/odrazu mówię że Mikołaj i Sylwek nie są jeszcze ze sobą i nadal nie do końca wiedzą co czują.
Chciałam to zaznaczyć bo chyba niektórzy są już pewni że obaj panowie są już w związku.
No i znów miłej lektury życzę.
A i chciałam zaznaczyć że ten rozdział nie będzie family friendly. \Sylwester dość prędko wrócił do samochodu.
Patrzył z rozpaczą na rzeczy Mikołaja, które przed kilkoma minutami odnalazł na ziemii.
Czemu kiedy już było między nimi nawet dobrze, kiedy już zaczynali się dogadywać, nagle los postanowił mu znów kogoś odebrać?A teraz właściwie nie miał do kogo się odezwać. Co prawda była Monia, ale czy ona chciałaby wogole z nim rozmawiać? Wkońcu ją zostawił po wielu latach.
A kotka mu nie odpowie. Wkońcu nie jest zwierzęciem z bajki.Mężczyzna odłożył więc okulary oraz telefon bruneta do schowka i oparł się o fotel, powstrzymując się od jakichkolwiek agresywniejszych reakcji.
Nie chciał sprowadzać więcej kłopotów.Brodacz był w tym momencie bezsilny. Czuł jak z każdą sekundą jego serce zaczyna coraz bardziej obficie krwawić (nie w sensie dosłownym).
Sztylety przebijały go na wylot.Zdążył już polubić tego charyzmatycznego, często wyszczekanego młodziaka.
Już nawet się zdążył przywiązywać.
A teraz stracił wszystko.
Czuł się podle.
Nic nie zrobił, nie zareagował.
Gdzie teraz mógłby być Konop?Druid miał nadzieję że niedługo ktoś skontaktuje się z nim.
Był wstanie zapłacić największą cenę.
Byle jego młodszy kolega odzyskał wolność.
Czy to było tak wiele?I znów. Znów trzydziestotrzylatek wyszedł z samochodu. Tym razem jednak pozostawił Channelkę. Nie będzie i jej narażał.
I zaczął szukać.
Porywacze wraz z chłopakiem nie mogli być tak daleko prawda?
Wkońcu Mikołaj nie był kilkulatkiem łatwym do uprowadzenia.
Przecież Konop był wysokim mężczyzną. Nie łatwo było taką osobę uprowadzić prawda?
Szczególnie jeśli młodzieniec stracił przytomność.Niestety mimo usilnych poszukiwań leśny dziad nie znalazł więcej tropów niż wcześniej ten telefon i okulary.
Mógł go ostrzec. Mógł nie pozwolić mu nagrywać tego filmu. Mógł go w to nie wplątywać.
__________________
Konop właśnie został zawleczony w jakieś inne, ukryte jeszcze głębiej miejsce.
A kiedy na nowo odzyskał świadomość powitała go ciemność, wilgoć, chłód i smród.
Potworny smród ciężki do zidentyfikowania.Co się stało że znalazł się w takim miejscu?
Zupełnie nie mógł sobie przypomnieć.
Wiedział jedynie jedno.
Nie znalazł się tu z własnej woli. Ktoś musiał go tu zamieść lub przywieść.
Lecz kto to kogo być?
Wardęga by tego nie zrobił. Nie był przecież sadystą.
A Minecraftowcy? Cóż oni mogli? Raczej nie napusciliby na niego swoich ludzi.Młodzieniec zaczął ręką badać teren. Musiał się dowiedzieć wkońcu gdzie jest. Co go otacza.
Szczególnie teraz musiał zdać się na własne przeczucie.
I wtem brunet dotknął jakieś lepkiej mazi.
Chłopak wzdrygnal się i wytarł dłoń o swoje spodnie.
Krok po kroku, centymetr po centymetrze Konop zbliżał się ku wyjściu.
Już widział zamazaną, jasną plamkę na niebie.
Zapewne księżyc.
Niestety w tym momencie, w momencie, w którym był tak blisko wyjścia stanęła jakaś osoba.
Czarna sylwetka na tle granatowego nieba..
Zresztą nawet gdyby dwudziestojednolatek się bardzo wysilił, nie był wstanie rozpoznać owej postaci.
Wkońcu nie widział dobrze.
Wszystko zdawało się być rozmyte.- proszę proszę. A gdzie się wybierasz chłopczyku. Myślałeś że tak prędko stąd wyjdziesz? - owa postać podeszła do niego i powaliła go na ziemię, a następnie złapała za jego podbródek.
Bardzo mocno złapała
- oj głupi jesteś jeśli myślałeś że stąd wyjdziesz. Musisz poczekać. Musisz poczekać na tego leśnego durnia.
Obaj zniszczyliście życie mi i mojej rodzinie. Więc i ja was zniszczę.
A zacznę od ciebie.
Jesteś łatwiejszy. A Wardęga? Jego to złamie. On będzie zrozpaczony.
A zrozpaczony człowiek zrobi wiele.Po chwili tajemniczy mężczyzna puścił Mikołaja i z pogardą splunął obok niego.
- szmata. - brunet mruknął pod nosem. I był to błąd. Okrutny błąd. Po chwili spadło na niego kilka uderzeń i obelg.
- nie zastraszysz mnie Minecraftowcu. Myślisz że kilka uderzeń albo i więcej mnie powstrzymają? Zresztą naprawdę sądzisz że Sylwester by po mnie rozpaczał? My jedynie się kolegujemy. Pracujemy nad filmikami z newsami.
Po tych słowach znów tajemnicza osoba się roześmiała
- oj Konop Konop. Myślisz że my nie wiemy? Że jesteśmy głupi? Że nie mamy swoich sposobów by dowiedzieć się co między wami jest?
I po chwili zjawiła się kolejna osoba.
Kolejna i kolejna.
A może to już młodzieniec miał halucynacje że stresu i z niebywale śmierdzących oparów?/I nie martwcie się, konop wyjdzie z tego żywy. Będzie dobrze \
CZYTASZ
mój wspólnik (Konop x Wardęga)
Romancemłody ambitny i przystojny chłopak - Konopski łączy swoje siły z druidem (Wardęgą), jego odwiecznym wrogiem. Pytanie czy ich współpraca będzie owocna? Czy ich niechęć do siebie nawzajem zniknie? I czy może przerodzić się to w coś więcej?