niedocenienie~

377 39 28
                                    

- oj słońce. Ja zwyczajnie marzę o odpoczynku. Spokoju, dobrej kawie lub herbacie, masażu, ciszy.
A nie mogę tego zaznać od dobrych kilku lub wręcz kilkunastu tygodni. O niczym więcej nie marzę.

Mężczyzna patrzył w oczy Mikołaja. I znów przypomniał sobie dzień, w którym zakochał się w tych oczach. W ciemnych tęczówkach tak doskonale mu się kojarzących.
Kojarzących mu się z czekoladą, drewnem w kominku, ciepłem i spokojem. 
Kojarzących się mu ze wszystkim co kocha.

A teraz poza oczami kochał i całego tego chłopaczka.
Tylko i wyłącznie jego chłopca.
Młodzieńca, który zawrócił mu w głowie najpierw za pomocą wiadomości tekstowych a potem za pomocą dotyku, uśmiechu, głębokich spojrzeń.
Zakochał się też dzięki wszystkim uszczypliwościom. Dzięki tym wielu trafnym inteligentnym ripostom.
Zakochał się w zarówno tej słodkiej, ułożonej wersji Konopa, jak i tej ostrzejszej.

Zakochał się prawdziwie.
Naprawdę kochał tego bruneta, który jeszcze przed sekundą ocierał mu policzki z łez.
Oh ile by dał by poznać tego niesfornego bachora jeszcze wcześniej.

Ta miłość była jego całą nadzieją. Światełkiem w tunelu. Światełkiem, które rozświetlało mu mrok codzienności.
A jednocześnie miłość ta mogła go zabić.
Mikołaj mógł go zabić.
Zabić, nie dotykając żadnej broni..
Forma najwyższego zaufania.

Ale.. czy on nie zabił w ten sam sposób Moniki?
Kobiety z którą spędził tak wiele czasu? Która pokochała go takim jaki był?
Która go pokochała kiedy robił jeszcze głupie rzeczy w internecie. Kiedy był niedojrzałym młodzieńcem.
Która go kochała kiedy stał się dojrzałym, nieco zrzędliwym dziadem z lasu.

Nie powinien się nad tym tak rozwodzić.
Nie teraz.

- Wiesz Sylwuś. Mogę zrobić ci kawę, zagwarantować spokój. A co do masażu.. nie wiem. Nigdy tego nie próbowałem.

Druid zdawał się być zaskoczony tą propozycją.
Wiedział że jego kochanek jest dla niego najlepszy. Że stara się o niego.
Że stara się by był szczęśliwy, mimo że sam często czuł się źle.
Oh jak bardzo niedocenial swojego ukochanego.

- słońce napewno to zrobisz?

Brunet jedynie przytaknął ruchem głowy.

- dziękuję Miki. Jesteś tak kochany. Nawet nie wiesz jak cię kocham.

Młodzieniec uniósł brwi.
- Sylwuś czy ty mnie kochasz jedynie dla kawy?

Brodacz zdawał się być zaskoczony pytaniem.
Zaskoczony pytaniem tak nonsensownym.
Czyżby jego kochanek nie czuł się wystarczająco kochany na codzien?
Chyba zbyt wiele analizował.
Będzie miał jednak na uwadze słowa jakoby miał kochać swojego partnera dla korzyści jedynie.
Teraz będzie go częściej doceniać w życiu codziennym.

- słońce żartujesz sobie ze mnie? Przecież cię kocham za twój charakter, uśmiech, oczy, podejście do życia, riposty, żarty. Za to jaki jesteś.
Za to że poprostu jesteś. Za to że mnie uratowałeś.

- Sylwuś ja żartowałem. Ale dobrze słyszeć z twoich ust że coś dla ciebie znaczę. To co? Zrobię ci kawy i postaram się zrobić masaż.

Kiedy młodzieniec tylko wyszedł z pokoju, mężczyzna znów niemal się rozpłakał.
Czyżby był tak beznadziejnym partnerem? Czyżby nie zasługiwał na Konopa? Czyżby robił zbyt niewiele by tamten mógł czuć się kochany?

Może jego przeznaczeniem było zostanie pustelnikiem?
By nie ranić innych ludzi.
Ludzi, których tak kocha.

A może musiał ponieść jakąś ofiarę?
Ofiarę po to by było widać że mu zależy.

Trzydziestotrzylatek niewiele myśląc poszedł Do kuchni za swoim wybrankiem serca.
I odrazu kiedy tam poszedł, skierował się w jego stronę.
A następnie wtulił się od tyłu w swojego kochanka.

- słońce. Wiem że cię nie doceniam tak bardzo jak powinienem. Powiedz co mam zrobić a będę to robił.

Chłopaczek obrócił głowę w stronę starszego od siebie ukochanego.
Wardęga zaś opadł podbródek o ramiona swojego partnera.
Dość prędko, ledwo wyczuwalnie złożył krótki pocałunek na karku Konopskiego.

- Sylwuś co cię tak ja czułości wzięło?

Mikołaj dość zaskoczony prawie wylał wrzątek ma siebie.
Ta bliskość była dla niego czymś dziwnym.
Była to bliskość dziwna, dlatego że była nagła. Niespodziewana.
A Wardęga wciąż się nie odsuwał.

- Sylwuś idź połóż się. Zaraz wrócę z kawą a potem pomyślimy nad masażem. Pasuje ci?

Druid więc odsunął się.
Położył jeszcze dłoń na talii swojego chłopaka i pocałował go w policzek.

- no już zmykaj staruszku. Przeszkadzasz mi w robieniu tej nieszczęsnej kawy.

/Chyba nie zamknę tego w 100 częściach, bo chce zrobić jeszcze special świąteczny w święta i noworoczny w nowy rok \

mój wspólnik (Konop x Wardęga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz