czy zaryzykować i..~

321 38 84
                                    

Młodzieniec został sam w domu. Patrzył w miejsce gdzie zniknął jego ukochany.
Czyżby możliwym było że to naprawdę koniec?
Że już nigdy nie znajdzie się w silnych ramionach druida?
Że już nigdy nie dojdzie między nimi do uszczypliwości, które i tak zakończą się chociażby najmniejszym buziaczkiem?
To nie mogło być prawdą.

A przecież oddałby życie za Wardęgę.
Gdyby zaszła taka potrzeba byłby wstanie przyjąć na siebie liczne kule.
Różne ciosy. Byle tylko Sylwestrowi nie stała się krzywda.

Ktoś chciał go wrobić. Ktoś chciał ich skłócić. Tylko kim mogłaby być ta osoba? Przecież minął już miesiąc od publikacji o pandora gate.
Któż więc mógłby chcieć zepsuć to co jest między nimi?
A raczej było..

Dopiero po kilkunastu minutach dotarło do niego.
To koniec.
Jego zdaje się że dawny kochanek mu nie ufa. Już nigdy nie będzie tak samo.

Teraz oboje byli zranieni.
Znów serce młodzieńca zostało zbite.
Ledwo naprawiony kieliszek został rozbity ponownie.
A teraz tych odłamków nie miał kto pozbierać i posklejać.
Został sam.
Sam ze swoim stłuczonym sercem.

Chłopak upadł na podłogę i rozpłakał się.
Od dawna nie był tak "rozhisteryzowany".
Brunet wręcz dławił się łzami.
Kto mógł chcieć dla nich aż tak źle? Czemu znów musiał zostać porzucony?

Przecież było im tak dobrze. Przecież się kochali. Byli razem, wspierali się.
Przecież Channelka już zdążyła wręcz pokochać nowego tatę.
Jak ona to zniesie?
Jak oni oboje to zniosą?

W tym momencie do pokoju wkroczyła kotka. Zaczęła ocierać się o swojego właściciela.
Zaczęła go pocieszać.
I rzeczywiście na chwilę Konopowi ulżyło.
Dobrze że miał Channelkę.
Ona przynajmniej go nie zostawi.

Młodziak zanurzył twarz w futerku zwierzątka.

- moja kochana Channel. On nas zostawił. On.. nie wierzy mi. Co jeśli mnie nie kocha i wróci do Moniki? Czy powinienem pozwolić mu odejść? Przecież powiedział że tak zachowałby się dojrzały mężczyzna.
Ale ja tego tak nie zostawię. Ja go kocham. Nie pozwolę by odszedł. On jest tylko i wyłącznie moim mężczyzną.

I znów po policzkach Mikołaja pociekły łzy.
Łzy pełne bólu.
Czuł się jakby cząstka jego samego umarła.
Stracił to co najważniejsze w życiu.
Stracił miłość.

Czuł się tak jak.. Achilles po stracie Patroklosa.
Przez swój błąd, doszło do sytuacji gdzie jego ukochany umarł.
Patroklos jednak umarł fizycznie. A Sylwester? To był inny rodzaj śmierci.
Kto wie czy nie boleśniejszy?

Achilles spisał przypadkiem na stratę Patroklosa przez swoją pychę, honor.
Zaś Mikołaj? Mikołaj sprawił że związek jego i Wardęgi rozpadł się przez swoją samolubność i nierozwagę.

Chociaż różniło ich coś jeszcze.
Greccy kochankowie po śmierci znów się złączyli.
On i druid zaś.. oni byli oddaleni. Znów zdawali się być zwykłymi nieznajomymi.

- Wardęga ty dupku. Nie rozumiesz że cię kocham? Nie zdradził bym cię. To nie celowe. - chłopak wręcz wykrzyczał to.
Mimo że jego miłości obok nie było.

- Channelka ja chyba do niego zadzwonię. - Konop podniósł się resztkami sił i sięgnął po telefon. Następnie wybrał numer do swojego dawnego kochanka. Dawnego rywala.
Pierwszy sygnał.. brak odzewu. Drugi sygnał to samo..
Wkoncu ktoś odebrał.
Był to jednak kobiecy głos.

- Monika?

- tak Miki. Coś się stało? Jesteś jakiś roztrzęsiony.

- jest obok Sylwester? Muszę z nim porozmawiać. On musi mi uwierzyć że to nie tak.. wiesz o czym mówię prawda?

- kochany spokojnie. Weź kilka głębszych oddechów. Musisz się odrobinkę uspokoić.

