***średni 3787 słów
Zmorzył mnie sen, jednak po bardzo krótkim czasie obudziło mnie przeszywające uczucie zimna. Nie sądziłam, że niska temperatura będzie stanowiła dla mnie aż taki problem. Zdarzało nam się podróżować po ziemiach Rhye zimą, wtedy jednak sypiałyśmy w zajazdach lub domach mesenhe. Gdy już koniecznie musiałyśmy spać pod gołym niebem, nigdy nie byłyśmy w pojedynkę, a pośród nas zawsze znajdowała się siostra, mająca na tyle mocy, by wyczarować wokół nas osłonę ciepła, wystarczającą do rana.
Magiczne kamienie były maksymalnie rozgrzane, wraz ze mną w śpiworze spała Tigi. Nadal jednak doskwierało mi okropne zimno. Zwinęłam się w kłębek. Do świtu wciąż pozostawało kilka długich godzin. Marzyłam o tym, aby poczuć na sobie ciepło promieni słonecznych. Stwierdziłam, że jeśli zaraz czegoś nie wymyślę to chyba zamarznę.
Nagle, ku swemu zdumieniu, zorientowałam się, że Aren idzie w moją stronę, a zaraz po tym, poczułam jak kładzie się obok mnie. Mało brakowało, a zerwałabym się na równe nogi jak oparzona. Powstrzymał mnie jednak.
- Co Ty wyprawiasz?! – prawie wykrzyknęłam, zakłócając nieskazitelną, nocną ciszę.
- Szczekasz zębami tak głośno, że mnie obudziłaś, tak więc ratuję Cię przed zamarznięciem, albo siebie przed nieprzespaniem nocy. Traktuj to jak chcesz – powiedział ze stoickim spokojem, po czym przysunął się do mnie, a następnie okrył nas swoim wełnianym kocem. Leżał tak blisko, że czułam bijące od niego ciepło. Po chwili jednak wszelkie zewnętrzne źródła ciepła nie były mi już potrzebne. Sama jego bliskość sprawiała, że zrobiło mi się gorąco, jakby palił mnie wewnętrzny ogień.
- Chyba nie sądzisz, że będziemy spać tak do rana?
- Dlaczego nie? Kajl, Samir i Gryfin śpią obok siebie, żeby było im ciepłej. My też możemy.
- Ale Kajl, Samir i Gryfin są mężczyznami.
- A ja jestem mężczyzną, a ty kobietą i co z tego? – już zaczęłam układać w głowie odpowiedź gdy dotarło do mnie, że Aren po prostu żartuję sobie ze mnie. Dodałam już tylko:
- Wątpię, żeby leżeli tak blisko siebie.
- Nadio, przestań w końcu nadawać wszystkiemu seksualny podtekst – mówiąc to odgarnął moje włosy, zwinął je tuż przy mojej głowie, po czym wtulił w nie twarz, tak że czułam na karku jego oddech.
Obawiam się, że przy Tobie jest to niemożliwe – odpowiedziałam mu, ale tylko w myślach. Byłam całkiem zesztywniała. Oboje leżeliśmy na lewym boku, Aren tuż za moimi plecami. W pewnej chwili objął mnie ramieniem, nie wiedziałam jednak czy zrobił to celowo czy przypadkiem, przez sen. Czułam, że jest rozluźniony, a jego oddech stał się spokojny i miarowy. Najwyraźniej zasnął.
Ja natomiast zupełnie oprzytomniałam. Moja okropna wyobraźnia zaczęła podsuwać mi sceny, w których dłoń Arena przesuwa się ku górze, w kierunku moich piersi, by następnie dotykać subtelnie ich krągłości. Zrobiło mi się tak gorąco, że wyrzuciłam Tigi ze swojego śpiwora. Zaskoczona, półśpiąca, po zetknięcia z lodowatym powietrzem nafukała na mnie ze złością, po czym obrażona, szybkim truchtem przebiegła na drugą stronę, by wcisnąć się pod koc tuż za plecami Arena. Wierciła się przy tym tak bardzo, że mężczyzna przez sen przesunął się jeszcze bliżej mnie.
Mam za swoje - pomyślałam gorzko. Teraz musiałam wytężać wszystkie swoje siły by pozostać w bezruchu, nie zerwać z siebie ubrań i nie zacząć sugestywnie ocierać się o mojego towarzyszą. Z niezmierną dezaprobatą stwierdziłam, że moje intymne miejsca stały się krepująco wilgotne.
Nie wierzę - pomyślałam, zażenowana własnym ciałem – gorzej być nie mogło. Zaczęłam modlić się do wszystkich znanych mi bóstw po kolei, aby zesłały na mnie jak najszybciej sen, pozbawiony jakichkolwiek marzeń. Miałam nadzieję, że któreś z nich ulituje się nade mną, przyjdzie mi z pomocą i pozwoli mojemu zatraconemu duchowi zachować resztki godności.
CZYTASZ
RHYE
FantasyAkcja powieści dzieje się w Rhye, lub inaczej krainie Sześciu Królestw. Młoda wojowniczka o imieniu Nadia, wbrew swojej woli musi opuścić Wyspę, na której mieszka. Zostaje wysłana to stolicy Rhye z poleceniem odnalezienia pewnego przedmiotu. W pier...