E - Mamo? Mamo śpisz? - cichutki szept mojej córeczki natychmiast ocuca mnie ze snu oraz wprawia w stan najwyższej gotowości. - Wujek Marcin przygotował gofry na śniadanie.
Prostuję kręgosłup oraz odrętwiałe kości i rozglądam się dookoło.
Za oknem pada śnieg, świeci lekkie słońce, a Warszawa właśnie budzi się do życia.
L - Śniadanie? Wujek przygotował śniadanie? - powtarzam niczym mantrę.
E - Taak! Chodź sama zobaczysz! - dziewczynka ciągnie mnie w kierunku wyspy, a kiedy i tam docieramy na stoliku rzeczywiście stoją wspomniane przez nią gofry, syrop klonowy, dżem wiśniowy, jakieś czekoladowe smarowidło, miód oraz trzy kubki parującego kakao.
M - Oo i jak tam Ci się spało? - przyjemny głos Marcina dociera do moich uszu. - Mam nadzieję, że Cię ta księżniczka nie obudziła.
L - Nie nie. - odpowiadam po czym ziewam. - Swoją drogą czemu mnie nie obudziłeś? Przecież mogłam Ci jakkolwiek pomóc.
M - Po pierwsze jesteście moimi gośćmi tak więc pomoc nie była konieczna, a po drugie to sam zasnąłem tam przy Tobie i sam się z siebie obudziłem także mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe?
E - A dlaczego mamusia miałaby mieć Ci to za złe wujku? - pyta z pełną buzią.
M - Właściwie to sam nie wiem.
Uśmiecham się i czochram włosy ośmiolatki.
E - Hej, ale za co to?
L - A za to, że jesteś za bardzo ciekawską dziewczynką.
Tym razem to Marcin się uśmiecha, a ja tylko powielam tenże gest.
[***]
Po wspólnym, pełnym śmiechu i radości śniadaniu pozwalam sobie na posprzątanie zaistniałego bałaganu, a brunet ucieka pod prysznic. Emy zaś ogląda bajki w jego sypialni za co jestem wdzięczna. Myję gofrownicę, nastawiam zmywarkę, a kiedy i chowam książkę w, której to przepis na gofry zapewne się znajdował wypadają z niego trzy małe i pasujące wymiarowo do zdjęć z instaxa karteczki.
"Pierwsza randka" głosi pierwsza.
"Zaręczyny" druga.
"Kocham Cię najmocniej Nat" trzecia.
Tak brzmi tylko część podpisów albowiem kolejnych zarówno zdjęć jak i już ich samych nawet nie czytam. Po prostu zamieram. Po prostu przestaję cokolwiek czuć.
M - Pomyślałem, że skoro tak dobrze się ze sobą bawimy to... - mężczyzna wchodzi do kuchni z ręcznikiem przewiązanym na biodrach, a gdy i widzi moją niemrawą minę oraz początkowe łzy również nieruchomieje. - Lexy to nie tak. - dodaje od razu gorączkowo.
Dlaczego mi nie powiedział?!
Dlaczego to przede mną ukrył?!
I dlaczego KURWA znowu zrobił mi nadzieję?!
L - J-ja nie - i cofam się do tyłu kiedy ten chce do mnie podejść. - Nie Marcin nie! Nie dotykaj mnie!!
Potykam się o własne nogi, a mimo to idę uparcie do tyłu. Na swoje nieszczęście czuję za sobą wyspę.
M - Ja chciałem Ci to wytłumaczyć. - szepcze kiedy to sięgam po upadłą na marmurową podłogę fotografię ze szczupłą brunetką, którą obejmował na niej w talii. - Ja powinienem to wyrzucić. W końcu to i tak nie aktualne. - prycha, a ja sztywnieję. - Zerwaliśmy dwa miesiące temu.
L - Wiesz, że nie musisz mi się tłumaczyć?
Staje przede mną co powoduje, że zimny dreszcz wstrząsa całym moim ciałem. Staram się o tym nie myśleć, ale nie mogę. Dlatego też by choć na sekundę o tym zapomnieć chwytam najbliższą mej dłoni ściereczkę i zaczynam polerować na sucho uprzednio umyte jabłka.
M - Lexuś proszę.
Zdrobnienie, którego używa rozrywa moje serce na jeszcze mniejsze elemenciki niż poprzednio. Znowu czuję się jak te osiem lat temu. Jak ta szczęśliwa i myśląca, że to miłość na całe życie nastolatka.
M - Proszę daj mi wyjaśnić.
L - A co masz wyjaśniać?! Związek? Proszę Cię! - tym razem ja prycham. - Jesteś dorosły i wiesz co robisz.
M - Właśnie, że nie związek, bo tak jak powiedziałem Ci przed chwilą zerwaliśmy. Słyszysz? Z-E-R-W-A-L-I-Ś-M-Y. - literuje. - Z resztą chciałem Ci o tym już wcześniej powiedzieć, ale...
L - Ale co?
Mija chwila, a on dalej milczy.
L - Tak myślałam. - oznajmiam gorzko. - Tylko się łudziłam, że mi powiesz.
M - Chodzi oto po prostu, że to świeża sprawa i próbuję to ułożyć sobie dopiero w głowie.
Teraz go rozumiem i nie mam co do niego urazy wobec czego obejmuję go mocno oraz wtulam się w jego dygoczący tors. Chwile nie reaguje, ale później i on przyciąga mnie mocniej do siebie oraz gładzi moje plecy.
M - Cieszę się, że Cię mam wiesz? - jego słowa ocieplają mi moje pokiereszowane serce. - Nawet nie wiesz jakbym chciał kochać Ciebie i Emily jednocześnie. Ile ja bym oddał by choć trochę okazać jej tej ojcowskiej miłości, a Tobie takiej do końca życia, którą będziesz wspominała z uśmiechem na ustach.
L - To może skoro zerwaliście to... - ucinam nie wierząc, że takie słowa za moment przejdą mi przez gardło. - To spróbujesz nam to pokazać?
Marcin się ode mnie odkleja oraz z złzawionymi oczami na mnie spogląda.
M - N-naprawd-dę mi na to p-pozwalasz? I t-to p-po tym w-wszyst-tkim c-co złeg-go zrob-biłem?
L - Tak, bo jesteś dla mnie i Emily ważny.
I może nie jako wujek, a ojciec, ale na tą rozmowę jeszcze przyjdzie czas.
CZYTASZ
GOŹDZIKI - LEXY I MARCIN
Romance- Nigdy w życiu nie byłem ani trochę dobry w wyznaniach dlatego też po prostu wiedz proszę o tym, że za każdym razem kiedy dawałem Ci te może bez znaczące goździki miałem na myśli dokładnie to co one oznaczają. - szepnął nieśmiało ciemnooki po czym...