***dość długi 3560 słów
Zbiegłyśmy po szerokich schodach by znaleźć się na dziedzińcu, który znałam już z poprzedniego dnia. Przeszłyśmy kilkadziesiąt metrów po brukowanej kostce wzdłuż muru, aż dotarłyśmy do drewnianych drzwi. Yasmina otworzyła je i znalazłyśmy się w zielonej części pałacowego kompleksu.
- To jest mały ogród, znajduje się bezpośrednio przy pałacu - objaśniła mi dziewczynka - tu można się bawić i spacerować ale jak widzisz jest strasznie nudno, dlatego tu nie zostaniemy - mówiąc to wyszczerzyła zęby w uśmiechu - pójdziemy do dużego ogrodu.
Omiotłam wzrokiem nasze najbliższe otoczenie. Mały ogród rozciągał się na powierzchni około dwudziestu arów. Z jednej strony ograniczał go zamek z drugiej wysoki na trzy i pół metra mur obrośnięty winobluszczem. Na jednym końcu widoczna była imponującej wielkości fontanna. W zasadzie bardziej przypominała budowlę, z której spływały kaskady wody.
- Ciekawa w tym ogrodzie jest tylko fontanna - tłumaczyłam Yasmina - ale oczywiście nie wolno się w niej bawić. Ale wiesz co? Zdradzę ci pewien sekret. Ja czasem na nią wchodzę.
Jeszcze raz spojrzałam w kierunku imponującej konstrukcji. Jej najwyższa część mierzyła przynajmniej dziesięć metrów. Nie bardzo wyobrażałam sobie jak dziewczynka dostaje się na górę. Yasmina tylko czekała na mój pytający wzrok.
- Na jej szczyt można się dostać idąc po murze, który oddziela dziedziniec od małego ogrodu. Na mur zaś można wejść z okna izby, w której pracują Maria i Kucharz.
- A, i na pewno są zachwyceni kiedy to robisz.
Yasmina zachichotała.
- Oczywiście, że nie. Muszę czekać aż zajmą się praca, albo wyjdą z pomieszczenia, ale czasem któreś z nich zauważy, krzyczą wtedy na mnie, ale szybko zapominają i gdy odwiedzam ich kolejny raz nic na ten temat nie mówią.
Szłyśmy na wprost. Bezpośrednio wokół nas znajdował się równo przystrzyżony trawnik, który przecinały ścieżki wyłożone białym marmurem. Co kawałek z zielonej powierzchni wyłaniały się klomby, na których rosły krzewy róż oraz liliowce, chyba w każdej możliwej barwnej odmianie - niebieskie, czerwone, pomarańczowe, fioletowe, białe, a nawet posiadające dwubarwne płatki będące kombinacją tych kolorów.
W centralnej części ogrodu stała nieduża fontanna. Z jej górnej części wytryskiwała woda by następnie spływać w dół po okrągłych misach ułożonych piętrowo. W ogrodzie w równych odstępach od siebie rosły drzewa - akacje i katalpy, o tej porze roku obsypane białym kwieciem.
Odniosłam niepokojące wrażenie, że miejsce to nie jest mi całkiem obce... widziałam je już kiedyś, a może nawet byłam tu? Kiedyś w jednym z moich snów, jaki nawiedził mnie podczas naszego pobytu w Zamarzniętym Jarze... uznałam, że opuszczenie ogrodu to dobry pomysł. Nie chodziło jedynie o wspomnienia jakie we mnie wzbudził, ale też o to, że nie było tu dobrego miejsca w którym można by schować tajemniczy przedmiot, o ile ktoś nie umieścił go w jakiejś dziupli, lub przypadkiem nie upuścił pomiędzy kwiatami gdzie dawno został pogrzebany pod warstwą nowej gleby.
Oby nie - pomyślałam i ruszyłam za Yasminą, która zdążyła już dobiec do muru.
- Duży ogród znajduje się tam - powiedziała i wskazała palcem za ogrodzenie uśmiechając się przebiegle.
Zaczęłam zastanawiać się jak dziewczynka zamierza przebyć przeszkodę, gdy między gęsto rosnącymi liśćmi winobluszczu zobaczyłam nieduże drzwi. Były tak szczelnie zakryte pnącą się po nich rośliną, że nawet z bliska ciężko było je wypatrzeć. Widząc, że Yasmina wyraźnie czeka na to co zrobię, odgarnęłam cienkie gałązki i złapałam za klamkę. Przycisnęłam ją ku dołowi, lecz ona nawet nie drgnęła. Ze zdziwieniem spojrzałam na dziurkę od klucza. Wyglądała na przerdzewiałą i całkiem zapchaną ziemią
CZYTASZ
RHYE
FantasyAkcja powieści dzieje się w Rhye, lub inaczej krainie Sześciu Królestw. Młoda wojowniczka o imieniu Nadia, wbrew swojej woli musi opuścić Wyspę, na której mieszka. Zostaje wysłana to stolicy Rhye z poleceniem odnalezienia pewnego przedmiotu. W pier...