-18-

36 3 0
                                    

L - A i właśnie, bo oto Cię nie zapytałam.

M - Tak?

L - Domówić Ci coś jeszcze? Jakieś nie wiem ciastko, pączka? Może kawę?

M - Nie nie naprawdę. Dziękuję za wszystko.

L - Jesteś pewien?

M - A jakże by inaczej. - uśmiechnął się szeroko. - Z resztą dzisiaj i tak wypiłem o za dużo kofeiny.

L - No okey jak tam sobie wolisz. - odpowiedziałam po czym i wyprostowałam się bowiem do lady podeszła siwowłosa aczkolwiek wręcz przepięknie uśmiechnięta starsza pani. - Witam, co dla pani?

S (Staruszka) - Dzień dobry, ja po proszę tylko cynamonkę.

L - Oczywiście. Kartą czy gotówką?

S - Gotówką rzecz jasna.

L - Jasne, już pakuję. - odwzajemniłam uśmiech, a następnie kiedy i już miałam wystukiwać we systemie podaną przez kobietę propozycję cukierniczą ku mojemu zadziwieniu tuż przy moim prawym boku stanął cudnie co poprzednio uśmiechnięty pan Terence. - Jak pan widzi nie rozmawiam tylko z klientami, ale także wykonuję swoją pracę.

pT - No to już nie musisz.

Co?

pT - Masz już wolne Lexy.

L - Ale jak to? Przecież...

pT - Tak wiem, że powinnaś tu zostać jeszcze dwie godzinki, ale przez to, że z Agatką tak samo dobrze radzimy sobie jak bez Ciebie to Ty możesz iść. - oznajmił przyjaźnie. - Z resztą widzę, że masz ciekawsze rzeczy do roboty. - wyszeptał mi do ucha.

L - No niby tak, ale to kolejne popołudnie w tym miesiącu. Nie przeszkadza to panu?

pT - Gdyby przeszkadzało to bym dawno Cię już zwolnił, a zwolniłem? No właśnie. Więc to żaden problem Lexy.

L - Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - pisnęłam podekscytowana po czym i już po raz kolejny w takiej oto sytuacji rzuciłam się mężczyźnie w ramiona.

GOŹDZIKI - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz