Wtem Mikołaj na swoich ustach poczuł dotyk ust druida.
Delikatne muśnięcie, zupełnie jakby miał do czynienia z płochliwym motylkiem, który miał odlecieć za sekundę.- to co czuję to miłość. - młodzieniec powtórzył to, jakby nie do końca samemu mogąc uwierzyć w to że wyznał wkoncu swoje uczucia.
Brakowało mu słowa "miłość".
Nie był pewien jeszcze przed kilkoma minutami czy jest to określenie adekwatne. Teraz jednak wiedział.
A Wardęga upewnił go.Opuszkiem palca chłopak dotknął swoich ust, na których przed chwilą złożony został "motyli" pocałunek.
Dotąd z właściwie zadziornego młodego mężczyzny, na krótki moment Konopski stał się delikatnym niczym płatek śniegu chłopcem.
Chłopcem, który obnażył się ze swoich uczuć, tajemnic.
Można było więc go łatwo wykorzystać.
Druid miał teraz możliwość albo wyrwania mu serca, albo zaopiekowania się nim.Brunet liczył jednak na to że Sylwester zaopiekuje się jego kruchym sercem.
Że go nie skrzywdzi.- Wardęga jeśli chcesz możesz u mnie nocować. Będzie nam raźniej. Ale ty śpisz w pokoju dla gości.
Zarówno on, jak i leśny dziad nie byli najlepsi jeśli chodzi o romantyzm. Zawsze, któryś z nich musiał zepsuć nastrój.
- cichutko słońce. - brodacz przyłożył palec wskazujący do warg Mikołaja.
- nie musisz mówić. Poprostu pozwól tej chwili trwać.Młodzieniec kiwnął głową i wziął jedną z dłoni mężczyzny w swoją.
Ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność.Słodkie zawstydzenie, intymność, uczucia.
To można było zastać, gdyby ktoś wszedł do tego domu.Mógłby również zastać Channelkę, która uważnie przyglądała się rozgrywającej się na jej oczkach scenie.
Kotka prychneła i wskoczyła na kolana swojego tatusia, domagając się tym samym atencji.po kilku minutach ciszy, brunet postanowił się odezwać.
- kim dla siebie teraz jesteśmy?Leśny dziad skierował swoje spojrzenie na młodszego.
- jeśli chcesz możemy być tylko wspólnikami, jeśli chcesz możemy być przyjaciółmi z korzyściami, ale również jeśli chcesz możemy być w związku.
Konop wpatrywał się chwilę w brodacza, zastanawiając się nad najlepszą opcją.
Chociaż teraz młodzieniec mógł bez większego skrępowania patrzeć na druida. Mógł też losowo mówić mu słodsze rzeczy.
Mógł również kierować w jego stronę swoje docinki, bez obaw że ten przestanie go lubić.- dobrze staruszku. Pomyślimy nad tym jeszcze. Mam nadzieję jednak że nim się namyślę nie zdążysz mi tu ze starości umrzeć. Aż dziwne że na zawał nie zszedłeś po moim wyznaniu.
Spojrzenia obu mężczyzn spotkały się. Druid patrzył chłodnym wzrokiem na bruneta.
Przez chwilę, jaka zdawała się niebywale dłużyć chłopaczkowi, myślał że zaraz zostanie zamordowany wzrokiem.
Na szczęście nic takiego się nie stało, a jego strach był bezpodstawny.- Mały nie przesadzaj. Nie chcesz chyba bym ja traktował cię jak niemowle, skoro ty traktujesz mnie jak dziadka. - ciężka dłoń Sylwestra wylądowała na udzie Mikołaja.
- A teraz słońce będę wracał do swojego domu.
Kiedy starszy mężczyzna wstał z łóżka, Konop niewiele myśląc złapał go za nadgarstek a zaraz potem za koszulkę.
- Ależ Sylwuś. Nigdzie nie idziesz. Jest zbyt późno a ja chcę byś został. Masz więc u mnie zostać. A Moni powiedz że jestem chory i musisz się mną zająć.
Ni stąd ni z owąd młodzieniec wyciągnął telefon Wardęgi.
_____________________
Wardęga patrzył na swój telefon w rękach Mikołaja. Przecież przez cały czas swoją komórkę miał przy sobie.
Miał ją w kieszeni. Poczułby gdyby ktoś mu więc owy telefon z kieszeni wyciągał.Mężczyzna wyciągnął dłoń po swoją własność. Już był tak blisko..
I chłopak odsunął rękę. Drugą zaś młodzieniec złapał go za podbródek.- staruszku nie tak prędko. Najpierw obiecasz mi że zostaniesz a potem ci ją oddam.
Sylwester odetchnął.
- po co miałbym zostawać? Wydawało mi się że już załatwiliśmy pewne kwestie.- sądzę że jako mój przyszły chłopak, powinieneś ze mną zostać. Poza tym wcześniej ktoś mnie obserwował. Chyba nie chcesz zostawić swojego ukochanego słońca na pastwę losu?
Mężczyzna znów spróbował zabrać swoją komórkę. I znów próba zakończyła się niepowodzeniem.
- dobrze, zostanę. A teraz oddaj mi ten cholerny telefon. Nie chcę się z tobą szarpać, szczególnie że wciąż jesteś poobijany i nieco blady.
Sam druid nie wiedział kiedy, ale młodszy "kolega" zdążył go pocałować. Co prawda jedynie lekkie muśnięcie, ale do pocałunków się zaliczało.
- masz i już nie płacz leśny dziaduszku. - Mikołaj podniósł się do pozycji półleżącej.
Przez chwilę Wardedze znów wydawało się że jego wspólnik jest greckim bogiem, władającym na Olimpie. On naprawdę mógłby być Apollem. Lub jeszcze kimś innym. Jeśli zaś chodzi o charakter.. musiał się jeszcze nad tym dogłębnie zastanowić.- słońce grabisz sobie. - mężczyzna odszedł na drugi koniec pokoju.
CZYTASZ
mój wspólnik (Konop x Wardęga)
Romancemłody ambitny i przystojny chłopak - Konopski łączy swoje siły z druidem (Wardęgą), jego odwiecznym wrogiem. Pytanie czy ich współpraca będzie owocna? Czy ich niechęć do siebie nawzajem zniknie? I czy może przerodzić się to w coś więcej?