***dość długi 4682 słowa
Gdy dotarłam do stajni Samir kończył czyścić nasze wierzchowce.
- Myślałam, że zdążę ci pomóc - powiedziałam – ale skoro wszystko gotowe, pójdę się przebrać. Idź do głównej sali, Kajl, Aren i Gryfin czekają tam na ciebie. Mówiąc to zarzuciłam na ramię moje torby podróżne.
Przez chwilę szliśmy razem, po czym Samir skręcił do głównego pomieszczenia, ja zaś udałam się na wprost, korytarzem do schodów prowadzących na piętro gdzie znajdowały się pokoje gościnne.
Stawiając stopy na ostatnich stopniach wiedziałam już, że ktoś za mną idzie, nie odwróciłam się jednak. Po wejściu na piętro skręciłam w prawo. Po chwili usłyszałam za sobą kroki. Wiedziałam, że nie był to przypadek. Planowałam dojść do pokoju i zamknąć drzwi na klucz zanim mój prześladowca zdąży mnie dogonić. Liczyłam na to, że jeśli mi się to uda, nikt nie wpadnie na pomysł by wywarzyć zamknięte drzwi. Powstałoby przy tym zbyt wiele hałasu.
Z dezaprobatą stwierdziłam, że dystans między mną, a podążającymi za mną ludźmi malał. Byłam pewna, że idzie za mną więcej niż jedna osoba, może dwie albo trzy?
Zaczęłam kalkulować - jeśli byli to mężczyźni z grupy ośmiu, wątpiłam aby szli za mną wszyscy. Z dwoma bez problemu poradziłabym sobie, z trzema raczej też, co jednak jeśli będzie ich więcej? Po ostatniej przegranej walce obiecałam sobie nie bagatelizować żadnego przeciwnika, szczególnie w mnogiej liczbie. Patrzyłam z nadzieją na symbole na drzwiach, minęłam wilka, sarnę, niedźwiedzia i zająca, nie było jednak orła.
Przyspieszyłam kroku, zbliżałam się do miejsca gdzie korytarz skręcał w lewo. Nie miałam pojęcia czego mogę spodziewać się za zakrętem. Pierwszy raz spojrzałam przez ramię w tył. Nie myliłam się, szło za mną trzech mężczyzn. Co gorsza znajdowali się w niewielkiej odległości ode mnie.
Nie zdecydowałam się na walkę, ponieważ w dalszej części korytarza mogli przebywać zwykli ludzie, których widok spłoszyłby moich prześladowców, lub w gorszym wypadku - reszta ich bandy.
Trudno, co będzie to będzie - powiedziałam do siebie i wyszłam zza rogu.
Szybko oceniłam sytuację. Mniej więcej w połowie korytarza stał Aren, miał obojętna minę, ręce trzymał skrzyżowane na piersi, a w jego wyglądzie sprzed kilkunastu minut zmieniło się to, że do pasa przymocowany miał miecz.
Nie musiałam domyślać się, że stoi pod drzwiami z symbolem orła. Na końcu korytarza natomiast znajdowało się trzech kolejnych mężczyzn, którzy zmierzali w naszą stronę. Przyspieszyłam kroku. Widok mojego towarzysza z mieczem, którego wcześniej nie miał, trochę mnie zdziwił, choć nie wątpiłam w to, że doskonale wiedział jak go używać.
Mimo wszystko nie chciałam ryzykować, że któremuś z nas mogłaby stać się krzywda w potyczce z sześcioma przeciwnikami. Praktycznie dobiegłam do drzwi, nacisnęłam na klamkę i z ulgą stwierdziłam, że nie były zamknięte na klucz. Oboje weszliśmy do pokoju, zamknęłam drzwi, po czym szybkim ruchem włożyłam klucz do zamka i przekręciłam go.
Dłuższą chwilę czekaliśmy w milczeniu nasłuchując co dzieje się na korytarzu. Mężczyźni stali za drzwiami, wymienili między sobą kilka zdań, których nie zrozumiałam. Po paru minutach usłyszeliśmy ich oddalające się kroki.
Jeszcze przez chwilę staliśmy bez ruchu, nie odzywając się. Pierwszy przemówił Aren:
- Nie zdążyłaś się jeszcze przekonać, że samotna kobieta na ziemiach Rhye w tych czasach to zły pomysł - starał się nadać obojętność swojemu tonowi, miałam jednak wrażenie, że kipi ze złości. Ledwo powstrzymałam się przed powiedzeniem mu, że zjeździłam samotnie, nie licząc Tigi i Czarnej, lub w towarzystwie samych kobiet, południowe wybrzeże Rhye wzdłuż i wszerz i nadal żyję. Poniekąd rozumiałam go jednak. Wojowniczka umie się obronić. Co innego zwykła, czyli w ich oczach bezbronna dziewczyna. Sama nie raz stawałam w obronie dręczonych kobiet, a ich oprawcom z reguły nie pozwalałam tak po prostu odejść.

CZYTASZ
RHYE
FantasyAkcja powieści dzieje się w Rhye, lub inaczej krainie Sześciu Królestw. Młoda wojowniczka o imieniu Nadia, wbrew swojej woli musi opuścić Wyspę, na której mieszka. Zostaje wysłana to stolicy Rhye z poleceniem odnalezienia pewnego przedmiotu. W pier...