-12-

48 3 0
                                    

(no i jak tam myślicie Lexy zgodzi się czy nie?)

Od zadania pytania przez Marcina minęło już coś około kilkunastu sekund, a ja nadal chcąc nie chcąc ciągle o nim myślałam oraz powtarzałam je sobie nieustannie w głowie. 

M - A i żeby nie było to ja i tak tam pójdę. - wtrącił jeszcze na moment lekko zdenerwowany aniżeliby zestresowany chłopak. - Aczkolwiek chcę abyś miała tylko na uwadze fakt iż jeżeli jednak się na tę propozycję skusisz to obecność twa będzie dla mnie naprawdę wiele znaczyć.

L - No dobrze dobrze ja to wszystko rozumiem Marcin no, ale i tak istotniejsze jest dla mnie to jak Ty to sobie wszystko teraz wyobrażasz? Przecież jestem w pracy, a przygotowania? Ile ja bym miała na to wszystko czasu? Godzinę? Dwie?

I ja wiem, że Marcin najprawdopodobniej tego nie przemyślał i działał teraz tylko iwyłącznie na spontanie wobec czego propozycja ta mogła być nie pewna, nie przemyślana, ale i tak w dalszym ciągu pozostawała niezmiennie kusząca. Bo kiedy jak nie teraz z niej skorzystać i się co nieco tej rutynie przysłowiowo wyrwać? I to co jeszcze fajniejsze w towarzystwie naprawdę dobrego przyjaciela?

M - I ja oczywiście wiem, że to może być dla nas obojga, a raczej dla Ciebie dziwne, bo nie od tak zaprasza się dziewczyny na wesele tym bardziej, że znamy się naprawdę krótko, ale i tak bardzo chciałbym abyś to Ty mi tam potowarzyszyła. 

L - Mmm okey okey? - udałam zamyśloną. - A co na to Twoja była? 

Brunet dziwnie zmarszczył brwi. 

M - Właśnie sama sobie pięknie na to zapytanie odpowiedziałaś. Moja była. Więc jak? 

No właśnie...

JAK?

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz