział z babcią kiedy to ja się kąpałam oraz ogarniałam do snu za co byłam mu dozgonnie wdzięczna. Co ciekawe uspokoił nawet Emily, która to niespodziewanie obudziła się tej nocy z krzykiem oraz trochę popłakiwała.
M - Myślę, że powinnaś się już położyć. - do moich uszu dociera cichy szept przez co ze spokojnej twarzy babci spoglądam teraz na oświetloną jedynie pojedynczą świecą twarz Marcina.
L - Nie nie mogę dzisiaj. Muszę tu zostać i nad nią czuwać. - odpowiadam choć cienie pod oczami ostro dają znak, że jestem wycieńczona, a ciało praktycznie odrywa się od kości.
M - Nie? To zaraz zobaczysz.
Dziwię się.
Co on znowu kombinuje?
I zanim odliczam do conajmniej trzech w progu pokoju ponownie pojawia się Marcin tyle, że z poduszką oraz kocem w ręce.
M - Skoro Ty nie chcesz do łóżka to łóżko przyszło do Ciebie. - cicho chichocze, a następnie opiera poduszkę o ścianę, sam kładzie się pod kocem po czym i klepie się delikatnie po torsie. - No chodź. - szepcze ponaglająco. - Już nie mogę się doczekać aż się do mnie przytulisz.
Za wszelką cenę próbuję ukryć uśmiech jaki ciśnie mi się na usta, a mimo to on ostatecznie i tak wygrywa.
Całuję po raz ostatni babcię w rękę oraz zbliżam się do leżącego bruneta. Delikatnie napieram na jego klatkę głową, nogi sadowię pomiędzy jego kończynami, a on sam obejmuje mnie swoimi ramionami.
M - Ah nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mi zawróciłaś w głowie gwiazdeczko. - szepcze na co ja uśmiecham się leciutko, a dosłownie chwilę później odpływam w krainę snu chłonąc jednocześnie jego bliskość, którą od tak postanowił mi podarować.
CZYTASZ
GOŹDZIKI - LEXY I MARCIN
Romance- Nigdy w życiu nie byłem ani trochę dobry w wyznaniach dlatego też po prostu wiedz proszę o tym, że za każdym razem kiedy dawałem Ci te może bez znaczące goździki miałem na myśli dokładnie to co one oznaczają. - szepnął nieśmiało ciemnooki po czym...