Cz.2. - Rozdział 17 - Święto Letniego Nowiu I

58 12 72
                                    

*** Średni 3295 słów 

Kochani, wielkimi krokami zbliżamy się do końca pierwszej części historii o Rhye. Oprócz tego rozdziału zostały jeszcze dwa i krótkie zakończenie. Jeśli w weekend uda mi się  sklecić sensowne podsumowanie mojej pracy, niewykluczone, że całość wrzucę w przyszłym tygodniu. Jakiś wewnętrzy głos podpowiada mi, że najwyższa pora kończyć to opowiadanie 🤔.

Nie mam Was tu dużo, ale dziękuję, że jesteście ☺️.


Letnia Sala Bankietowa zgodnie z opisem Kristiny okazała się imponująca. W zasadzie można było przyrównać ją do wielkiej altany, albowiem jej boczne ściany stanowiły bardzo duże otwory okienne bez szyb. Każdy otwór obudowany był dwoma kolumnami, a jego górna część miała kształt łuku. Niektóre osłonięte były kotarami, mniej więcej co trzeci stanowił wyjście na duży taras bądź mały balkonik. Zewnętrzne ściany od dołu obrastała winorośl, od góry natomiast glicynie, których w pełni rozwinięte kwiatostany zwisały z łukowatych otworów okiennych. Balkony i tarasy, podobnie jak w całym mieście Rhye, zdobiły bujne kaskady barwnych surfini.

Cały sufit zajmowało ogromne malowidło przedstawiające niebo o każdej porze dnia i nocy. W jednej części namalowany był świt, w kolejnej złota kula słońca stojąca w zenicie, w jeszcze innej zachód utrzymany w tonacji różowo pomarańczowych barw. Po drugiej stronie przedstawiona była ciemnogranatowa noc ze świecącymi jasno gwiazdami, błękitno-niebieskim Io, prawie czerwoną Callisto, oraz białą Jokastą pod postacią cienkiego, ledwo zarysowanego sierpa – właśnie tak jak wyglądała podczas letniego nowiu.

Pod sufitem oraz w otworach okiennych zawieszone były setki lampionów, które miały zostać rozpalone po zmroku. Całość dopełniały letnie polne kwiaty, których bukiety zdobiły stoły.

Pomimo tego, że Letnia Sala Bankietowa miała być mniejsza od głównej i tak była bardzo przestronna. Stoły rozstawiono na ciemnej drewnianej podłodze na kształt podkowy.

Jak wcześniej wyjaśniła mi Kristina, każda z kobiet miała zająć miejsce po lewej stronie swojego partnera. Mężczyźni siedzieli już przy stołach, tak więc wchodząc do sali wypatrywałam Fiorina. Mój wzrok bezwiednie przyciągnęła jednak inna osoba.

Oczywiście był to Aren. Jak zwykle na jego widok, poczułam jak mięknął mi kolana. Musiałam bardzo skupić się na tym by nie zatrzymać się na środku sali i na oczach wszystkich tu obecnych, w niemym skupieniu nie podziwiać jego perfekcyjnej powierzchowności.

 Król Rhye stał przy stole zwrócony przodem w głąb pomieszczenia, a jego wzrok padał na mnie. Na jego twarzy malował się subtelny uśmiech, w obecnym oświetleniu jego oczy miały odcień głębokiego błękitu, co nadawało jego spojrzeniu intensywności. Ubrany był w ciemnoniebieski, prawie granatowy strój, a jego złote włosy sprawiały wrażenie nie do końca suchych, za pewne po niedawnej kąpieli.

Odczułam nieprzemożoną chęć przejechania po nich dłonią i przekonania się czy rzeczywiście są jeszcze mokre. Przed oczami stanął mi widok Arena zaraz po tym jak podstępnie, dla żartu wciągnęłam go do strumienia w pierwszych dniach naszej znajomość. Pomyślałam jak naiwne i beztroskie było wtedy uczucie rodzące się między nami...

Wspomnienie tamtych dni, a także jego uderzające piękno sprawiły, że uśmiech sam wkradł się na moje ustach, a ja, jak zahipnotyzowana poszłam w jego kierunku. On nie odrywając ode mnie oczu, jakby przyciągał mnie wzrokiem. Odczuwałam już przedsmak przyjemności jaka każdorazowo towarzyszyła połączeniu naszych aur, gdy obok Arena pojawiła się jego towarzyszka - Neira. Ujęła go pod ramię, a on odwrócił się do niej co sprawiło, że niewidzialna, łącząca nas nic niespodziewanie pękła.

RHYEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz