miłość ponad wszystko i czerwone wino~

465 43 32
                                    

Mężczyzna wpatrywał się w ciemne tęczówki swojego partnera.
Sam nie wiedział co odpowiedzieć.
I nieważne co by powiedział, Konop byłby zmartwiony, zawiedziony.

- oj słoneczko. Nic sobie celowo nie zrobiłem. Nie śmiał bym. Szczególnie nie teraz kiedy mam ciebie. Nie zrobiłbym tobie tego.

Wardęga jednak wiedział.
Wiedział że mimo zapewnień chłopak i tak mu nie uwierzy.
A on naprawdę nie miał na celu okrutnie się krzywdzić.

- Mikołaj musisz mi uwierzyć. To wszystko z przemęczenia. Odpocznę trochę i wszystko przejdzie. Będzie tak jak zawsze. Cóż, może to i nietrafione porównanie ale będzie tak jak wtedy kiedy ze zmęczenia zemdlałeś na siłowni. Naprawdę mi nic takiego nie jest. Zaniedbałem swoje zdrowie. To prawda

- Wardęga zamknij się. - wkoncu młodzieniec nie wytrzymał. Nie mógł już słuchać tych pokrętnych wyjaśnień.
- jeśli masz zamiar się tak zaniedbywać to czy to wszystko ma sens? Nie mogę patrzeć jak cierpisz

W sali zapadła głucha cisza. Jedynie słychać było ich oddechy.
Wkońcu obaj nie umieli wytrzymać.
Teraz kiedy ich relacja była ustabilizowana mogli pozwolić sobie na okazywanie wszystkich emocji.

Obaj wtulili się w siebie.
Łzy płynęły po ich policzkach.
A przecież to zdarzenie to nic takiego prawda?
A jednak.
Wizja że któryś z nich miałby zniknąć z życia drugiego.. raniło to niczym sztylety.

- Słońce kocham cię. w życiu bym cię celowo nie skrzywdził.

Kocham cię..
To wybrzmiewalo z jego ust tak rzadko.
A powinno znacznie częściej.
Czyżby był beznadziejnym chłopakiem?
Czy nie powinien przypadkiem obsypywać bruneta komplementami bez przerwy?

- też cię kocham Sylwek. Ale jeśli zrobisz sobie krzywdę specjalnie obiecuję że odejdę. Nawet jeśli miałbym przez to sam wewnętrznie umrzeć.

- Mikołaj. Nie mów tak.

Między nimi doszło do krótkiego czułego pocałunku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kiedy nadszedł dzień w którym Sylwester zastał wypuszczony, niemalże odrazu udał się do domu swojego ukochanego.
Oczywiście najpierw wstąpił do siebie, jednakże nie zabawił tam długo.

A udał się do Mikołaja, ponieważ ten nakazał mu to.
A skoro coś nakazywał to nie było to coś błahego.

Wciąż jeszcze blady druid stanął w progu i zapukał.
Drzwi otworzył mu właśnie Konop.
Zresztą ciężkim by było by otworzył je kto inny.

Z tym że młodzieniec w tym momencie zdawał się być onieśmielająco piękny.
Lub to tęsknota tak na niego działała?
Raczej nie..

- zapraszam staruszku.

- nie mówiłeś że robisz pokaz mody. Myślałem że mogę przyjść ubrany normalnie.

Chłopak jedynie uśmiechnął się

- oj Sylwuś Sylwuś. Ja nie robię żadnego pokazu mody. Jedynie się ładnie ubrałem. Poprostu chciałem być miły dla twojego oka.

Mężczyzna poczuł na nadgarstku lekki uścisk swojego chłopaka.
Ten poprowadził go do salonu, gdzie czekała na niego romantyczna kolacja.
Zupełnie niczym z licznych romansów.
A było to naprawdę niesłychanie miłe.

Miłym było też patrzenie na Konopa, który ubrał się chyba w jedne z najładniejszych ubrań, jakie miał.
(Konop się przebiera ale nie na tyle często by przestać być "kolegą" Wardęgi)

Golf podkreślał jego sylwetkę a akcesoria dopełniały ten outfit.

Tylko on czuł się tak biednie.

- Sylwuś co cię trapi? Przecież jesteś tak przystojny. Nie musisz ubierać się w niewiadomo co by wyglądać dobrze.

Mężczyzna pokrecil głową, chwilowo starając się nie roześmiać.
Mimo że słowa bruneta nie były jakoś wybitnie zabawne.
Poprostu bawiło go to jak uroczy był Konop, kiedy starał się przekonać go do swojej racji.

- oj słońce. Dobrze dobrze. Wierzę ci.

Zadowolony z odpowiedzi Mikołaj nalał im po kieliszku wytrawnego czerwonego wina.
Jedzenie było już nałożone.

- słońce skąd wiedziałeś że akurat lubię to wino?- druid wpatrywał się w swojego kochanka z uwagą. Tamten zaś uśmiechał się tajemniczo.

- to moja słodka tajemnica druidku.

Chłopak zaczął kręcić kieliszkiem.
Czerwony płyn również więc wirował.

- może to i będzie najdziwniejsze pytanie. Ale Sylwuś czy ty lubisz kieliszki?

Wardęga patrzył w spokojną twarz o delikatnych rysach.

- proponujesz byś był moim kieliszkiem?

Na twarzy Mikołaja malował się teraz szok. Bo skąd druid mógł wiedzieć.

- Wardęga.. skąd ty to wiesz?

- słodka tajemnica skarbie. Może ci ją kiedyś wyjawię. A teraz napijmy się jeszcze. Napijmy się za nas, za naszą miłość.

mój wspólnik (Konop x Wardęga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz