*** średni 3505 słów
O ile mój puls już wcześniej przyspieszył ze względu na zbliżenie z Arenem, o tyle teraz moje serce waliło tak szybko, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. W mgnieniu oka ześlizgnęłam się z Arena oceniając odległość jaka dzieliła mnie od drzwi i moich toreb, w których znajdowała się broń.
Dopiero po chwili, gdy rozpoznałam osobę, która stała w drzwiach zrozumiałam, że miecze nie będą tym razem potrzebne. Kolejną myślą jaka przyszła mi do głowy było to czy nie przekręciliśmy klucza w drzwiach, czy może mężczyzna bez większego wysiłku wyłamał zamek. Do pokoju wszedł bowiem Kajl. Na jego ustach malował się szeroki uśmiech.
Zastając nas w tak jednoznacznej sytuacji nie wydawał się być zdziwiony, ani zmieszany, był po prostu wyraźnie zadowolony z siebie, co zirytowało mnie chyba jeszcze bardziej niż moja niezaspokojona żądza.
- Przepraszam za to, że wam przeszkodziłem, ale naczekałem się na was wystarczająco długo, a teraz jest już późno i chcę iść spać.
Sądząc po wyrazie twarzy, Aren był tak samo niezadowolony z pojawienia się Kajla jak ja, aczkolwiek nie wydawał się specjalnie zdziwiony. Wstał z łóżka i od razu zapytał o resztę naszych kompanów:
- Gdzie są Gryfin i Samir?
- Koń Gryfina dostał ochwatu, natomiast Samir chyba skręcił nogę upadając na ziemię. Dotarli jedynie do osady Vallora. Gryfin nosił się nawet z zamiarem porzucenia swojego ogiera. Szukał nowego konia, jednak do momentu gdy ich opuszczałem nie udało mu się żadnego kupić. Prawdopodobnie zrobi to dopiero jutro. Był wściekły jak jeszcze nigdy za to, że pojechałeś za Nadią. Kazał mi was odszukać, a gdy to zrobię, chciał abyśmy niezwłocznie wyruszyli do umówionego miejsca spotkania. Osobiście myślę jednak, że nie ma sensu jechać tam po nocy, dlatego chciałbym się przespać i wyjechać rano. Nie sądzę aby Gryfin i Samir dotarli tam przed jutrzejszym wieczorem. To tak w skrócie. Gryfin dając upust swojej wściekłości powiedział o wiele więcej, obawiam się jednak, że nawet jeśli chcielibyście to usłyszeć nie byłbym w stanie powtórzyć tak przemyślnych i wysublimowanych pretensji i obelg, szczególnie pod twoim adresem. - Ostatnie słowa skierował do mnie. - A swoją drogą, jak tam te twoje dziwne zwierzątko, udało wam się je uratować?
- Tak, Tigi jest jeszcze pogrążona we śnie, ale powinna ocknąć się do jutra - odparłam.
Nadal stałam w samej bieliźnie, Aren także nie nałożył na siebie koszuli. Żadne z naszej trójki nie wydawało się jednak zażenowane wynikłą sytuacją.
- To dobrze, zdążyłem je polubić, byłoby mi żal, gdyby zdechło - odparł szczerze do bólu Kajl
- Dawno tu przybyłeś? - Aren skierował swoje pytanie do Kajla.
- Tak, ale nie było was w pokoju, poszedłem więc coś zjeść i wziąć kąpiel, a wiesz, że po posiłku i kąpieli robię się strasznie śpiący. Wybaczcie więc, ale nie chciało mi się dłużej czekać. Nadrobicie te wasze przerwane sprawy innym razem - mówiąc to rzucił wełniany pled na podłogę, po czym zaczął szykować się do snu.
Zaczęłam zastanawiać się nad tym, że Aren nie zapytał Kajla o to jak nas odnalazł, Valloram było na prawdę rozległym miastem. Wątpiłam w to, aby Aren ruszając za mną zdążył umówić się z Kajlem gdzie się spotkają. A przecież zajazd, w którym się zatrzymaliśmy nie był tu jedynym. Przypomniały mi się słowa Kajla, które wypowiedział w Zamarzniętym Zamku, że jeszcze nie zdarzyło mu się aby nie dowiedział się od drugiej osoby tego, czego chce i ma na to swoje sposoby. Mimowolnie spojrzałam na swoje przedramię. Czerwona pręga przybrała teraz fioletową barwę. Biorąc pod uwagę jego postawność, temperament i umiejętności można było wywnioskować, że taka była jego rola - w razie konieczności bronić Arena i odnaleźć go, choćby trafił do Królestwa Podziemia.
CZYTASZ
RHYE
FantasyAkcja powieści dzieje się w Rhye, lub inaczej krainie Sześciu Królestw. Młoda wojowniczka o imieniu Nadia, wbrew swojej woli musi opuścić Wyspę, na której mieszka. Zostaje wysłana to stolicy Rhye z poleceniem odnalezienia pewnego przedmiotu. W pier...