Sold.

38

Jak się okazało Minho również zabiera ze sobą towarzysza, jakim jest Han. Więc obaj uznali, że świetnie będzie wybrać się razem na zakupy.

Od godziny chodzili tam i z powrotem nie mogąc nic znaleźć, aż natrafili na jeden sklep. Siedzieli tam już bardzo długo, już nawet czas przestali liczyć. Znaleźli idealne kreacje na imprezę, dobrali też ładną biżuterię i ogólnie poszaleli. Stroje były cudowne i zapierające dech w piersiach. Obaj nie mogli się doczekać aż starsi zobaczą ich w tych strojach. Bo jakby to określić, są lekko prowokacyjne. Han nawet lubrykant kupił czego Lix wolał nie komentować. Oczywiście pieniądze obaj mieli od starszych, bo po co swoje wydawać? Póki daje to korzystam~ Stwierdził Han.

Nagle z kieszeni czarnowłosego zaczął się wydobywać dźwięk oznaczający przychodzące połączenie. Kurwa Hwang.

-Tak?
-Gdzie jesteś?
-W galerii..
-Za dwie minuty tam będę, czekaj na parkingu.

I rozłączył się.

-Ej Han! Chodź do kasy!

***

-Jesteś zły? -W końcu grobową ciszę zalegającą odkąd Lee wsiadł do auta, przerwał młodszy.
-Ja? Nie no skądże. Miałeś wrócić o 20, a jest 22. Miałeś też dzwonić i zjeść i żadnej z tych rzeczy nie zrobiłeś. -Powiedział z sarkazmem rozdrażniony brunet.
-Przepraszam...
-Nie pora na to.
-Tatusiu...
-Wiesz jak ja się kurwa martwiłem?!

Gdy weszli do domu, Felix ledwo zdążył zdjąć buty gdyż wyższy złapał go za nadgarstek. Zaciągnął go po schodach na górę i wciągnął do swojej sypialni, puszczając młodszego i zamykając drzwi. Po wykonanej czynności usiadł na łóżku i patrzył na czarnowłosego, który zrozumiawszy przekaz zaczął ściągać spodnie, razem z bokserkami.

-Czego nie zrobiłeś?
-N~nie posłuchałem ughh
-I czego jeszcze?

***

Po otrzymanej karze, Lee z całym obolałym tyłkiem rzucił się na łóżko. Dostał aż 35 klapsów! Wiele mu nie trzeba było by zasnął, bo tak jak przyłożył głowę do poduszki, tak udał się do krainy snów i jednorożców.