(no i jak tam myślicie Lexy zgodzi się czy nie?)
Od zadania pytania przez Marcina minęło już coś około kilkunastu sekund, a ja nadal chcąc nie chcąc ciągle o nim myślałam oraz powtarzałam je sobie nieustannie w głowie.
M - A i żeby nie było to ja i tak tam pójdę. - wtrącił jeszcze na moment lekko zdenerwowany aniżeliby zestresowany chłopak. - Aczkolwiek chcę abyś miała tylko na uwadze fakt iż jeżeli jednak się na tę propozycję skusisz to obecność twa będzie dla mnie naprawdę wiele znaczyć.
L - No dobrze dobrze ja to wszystko rozumiem Marcin no, ale i tak istotniejsze jest dla mnie to jak Ty to sobie wszystko teraz wyobrażasz? Przecież jestem w pracy, a przygotowania? Ile ja bym miała na to wszystko czasu? Godzinę? Dwie?
I ja wiem, że Marcin najprawdopodobniej tego nie przemyślał i działał teraz tylko iwyłącznie na spontanie wobec czego propozycja ta mogła być nie pewna, nie przemyślana, ale i tak w dalszym ciągu pozostawała niezmiennie kusząca. Bo kiedy jak nie teraz z niej skorzystać i się co nieco tej rutynie przysłowiowo wyrwać? I to co jeszcze fajniejsze w towarzystwie naprawdę dobrego przyjaciela?
M - I ja oczywiście wiem, że to może być dla nas obojga, a raczej dla Ciebie dziwne, bo nie od tak zaprasza się dziewczyny na wesele tym bardziej, że znamy się naprawdę krótko, ale i tak bardzo chciałbym abyś to Ty mi tam potowarzyszyła.
L - Mmm okey okey? - udałam zamyśloną. - A co na to Twoja była?
Brunet dziwnie zmarszczył brwi.
M - Właśnie sama sobie pięknie na to zapytanie odpowiedziałaś. Moja była. Więc jak?
No właśnie...
JAK?
CZYTASZ
GOŹDZIKI - LEXY I MARCIN
Romance- Nigdy w życiu nie byłem ani trochę dobry w wyznaniach dlatego też po prostu wiedz proszę o tym, że za każdym razem kiedy dawałem Ci te może bez znaczące goździki miałem na myśli dokładnie to co one oznaczają. - szepnął nieśmiało ciemnooki po czym...