Rozdział 33 - Szczerość

63 11 57
                                    

*** średni 3135 słów

Zmierzałam na wschód zostawiając za sobą Valloram, Góry Mgliste, Zamarznięty Jar, Równinę Renn, Greme, plażę, ciemnoniebieskie wody Siedmiu Mórz i Wyspę. Patrząc na południe nadal widziałam majaczące sylwetki drzew Lasów Eukelady, chociaż wiedziałam, że niebawem ich miejsce zastąpi posępny płaskowyż Kappala.

Późnym rankiem nabrałam wrażenia, że ktoś podąża za mną. Gdy Słońce stało w zenicie, byłam już tego pewna.

Intruz nie spieszył się jednak, gdyby chciał już dawno by mnie dogonił. Postanowiłam poszukać dogodnego miejsca i zasadzić się na niego. Teren sprzyjał mi, ponieważ pomiędzy wzniesieniami zaczęły pojawiać się pojedyncze skały. Niektóre były niskie, sięgające zaledwie kolan, inne wysokie na trzy metry i prawie tak samo szerokie.

Nieznacznie przyspieszyłam kroku. W miejscu gdzie droga zginała się łukowato puściłam Czarną przodem, sama zaś ukryłam się za obrośniętym mchem głazem. Na suchym, twardym gruncie na pewno nie zostawiłam śladów. Nie zamierzałam rzucić się na przeciwnika podstępnie, by uśmiercić go z zaskoczenia. Uważałam to za czyn niegodny. Nie chciałam też być zwierzyną, na którą on poluje. Chciałam zmierzyć się z nim w równej walce, którą sama miałam zainicjować.

Czekałam dłuższą chwilę aż się pojawi. Gdy minął skały wyszłam na drogę z ukrycia, po czym ze szczękiem stali wyjęłam oba moje miecze. Na ten dźwięk wędrowiec obrócił się zaskoczony. Nie musiał jednak tego robić abym wiedziała kim był. Trudno było się pomylić, niewiele osób bowiem mogło szczycić się tak rosłą sylwetką. Tego się nie spodziewałam. Był to Kajl.

- Co tu robisz? - zapytałam nie opuszczając broni.

- Podążam za tobą - odparł.

Jego ton i wzrok nie były zimne jak za ostatnim razem gdy go widziałam. W zasadzie wyglądał normalnie i zachowywał się swobodnie, jakby wczorajsze zdarzenie nie miało miejsca. Przeszło mi przez myśl, że przyszedł mnie zabić, a swoją postawą próbuje uśpić moją czujność. Zapytałam więc wprost by dać mu do zrozumienia, że nie będzie to takie proste.

- Przysłał cię twój Pan, po to abyś mnie zabił?

- Nie, sam poprosiłem go aby zwolnił mnie z mojej służby bym mógł ruszyć za tobą żeby... ....żeby ci pomóc. - Dokończył. Wydawał się być szczery, nie ufałam mu jednak.

- Ach tak? Cóż za ciekawa zmiana poglądów. Najpierw przyniosłeś wieść o tym, że rzekomo jestem zdrajcą, a teraz chcesz mi pomóc? Jakoś ci nie wierzę. Poza tym, nie potrzebuje pomocy. Sama poradzę sobie z Godfrydem.

- Nie poczuj się urażona, ale śmiem w to wątpić. A jeśli chodzi o kwestie twojej zdrady, to i owszem. Przemyślałem wszystko jeszcze raz i uznałem, że może faktycznie za bardzo nakłaniałem mężczyznę do mówienia, może wymyślił to naprędce. A nawet jeśli nie kłamał, to może po prostu się zmieniłaś, każdy ma prawo zbłądzić i wrócić na dobrą drogę. Tamten mężczyzna nie żyje, więc od niego nie dowiem się prawdy, tylko ty ją znasz.

Uniosłam do góry brew. Nie miałam zamiaru przekonywać Kajla, że jestem niewinna. To co chciałam, powiedziałam już wcześniej przy reszcie moich byłych kompanów.

Niestety Kajl miał rację. Sama raczej nie miałam szans w twierdzy Tamaran. Z nim raczej też nie, ale coś podpowiadało mi, że i tak się go nie pozbędę. Musiałabym najpierw go zabić, a stawanie z nim do walki nie miało sensu.

- Dobrze - odezwałam się po dłuższej chwili milczenia - ale nie zbliżaj się do mnie na mniej niż pięć metrów. I na razie jedź pierwszy.

Kajl skinął głową po czym wsiadł na swojego wierzchowca. Czarna Księżniczka czekała na mnie za zakrętem.

RHYEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz