spotkanie i zbity kieliszek(serce)~

868 81 116
                                    

Mikołaj patrzył nielada rozbawiony na druida.
To takie urocze. Wyglądał tak uroczo żałośnie.

- więc słucham co masz na swoje usprawiedliwienie. - młodzieniec poprowadził więc Wardęgę na kanapę, a sam zajął miejsce na fotelu, naprzeciw mężczyzny.
- mów.

Konopski czuł się tak dobrze. Tak dobrze że to teraz on mógł zranić leśnego dziada. Dlatego że to on miał teraz władzę.
A władzy w tym momencie potrzebował najbardziej.
No może prawie najbardziej..

Bo nieważne jak bardzo by młodzieniec się oszukiwał, prawda była inna.
On zamiast władzy potrzebował jedynie bliskości.
Pragnął być wysłuchany, przytulony i dobrze traktowany.
Tego jedynie potrzebował.
Bez żadnych spięć, bez zranienia.
Pragnął tylko i wyłącznie zaznać spokoju oraz miłości czystej, niewinnej, bezwarunkowej.
Czy to tak wiele? Czy on robił coś źle?
Czemu nikt nie potrafił pokochać w  TAKI sposób.

A przed nim właśnie siedział mężczyzna, który mógłby nawet mu się kiedyś spodobać.
Mężczyzna, który jako jedyny traktował go dobrze.
Który przed kilkoma minutami wydawał się być.. poprostu mężczyzna który wydawał się być niebywale szczery. 

- słuchaj młody, napisałem tak dlatego że byłem zrozpaczony. Dlatego że jestem rozdarty. Nie wiem co się dzieje. Pragnę mieć przy sobie zarówno Monię jak i ciebie.
A nie umiem tego pogodzić.
Ją znam wiele lat, spędziliśmy tyle czasu razem a ty mnie tak ciekawisz, przyciągasz niczym magnes.

Mikołaj słuchał swojego wspólnika.
Stracił jednak do niego zaufanie.
Nie wierzył mu.
Nawet jeśli mówił to z przekonaniem w głosie i zaszklonymi oczyma.
Ale może to była tylko gra aktorska?
Skąd mógł mieć pewność że druid znów się nim perfidnie nie bawi?

Tak jak postanowił - nie dopuści do siebie bliżej Wardęgi.
Odetnie się emocjonalnie.
Sprawi że tamten się uzależni a następnie będzie cierpiał..
Niech poniesie karę za swoje poprzednie słowa.

Serce Mikołaja było rozbite na miliony kawałeczków.
I jeśli Sylwester chce być blisko młodzieńca musi się starać.
Musi zostać z nim długo.
Musi zostać tak długo jak tylko potrzeba i posklejać jego serduszko na nowo.
Inaczej nic z tego.
Bo jak ma kogoś kochać? Jak ma kogoś lubić skoro jego serce zamiast być w całości było w kawaleczkach?
A w takim stanie nie można kochać nikogo.

Serce tego bruneta było jak rozbity kieliszek.
A skoro kieliszek był zbity to ranił.

Ale czy porównanie do kieliszka jest odpowiednie?

Zapewne tak. Bo przecież zbity kieliszek już nie będzie taki sam.
Tak samo ten słodki okularnik. On też nie będzie taki jak dawniej.
Nie po kolejnym ciosie zadanym prosto w serce.

- słuchaj, naprawdę doceniam że się pofatygowałeś ale zdajesz sobie sprawę że mnie zraniłeś? To tak cholernie zabolało.
Więc nim ci dam drugą szansę chcę byś udowodnił mi że zależy ci na mnie. - głos Konopskiego nawet nie zadrżał, mimo iż wewnątrz trząsł się. Usilnie też odpędzał łzy.
Nie mógł się rozkleić przy druidzie.

- Mikołaj wiesz że nie to było moim celem. Zrobię wszystko byś mi wybaczył. No.. prawie wszystko.
Zależy mi na naszych dobrych stosunkach.  Wkońcu musimy współpracować.

A więc o to mu chodziło. Tylko i wyłącznie o marną współpracę.
Młodzieniec nie był wstanie się już powstrzymać.
Podszedł bardzo blisko do leśnego dziada i roześmiał mu się w twarz.

- żartujesz sobie ze mnie?

- Konop, spokojnie. Naprawdę mi zależy na naszych poprawnych relacjach. Nie wiem czego ode mnie oczekujesz, co do mnie czujesz ale póki mam kobietę nie mogę.. nie możemy.


/Witam, uprzejmie proszę by się nie wściekać za uprawianie tak zwanego "Polsatu".
(Muszę to robić bo inaczej byście tego nie czytali)
Kocham was, nie krzyczcie na mnie pls\

mój wspólnik (Konop x Wardęga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz