Wardęga patrzył zmartwiony na swojego ukochanego.
Od pewnego czasu zastanawiało go czy przypadkiem jego najdroższy chłopiec go nie okłamuje.
Czy nie udaje że jest tak beztroskim młodzieńcem o praktycznie zerowych problemach.
Bo czy to możliwe by tak było?Kiedy patrzył w jego oczy, poza pięknem widział w nich też coś.. innego. Coś czego nie mógł zdefiniować.
Ale napewno nie była to beztroska. Wręcz przeciwnie.
Jego spojrzenie było niebywale mądre. Przeszywające człowieka na wylot.
Spojrzenie, które z łatwością prześwietlało ludzkie serca.Cudowny młody mężczyzna. Bo właśnie w tym momencie Sylwester zdał sobie sprawę z jednej rzeczy.
Mikołaj już nie był bezbronnym chłopcem.
Był wciąż bardzo młodym mężczyzną doświadczonym przez życie.
Przez ostatnie sytuacje.Czemu wcześniej tego nie zauważał? Czemu nie widział jak jego słońce jest tak dojrzałe?
- przepraszam słoneczko że tego nie zauważałem. Popełniłem karygodny błąd. Wybacz kochanie. Powinienem zauważyć od razu jak dojrzały jesteś, a nie traktować cię jak małego chłopca, który nie poradzi sobie sam w życiu.
- Sylwuś to dobrze. Nie chciałem byś się martwił mną. Zrozum. Chciałem byś był szczęśliwy u mojego boku. Byś nie miał więcej zmartwień.
Oboje patrzyli sobie chwilę głęboko w oczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po kilku dniach, kiedy to Konop czuł się znacznie lepiej, druid zabrał go na randkę.
Najpierw udali się do wyszukanej restauracji a następnie na spacer.Podczas tej przechadzki jednak zaczął padać wręcz ulewny deszcz.
- słoneczko.- mężczyzna zwrócił się do Mikołaja i zdjął z siebie kurtkę i nałożył ją na swojego partnera.
Nałożył, dlatego też by chłopak nie zmókł.- Sylwuś wiesz że ta kurtka jest trochę na mnie przymała?
- przynajmniej nie będziesz cały mokry. Musisz uważać na swoje zdrowie słoneczko. Nie możesz się rozchorować.
Mężczyzna złożył na dłoni kochanka delikatny, czuły pocałunek.
- Sylwuś nie w miejscu publicznym. Ludzie mogą nas zauważyć. Nie chcielibyśmy tego prawda?
- oh słońce oni i tak się już domyślają ci między nami jest. Widują nas ostatnio coraz częściej razem. Nie sądzisz że to dla przeciętnego obserwatora jest nieco dziwne?
Po kilku minutach rozważań młodzieniec kiwnął głową.
- rzeczywiście dość niecodzienne. Ale i tak nie powinniśmy tak robić. Nie sądzisz?
Po kilju dłuższych chwilach młodszy z mężczyzn odezwał się.
- sylwuś zatańczymy w deszczu? Zawsze o tym marzyłem.
Wardęga myślał chwilę. Właściwie? Czemu nie. I tak zniknie a przecież jemu najdroższymu chłopcu sprawi to przyjemność. Chociaż.. przecież nie umiał tańczyć a podkład muzyczny?
Czy ich muzyką miały być krople spadającego na nich deszczu?
Czy ich muzyką miały być szelest ostatnich liści opadających na bruk? Czy muzyką miały być głosy rozmaitych ludzi, siedzących w kawiarenkach i śmiejących się, również tych przechodniów?Cóż, dla miłości nie było ograniczeń. A oni się kochali. Więc i muzyka nie była im potrzebna.
- więc czy mogę pana poprosić do tańca?- leśny dziad ukłonił się przed kompem i wyciągnął dłoń w jego stronę.
Młodszy z mężczyzn przyjął dłoń ukochanego.- oczywiście że z panem zatańczę.
I zaczęli tańczyć.
Tańczyć pośród deszczu.
Deszczu, który w chwili obecnej zupełnie im nie przeszkadzał. A wręcz przeciwnie. Owy deszcz dodawał romantyzmu ich tańcu.Zupełnie niczym w komediach romantycznych.
I poraz pierwszy druid przekonał się że owe komedie nie są tak złe. Że nie są tak naciągane.
Nie dziwił się już kobietom że zachwycały się takowymi scenami.
Bo i on w tym momencie się jedną z takich zachwycał.Tylko oni.
On i jego ukochany.
Jego miłość życia.
Jego najdroższy skarb.
Z pewnością potomek bogów.
I deszcz.Po zakończonym tańcu oboje ukłonili się sobie z szerokimi uśmiechami.
Zaróżowione policzki Mikołaja sprawiły ze serce Wardęgi zabiło jeszcze prędzej.- wiesz słońce jak bardzo cię kocham prawda?
Młodzieniec kiwnął głową.
- i wiem że to może i głupie. Że może nierozsądne. Że jesteś jeszcze młody a w naszym kraju coś takiego jest niedozwolone i spotyka się z powszechnym linczem. Ale..
Trzydziestotrzylatek uklęknął na jedno kolano, nie zważając na to że jego spodnie mogą się zabrudzić błotem, zniszczyć.
Mężczyzna wyciągnął małe pudełeczko z pierścionkiem.
- słońce czy wyjdziesz za mnie? Proszę.
Ma twarzy chłopaczka zaś pojawiło się zdumienie i wzruszenie.
Popłynęły mu również po policzkach łzy. Łzy spowodowane szczęściem.- ja? Mam zostać twoim narzeczonym nie...
/Polsat powrócił 🥰
Ale to ten jeden jedyny raz.
Musicie chwilę wytrzymać w napięciu co będzie dalej.
Kocham was.
A po updaty i dobrą atmosferę zapraszam na konto daily_fanart_wardega
CZYTASZ
mój wspólnik (Konop x Wardęga)
Romancemłody ambitny i przystojny chłopak - Konopski łączy swoje siły z druidem (Wardęgą), jego odwiecznym wrogiem. Pytanie czy ich współpraca będzie owocna? Czy ich niechęć do siebie nawzajem zniknie? I czy może przerodzić się to w coś więcej?