/inny special halloweenowy, inny i oderwany zupełnie od fabuły. Mam nadzieję że przypadnie do gustu.
Myślałam żeby zakończyć książkę kiedy wybije 100 rozdziałów i wtedy zacząć pisać nową o konopie i Wardędze. Jeszcze nie wiem czy to dobry pomysł i wrazie czego będę informować jak to rozegram.
O ile chcecie koniec książki.
Bo wydaje mi się że już tracicie zainteresowanie\Mikołaj już miał kłaść się spać. Już poinformował fanów o nowym odcinku. Wszystkie obowiązki zostały dopełnione.
I mimo to ktoś znów postanowił go męczyć.
Kto tym razem?
Wszelkie ataki po publikacji filmu o Pandorze ustały.
Teraz jedyne napalone nastolatki mogły go znaleźć i przeszkadzać.
Ale nie były to one.Za oknem stała postać. Przypominająca coś włochatego. Skąpana w blasku bladego księżyca.
Młodzieńcowi na pewien moment odebrało mowę i zdolność do.. czegokolwiek. Nie mógł się poruszyć.
A postać zapukała jeszcze mu w okno.
Dopiero po chwili chłopak zorientował się że to nie było jakieś zwierzę.
To był.. Wardęga.
Mężczyzna chyba miał nadzieję że w ten sposób prędko wykończy swojego młodszego partnera.Konopski otworzył okno.
- Sylwuś co ty tu robisz. Mówiłeś że pracujesz.Wardęga wzruszył ramionami i oparł się o parapet
- szybciej skończyłem. Chciałem spędzić z tobą trochę czasu. Dasz się porwać wilkołakowi czy wolisz zostać samemu w domu?
- oczywiście, dam się porwać ale nie mam przebrania. Jak ty to sobie wyobrażasz?
Na twarzy druida pojawił się delikatny uśmiech. Wręcz niebywale czuły.
- Mikołaj Mikołaj. Już nie musisz się przebierać. Będziesz moim księżycem. A nieodłączną częścią wilkołaków przecież jest księżyc. Tak jak i ty jesteś moją nieodłączną częścią.
Mimo iż dwudziestojednolatek nie rumienił się często (wręcz było to niespotykane), teraz na jego policzki wstąpiła purpura.
- kurwa Wardęga. Obstawiłeś sobie za cel mnie wykończyć? I już do ciebie idę. Mam się bać tego co planujesz?
- nie bój się. Nie skrzywdzę cię, ani nikomu na to nie pozwolę. Będę czekał na ganku.
I po kilku minutach brunet stawił się przed swoim partnerem. Uprzednio jeszcze zadbał o komfort Channelki.
Odrazu też młodziak poczuł ciepły uścisk na swoim nadgarstku.
Spojrzał jeszcze w oczy druida i przekonał się że powinien mu zaufać.- zabierz mnie i na koniec świata. Tylko bądź przy mnie. I jednak się już nie boję.
I może nie popłynęli ja drugi koniec świata. Nie polecieli w ciepłe kraje, nie znaleźli się nagle na najwyższych górach świata, ale i tak czuli się jakby zdobyli cały świat.
Wystarczył horror, podczas którego co jakiś czas można było się przestraszyć i dzięki temu złapać drugiego za dłoń.
Bo i taka mała czynność budowała przywiązanie, bliskość, intymność.A później wesołe miasteczko.
Wesołe miasteczko, które teraz przybrało upiorną formę.
Wszystko tam było wystrojone specjalnie pod halloween.A na sam koniec obaj mężczyźni udali się na polankę w najpiękniejszym lesie, w jakim Mikołaj był kiedykolwiek.
Kiedy już siedzieli na trawie, młodzieniec przysunął się bliżej swojego starszego partnera.
Cóż, w stroju wilkołaka było mu nawet do twarzy.
Wkoncu nie był ubrany w strój leśnego dziada. Miła odmiana.Również nieśmiało Konop pochwycił dłoń Sylwestra.
Patrzył na ich złączone palce, oświetlane pojedynczymi plamami bladego ledwo przebijającego się światła księżyca.- jesteś moim ulubionym wilkołakiem staruszku.
- a ty moim ulubionym księżycem.
Ledwo oświetlona twarz druida zdradzała powagę. Chłód.
Mimo to młodzieniec nie zraził się.
Wiedział że to oznacza że poprostu jest on poważny. Szczery w tym co mówi.
Już zbyt dobrze poznał "manipulanta" Wardęgę.- dziękuję leśny dziadku. Cieszę się że mnie doceniasz. Wiesz będę z tobą aż do śmierci. A mam nadzieję że szybko ci się nie umrze. Chociaż masz już swoje lata. - brunet westchnął teatralnie.
- mały przesadzasz. To nie ja byłem blady niczym kartka papieru kiedy spojrzałem przez okno na swojego chłopaka w przebraniu.
- od kiedy nazywasz mnie swoim chłopakiem? Jak narazie byłem tylko słońcem.
- od teraz. Poprostu nie krążmy błędnie. Postawmy sprawę jasno.
Jesteś moim chłopakiem. A ty nazywaj mnie jak chcesz. Byle by było wiadomo że jesteś mój.Mikołaj uśmiechnął się na te słowa.
Od dawna na to czekał. Chciał usłyszeć z ust tego brodatego idioty że jest jego chłopakiem.
Ale mimo tak bliskich relacji Konop nie miał zamiaru zaprzestać uszczypliwości.- czyli obiecujesz że nie umrzesz mi tak prędko leśny dziadku?
Znów spojrzenia obu mężczyzn się spojrzały.
I nie stąd ni z owąd druid powalił swojego chłopca na ziemię.Młodziak patrzył na górującego nad nim Sylwestra.
Oddech znacznie mu przyspieszył.
W jego żyłach zaczęła krążyć adrenalina. A jednocześnie podlotek miał ochotę się roześmiać.Nim jednak zdążył zrobić cokolwiek, ich usta złączyły się w tańcu, inaczej zwanym również pocałunkiem.
/Wybaczcie że narazie rozdziały były głównie z perspektywy Konopa. Następny będzie już z Wardęgą w roli głównej.
A poza tym jak nie dacie gwiazdki to Konop kopnie was w łeb i naśle na was jego potężną bestie o imieniu Channelka\
CZYTASZ
mój wspólnik (Konop x Wardęga)
Romancemłody ambitny i przystojny chłopak - Konopski łączy swoje siły z druidem (Wardęgą), jego odwiecznym wrogiem. Pytanie czy ich współpraca będzie owocna? Czy ich niechęć do siebie nawzajem zniknie? I czy może przerodzić się to w coś więcej?