-48-

27 2 0
                                    

BL - Lexy! Lexy! - odwracam się w kierunku babci i spoglądam na nią pytająco. - Dobrze się dziś czujesz? Wyglądasz jakoś dziwnie blado. 

L - Właściwie to nie bardzo. Chyba mam zły dzień.

Ponownie przekładam gofra dżemem, a wzrok kobiety wręcz wypala się na moich lędźwiach. 

BL - Co więcej w nocy słyszałam, że chyba płakałaś. - wyznaje cicho dosiadając się.  

Ach tak? 

L - A tak tak. - spoglądam na nią. - W końcu czasem mam takie noce, że no muszę się wypłakać. 

Doskonale wie, że kłamię, a mimo to posyła mi słaby uśmiech. 

BL - Nie mniej jednak wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć szkrabie. - mówi po czym i znika z książką w głębi salonu. 

Ahh gdyby tylko Marcin nie przyszedł tu wczoraj i znowu namącił mi w głowie...

[***]

Po ponad półtoragodzinnej wędrówce po supermarkecie wreszcie kieruję się ku domu. W dłoni trzymam siatki wypełnione zakupami, a pod blokiem znowu stoi ON.

M - Lexy? - a kiedy i omijam go sporawym łukiem biegnie za mną. - No zaczekaj no! - przystaję. 

L - Czego Ty znowu ode mnie chcesz?! 

M - Porozmawiać. Proszę.

Jest ubrany tak jak wczoraj kiedy przyszedł do mnie do mieszkania, a jedyną różnicą jaką u niego zauważam jest zapach. Pachnie teraz ładnie. Tak jak lubię. A raczej lubiłam. 

M - No to zacznę od tego, że ten pocałunek wcale nie powinien mieć wczoraj miejsca.

Wow cóż za słuszna uwaga panie Dubiel.

No po prostu G-E-N-I-A-L-N-A!

M - I i ja wiem, że możesz w to nie wierzyć, ale ja za Tobą tęsknię Lexy. - staram się trzymać nerwy na wodzy, ale z każdą kolejną sekundą grunt umywa mi się z pod nóg. - I wiem, że spieprzyłem to co było między nami te parę lat temu, ale po prostu byliśmy wtedy...

L - Głupi i młodzi. - kończę za niego, a on potakuje. 

M - Z resztą działał w nas także alkohol i wtedy... - nie kończy, a wręcz zbliża się do mnie przez co momentalnie moje ciało sztywnieje. - Ja chyba coś do Ciebie poczułem. 

Nie wytrzymuję, a tama, którą odgradzałam się przed nim właśnie runęła z ogromnym hukiem. Łzy sączą się z moich oczu niczym wodospady. Dolna jak i górna warga niekontrolowanie drży. A nosem pociągam jakbym co bynajmniej wdychała zapach przepięknych kwiatów.

M - Kochałem Cię, kocham teraz i będę dalej kochał. - mówi, a po chwili i wyswobadza torby z moich dłoni, a sam chwyta za me ramiona i sprawia, że muszę na niego patrzeć. - Rozumiesz? Kochałem Cię, kocham teraz i dalej będę kochał. 

L - R-roz-zum-miem. - z trudem odpowiadam, a moje serce wykonuje kolejnego fikołka w mojej piersi. 

M - Dlatego jeszcze raz proszę Cię o szansę. 

I zanim zdążam jakkolwiek zareagować nasze usta znowu dzielą milimetry. 

E (Emily) - Yy mamo? A dlaczego ten pan Cię dotyka? 

Uff!

Szkoda tylko, że Emily nawet nie wie, że to nie jest zwykły pan, a jej tata...



GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz