Sylwester patrzył na tą dwójkę.
Dwójkę osób, które miłował nad życie.
Najchętniej byłby w związku zarówno z Mikołajem, jak i Moniką.
Oboje mieli w sobie pewne cechy.Monika była jego wieloletnią towarzyszką. Była też niewątpliwie piękna, dobra, kochana, pomocna.
A Mikołaj?
Mikołaj był zabawny, inteligentny, sprytny. Był przepiękny. Lojalny, uszczypliwy, stojący twardo na ziemii.
Ostatnimi czasy to on ratował go od wszelkich dołów psychicznych.
Cóż to dużo mówić.
Mikołaj jest idealny.Oboje są idealni.
Jednak podjął decyzję.
Zostanie z Konopem.
Monia zresztą była tak dojrzała, że dowiedziawszy się o nawiązującym się romansie między nim a młodzieńcem, odeszła w cień.
Odeszła w cień, jednocześnie wspierając go.
Kochana..- mogę do was dołączyć? Chciałam zaproponować wam obejrzenie filmu, przekąski. Powinniście się odstresować. Szczególnie Mikołaj.
Druid patrzył na swoją dawną partnerkę.
Przez chwilę nawiązał się między nimi kontakt wzrokowy.
Przez chwilę mężczyzna czuł to, co czuł przez te wszystkie lata.Zaraz potem jednak spojrzał na Konopskiego.
Jego szczery i szeroki uśmiech, roześmiane oczy, zmierzwione włosy.
To wszystko dodawało mu takiego uroku..
Nie mógł się powstrzymać od dania chociażby buziaka w policzek młodzieńca.
Nie chciał jednak ranić kobiety, która usiadła nieopodal nich.- jasne. Będzie nam miło kiedy obejrzymy coś w trójkę. - Wardęga uśmiechnął się.
Teraz spędza wszyscy czas razem.
Byle nie było to takie sztywne. Niezręczne.- to ja zaraz wrócę. Idę po przekąski. - Monia uśmiechnęła się i wyszła.
W tym momencie druid skorzystał z okazji.- pozwól że cię pocałuje ukochany. - mężczyzna złożył na ustach kochanka pocałunek pełen czułości.
Pocałunek przepełniony miłością.
Pocałunek tak "szczery".
Tęsknił za tym.
Tęsknił za ustami chłopaczka, jego czerwonymi policzkami.A jego słoneczko oddało owy pocałunek.
I przerwali.
Przerwali go, w momencie, w którym do pokoju weszła Monia.Kobieta zdawała się nie zauważyć czerwonych policzków u młodzieńca, przyspieszonych oddechów tej dwójki.
Zapewne udawała.
Było Sylwkowi poniekąd wstyd przez ten wybryk.- może obejrzymy jakiś horror?
Sylwester zmierzył Konopa wzrokiem. Czyżby ten młodzieniec robił to specjalnie? Czyżby chciał mu dokuczyć?
Wkoncu ostatnio kiedy oglądali horror chłopak był świadkiem tego, jak druid się wystraszył.- nie. Nie obejrzymy horroru. To nie na twoje nerwy sło..Mikołaj.
- to ty ostatnio przeraziłeś się jak dziecko. Wiesz jakie to było komiczne?
~~~~~~~~~~
Po zakończonym seansie Monia udała się do swojej sypialni.
A Channelka zaraz za nią.
Zdawało się że kotka ma dość swoich tatusiów.
Wystarczyło jej już atrakcji takich jak niebezpieczna jazda, kłótnie, pocałunki.
Biedna zapewne obawiała się że i jej udzieli się jakaś dwubiegunowość.
A tego nikt nie chciał.
Wkońcu ktoś w tym uniwersum musi był zdrowy na umyśle.A Konop i Wardęga zostali sami.
- Sylwuś już mi wierzysz prawda?
- tak słońce, wierzę ci. Przepraszam że cię od razu oskarżyłem. Ale sam rozumiesz. Te zdjęcia.. sam byś pewnie ma moim miejscu pomyślał.. no wiesz.
Dwudziestojednolatek spojrzał na Sylwestra.
Zaś mężczyzna przez to spojrzenie poczuł motylki w brzuchu.
Miłe łaskotanie.Uczucie, które czuł tak dawno.
I jeszcze teraz, kiedy jego ukochany złożył na jego skroni motyli pocałunek.Cóż, uwielbiał to.
I jeszcze świadomość że robi to jego miłość życia.
Czuł się spełniony.
Jego serce znów wypełniało to światełko.
Znów czuł że może zdobyć cały świat.
Chociaż.. jego cały świat właśnie leżał wtulony w niego.
Wtulony i zapatrzony.
A patrzył on jak nikt inny na niego nie patrzył.Jego piękny chłopiec.
Potomek bogów - bo przecież nim musiał być.
Jego cudowny młodu mężczyzna, będący dla niego dziełem sztuki.
Dziełem tak zagmatwanym.Konop był dla niego dziełem, zagadką, którą ciężko rozwikłać, szczęściem.
Był bronią.
Bronią, która mogła go obronić i zranić.Na szczęście jednak jego słodki brunet nie miał zamiaru go krzywdzić.
- sylwuś masz zdrowe serduszko?
Trzydziestotrzylatek spojrzał na partnera nieco z ukosa.
Dziwnym zdało się mu być to pytanie.
Bo co go tak naszło?
Do tej pory młodzieniec nie interesował się aż tak jego zdrowiem.- oj najdroższy. Czemu pytasz? Czyżbyś usłyszał coś niepokojącego?
- dość prędko ci bije. Znacznie szybciej niż mi. To chyba niezbyt normalne? Zresztą lekarzem nie jestem więc to już nieistotne.
- wiesz słońce, jeśli kogoś kochasz to twoje serce bije szybciej. Choćby już na samą myśl. A jeszcze w momencie kiedy jest przy tobie, uśmiecha się do ciebie i dotyka, to twoje serce wręcz wyskakuje z klatki. Nie masz tak?
Na bladej twarzyczce młodziaka zauważył zawahanie.
Jakby tamten nie był pewien co odpowiedzieć.
Jakby nie był pewien jak działa jego organizm.- sam nie wiem. Nie jestem pewien. Ale wiem jedno.
Wiem że cię kocham i nie rozdzieli nas nic. Żadna przyziemna sprawa, żaden wypadek. Nic.
CZYTASZ
mój wspólnik (Konop x Wardęga)
Roman d'amourmłody ambitny i przystojny chłopak - Konopski łączy swoje siły z druidem (Wardęgą), jego odwiecznym wrogiem. Pytanie czy ich współpraca będzie owocna? Czy ich niechęć do siebie nawzajem zniknie? I czy może przerodzić się to w coś więcej?