Przez chwilę panowała grobowa cisza.
Niepokorny Mikołaj Tylko posłuchał się kobiety.
To nie leżało w jego naturze. Wiedział jednak że to mu pomoże. Wkoncu Monia wiedziała co robić prawda?

- już się trochę uspokoiłem. Jest Sylwuś? Jak on się czuje? Nic sobie nie zrobił?

- Sylwek jest cały i zdrowy. I jest otępiały. On sam nie wie co myśleć. Rozmawiałam z nim i poradziłam mu by z tobą porozmawiał. Teraz jednak.. sam rozumiesz. Jest załamany.

- Monia ale wiesz że to nie tak. Ja w życiu bym go nie skrzywdził. To spotkanie było zupełnie inne niż na zdjęciach. Najpierw był to zwykły przytulas na powitanie. Klepanie po plecach. Tak robią ludzie.
A potem mój przyjaciel się ubrudził. Chciałem być miły więc otarłem mu twarz. To tyle. Żadnego podtekstu. A wiadomość głosowa.. wiadomość głosowa była również wyrwana z kontekstu. Mówiłem że nie obmacywał bym swojego przyjaciela, on się zapytał czy innych mężczyzn dotykam, to odpowiedziałem że "wcale tego nie powiedziałem". Niczego się nie wypierałem. Przysięgam.

- Mikołaj, muszę to przemyśleć. Wydaje mi się że to co mówisz jest szczere. Ale sam nie wiem co myśleć. Widziałem te zdjęcia. Jakbyś dostał podobne zdjęcia ale z moim udziałem pewnie czulbys się jak ja teraz. - z słuchawki dobył się głos Sylwestra.
Serce młodzieńca zaś zabiło dwukrotnie szybciej.

- sylwuś

Channelka zaś zbliżyła się do słuchawki telefonu i zamiauczała.

I połączenie się zerwało.
By zatopić smutki chłopak otworzył kolejną butelkę wina i wypił ją.
Kiedy alkohol krążył w jego żyłach, było mu jakoś raźniej.
Chociaż chwilę nie czuł się aż tak pusty wewnątrz.
Teraz miał ochotę na dwie rzeczy.
Albo wsiąść w samochód i jechać z zawrotną prędkością nie zważając na konsekwencje, nawet jeśli miałby ponieść śmierć, lub "przelizac się" z kimś.
Żadna z tych opcji jednak nie była korzystna.

Ten ktoś czyli Wardęga był z dala od niego, a innych mężczyzn lub kobiet nie chciał dotykać w TAKI sposób.

Gdyby zaś doszło do wypadku przez nieuważną jazdę nie wybaczyłby tego sobie. Nie mógł wkoncu zostawić swojej kotki na pastwę losu.
Nie mógł też zabić się przez wzgląd na Wardęgę.

Bo gdzieś w głębi serca chłopaczek wierzył że brodacz go kocha.
Że jeszcze do niego wróci.
Że jeszcze nastąpi dzień, w którym znów będzie mógł "zasmakować" ust druida, dzień w którym będzie mógł schować się bezpiecznie w ramionach swojego mężczyzny.
Wierzył że nadejdzie jeszcze dzień, w którym wszystko się naprawi.
Dzień w którym znów będzie tym posklejanym, całym kieliszkiem.

"Kocham cię Sylwuś. I będę kochał cię w każdym uniwersum, jeśli takowe istnieje."

Wiadomość została wysłana.

"Channelka też cię kocha"

Dodał, spoglądając na swoją kotkę, której chyba udzielił się nieco depresyjny nastrój

- Channelka czy chcemy się przejechać, czy raczej będziemy przestrzegać przepisów?

Kotka spojrzała na swojego tatę.
Kotka miauknęła dwukrotnie.
Czy to oznaczało zgodę?

Brunet chwycił za kluczyki do samochodu.
Był gotów.
Gotów wsiąść do auta, narazić swoje życie.

Znów zaczynał cierpieć na dwubiegunowość.
Znów był rozdarty wewnętrznie.

Ryzykować czy nie?
Znów zawieść Sylwestra?
Zresztą.. jeśli by mu się coś stało to Wardęga musiałby się nim zaopiekować.
A to oznaczało że znów spędziliby wiele czasu razem.
Że znów by się do siebie zbliżyli.

Kotka pokręciła jednak łebkiem.
Nie chciała jednak by jej tatą zginął w wypadku.

mój wspólnik (Konop x Wardęga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz