Mimo licznych rozbratow, które nastąpiły już po samej zapowiedzi nagrania takiego, a nie innego filmu na Youtube, w ambasadzie zorganizowane było przyjęcie halloweenowe.
Mikołaj przyszedł przebrany za wampira.
Jasna cera, przypudrowana bielą sprawiała idealny na tę okazję, trupi odcień.
Właściwie sama charakteryzacja nie była ciężka do odtworzenia.
Szczególnie że w powszechnej świadomości wampiry dzięki popkulturze były uznawane za niebywale piękne istoty.
Toteż Konop do tej roli się nadawał idealnie.Jedynie co, musiał zrezygnować ze swoich komfortowych okularów na rzecz soczewek. Dodatkowo takich, ktore nadały jego dotąd ciemnobrązowym tęczówkom rubinową barwę.
No i sztuczne zęby. To w całym jego przebraniu młodzieniec uważał za najgorsze. Niepraktyczne i niewygodne kły.
Ale dla piękna trzeba się poświęcać prawda?Wykończeniem jego specjalnego outfitu była aksamitna, czerwona koszula o zabarwieniu identycznym jak soczewki.
Nie zabrakło również drobiazgów takich jak pierścienie z atrybutami wampirów.Jednakże.. charakteryzacja ta nie pasowała do tej Wardęgi.
Bo któż by się spodziewał ale mężczyzna nie był zbyt oryginalny. Dlatego też przebrał się za.. czarodzieja.
No może była ulepszona.Zresztą i tak przyszli osobno.
Nie mogło się wydać.
Nikt miał nie wiedzieć.
Tylko oni dwaj.
Słodko-gorzka tajemnica.
Niewidoczna dla świata.No i Channelka oczywiście przyszła z Mikołajem. Jedynie co, to Konop nałożył jej nietoperze skrzydełka.
Para idealna.Na miejscu roiło się od infuencerów. Ich toksyczności.
Wręcz sączył się tam jad.
Nie trzeba było nawet efektów specjalnych, by wzbudzić atmosferę grozy.No i Fagata. Jak zwykle świeciła dupą. Tylko to umiała no nie?
Zabawnie się obserwowało te wszystkie fałszywe uśmiechy.
Ależ to było.. wręcz miłe do oglądania. Sprawiało mu to niebywały ubaw, kiedy patrzył na wszystkie te wydmuszki tak inne od ich wizerunków w socialach.Wtem dosiadł się ktoś do niego.
- miło cię widzieć Mikołaju. Opowiedz o swoich romansach z pewnym ytberem z naszego grona.
Postać podała alkohol młodzieńcowi. Nie było widać kim była ta kobieta.
Miała maskę i szatę zakrywającą wszystko, po czym możnaby rozpoznać osobę.- niezbyt wiem o czym mowa. A za alkohol dziękuję. Jestem tu samochodem. - brunet wbił lekko palce w futerko Channel, stresujący się nieco zajściem.
Na szczęście od dalszej rozmowy wybawił go sam Sylwester Wardęga.
Obrzucił ową postac pogardliwym spojrzeniem.- dziękuję za opiekę nad Mikołajem. Teraz pozwól że go odbiorę.
I Konop został pociągnięty za rękę w stronę parkietu.
Po pewnym czasie Channelkę zaprowadzono do samochodu.
Biedna miała ewidentnie dość toksycznej atmosfery.Kiedy obaj mężczyźni na chwilę znaleźli się sam na sam w samochodzie zwyczajnie się roześmiali.
Miło było wydostać się spomiędzy oparów toksyczności.Chwilę jeszcze siedzieli razem wymieniając swoje poglądy.
I kiedy nikt nie widział (teoretycznie) Sylwester złożył buziaka na policzku swojego wampirzego partnera.Kiedy znów znaleźli się w budynku całą tą impreza się rozkręcała. Cóż, niezbyt komfortowy widok dla oczu młodzieńca. No wkoncu nie chciał widzieć Fagaty, która dawała popis, który chyba miał udowodnić że umie chociaż trząść dupą.
(Kocham tekst gdzie Konop pocisnął Fagatę.)Obecnie czerwone tęczówki bruneta skierowały się ku Sylwestrowi.
- słońce chcesz zatańczyć? nikt nas nie zauważy jeśli się o to martwisz.
Zresztą wszyscy są tu upici.I rozpoczął się ich taniec. A akurat pech chciał że był to taniec wolny.
Tak jak jednak druid zapewniał tak i okazało się że nikt nie zwracał uwagi na nich.
Szczególnie inne pary, które nieumiejętnie tańcząc, popychały ich łokciami.Któż by jednak się tym przejmował?
Tylko oni dwaj.
Wampir i czarodziej.
Konop i Wardęga.
Najbardziej nieoczekiwane Duo.Tylko oni liczyli się dla siebie nawzajem w tym momencie.
Tylko ich uśmiechy, oddech, bliskość, spojrzenia.
A to wszystko było przepełnione wszelkiej maści uczuciami.
Namiętność, radość.. długo by wymieniać.I tańcząc, oboje udali się gdzieś gdzie nie było nikogo.
A taniec ten zwieńczony został pocałunkiem.- to takie infantylne i dziwne. A jednocześnie zabawne i miłe.
Konop przyznał, wychodząc z brodaczem przed ambasadę.
Tam usiadłwszy oglądali chwilę gwiazdy.
Chłodna dłoń młodszego z mężczyzn wsunęła się pod tą Wardęgi.- zostańmy kiedyś takimi gwiazdami. Będziemy niezapomniani. Będziemy niczym antyczni herosi.
Możemy być jak Achilles i patroklos.
Mimo że różnimy się od nich niemalże wszystkim. Poprostu sprawny by nikt o nas nie zapomniał. A przede wszystkim by nikt nie zapomniał o tobie. Ja sobie jakoś poradzę, będąc w cieniu twojej chwały.Spojrzenia obu spotkały się.
- nie sądziłem że jesteś takim romantykiem gwiazdko. Dla mnie będziesz słońcem, gwiazdą, księżycem, świetlikiem.
Będziesz czymś co rozświetli mi mrok codzienności.
CZYTASZ
mój wspólnik (Konop x Wardęga)
Roman d'amourmłody ambitny i przystojny chłopak - Konopski łączy swoje siły z druidem (Wardęgą), jego odwiecznym wrogiem. Pytanie czy ich współpraca będzie owocna? Czy ich niechęć do siebie nawzajem zniknie? I czy może przerodzić się to w coś więcej?