Cz.2. - W blasku Io i Callisto - ZAKOŃCZENIE

62 10 31
                                    

Taras, na który wyszliśmy znajdował się ponad Letnią Salą Bankietową. Tym samym, był najwyżej położonym miejscem w całym zamku Rhye. Ponad nami wznosiło się tylko sześć smukłych wież, a sufit stanowiło otwarte niebo, o tej porze rozświetlone wspólnym blaskiem Io i Callisto oraz towarzyszącym im setkom gwiazd. Dwa Księżyce tej nocy świeciły wyjątkowo jasno, sierp Jokasty natomiast prawie całkowicie zniknął.

Kajl, będący od naszego przybycia do Rhye w stale wyśmienitym nastroju, całą drogę zabawiał Elię, Kristinę oraz Falco śmiesznymi historiami. Ja wraz z Arenem szliśmy w milczeniu kilka metrów za nimi. W górze krążyły nietoperze machając prędko ciemnymi, błoniastymi skrzydłami.

Na środku tarasu znajdowała się fontanna, ponad którą zbudowana była drewniana altana obrośnięta krzewami jaśminu. Jak dowiedziałam się później, nie była to właściwie fontanna lecz gorące źródło wybijające ze skał będących najwyższym fundamentem zamku. Ponad tryskającą wodą unosiła się para, która następnie rozchodziła się wokół, niczym biała mgła.

Zbliżyliśmy się do naszych towarzyszy, którzy zatrzymali się obok drewnianej konstrukcji.

Kajl obejmował Elię, Kristina i Falco trzymali się za ręce.

- Gratuluję organizacji, to z pewnością najlepsze obchody Święta Letniego Nowiu w jakich uczestniczyłem - przemówił Kajl, choć nie byłam pewna do kogo zwrócone były jego słowa. Musiał wypić bardzo dużo wina, nigdy wcześniej nie widziałam go odurzonego alkoholem.

- Dziękuję mój drogi przyjacielu, jednak wszelkie wyrazy uznania należą się mojej siostrze, Samirowi i Kristinie - odparł Aren.

- Owszem, ale ostatecznie to ty zgodziłeś się na to, by porzucić dawne uprzedzenia i wznowić zakazane przed laty tradycje.

- Tak, nie ukrywam, że liczyłem na to, że przyniosą mi pewne korzyści - stwierdził Aren z czarującym uśmiechem, przenosząc swój wzrok na mnie.

Kajl zaśmiał się.

- Lepiej nacieszcie się nimi zawczasu, ponieważ nadchodzący dzień nie będzie należał do łatwych, no ale nie pora na zmartwienia. Noc jest zbyt piękna i zbyt szybko przeminie, a ja od teraz zamierzam być wierny tradycjom i przestrzegać ich do samego końca - gdy skończył mówić, nie zważając na naszą obecność pocałował namiętnie swoją narzeczoną.

Widok drobnej sylwetki Elii wprost tonącej w obszernych ramionach Kajla, oraz myśl o tym co zamierzają zrobić, w dziwny sposób pobudziły moje zmysły. Spojrzałam na Kristinę i Falco. Trzymali się za ręce i wymienili niepewnymi spojrzeniami. Sądząc jednak po sposobie w jaki na siebie patrzyli nie miałam wątpliwości co do tego, że tej nocy również przypieczętują rodzącą się między nimi miłość w blasku magicznego światła.

Nie myliłam się, ponieważ już po chwili zniknęli za jednym z obszernych obmurowań.

Aren pociągnął mnie za rękę. Był wyraźnie rozbawiony zachowaniem naszych towarzyszy.

- Chodź, lepiej zostawmy ich samych.

Podzielałam jego zdanie w tej kwestii.

- Czy uważasz, że Kristina i Falco są sobie przeznaczeni? Mimo wszystko wydawali się lekko skrępowani sytuacją, czego nie można powiedzieć o Kajlu i Elii - zapytałam.

- Tak, zdecydowanie są sobie przeznaczeni. Byli w sobie zakochani od dziecka, od kiedy tylko pamiętam, ale to długa historia. Rzeczywiście mogli czuć się skrępowani, ponieważ w przeciwieństwie do Kajla i Elii nie sądzę by wcześniej dane im było przypieczętować łączącą ich więź cielesnym zbliżeniem. Swoją drogą dzisiejsza noc wydaje się być na to idealna.

Spojrzałam w górę. Przez środek ciemnogranatowego nieba przechodził dużo jaśniejszy pas usiany setkami mieniących się gwiazd. Niebieski Io i czerwona Callisto kontynuowali swoją wspólną wędrówkę po nieboskłonie. Odniosłam wrażenie, że błyszcząca fioletową poświatą Jiraya znajduje się dziś dokładnie nad nami.

Aren podszedł do mnie i przejechał opuszkami palców po mojej szyi, zaczynając tuż za uchem i kończąc na samym ramieniu. Zamknęłam oczy. Przeszedł mnie dreszcz. Jego usta zbliżyły się do moich.

- Trafnie przewidziałem wynik losowania, oraz to jaką suknię będziesz mieć na sobie podczas obchodów letniego święta. Chciałbym przekonać się teraz, czy nie myliłem się co do tego co znajduje się pod nią.

Uśmiechnęłam się i odparłam:

- Ja też.

Nasze usta złączyły się w pocałunku. Wplotłam palce w jego miękkie złote włosy, a on przycisnął mnie mocno do siebie.

- Chcesz zostać tutaj czy tajemnym przejściem udamy się do moich komnat? - zapytał.

- Chodźmy do twoich komnat, o ile przypieczętowanie naszej więzi w łożu, zamiast pod nocnym niebem, będzie zgodne z rytuałem dwóch księżyców.

Poczułam jak jego usta rozciągają się w uśmiechu.

- Nikt nie powiedział, że zrobimy to w łożu.

***🌿🌹🌔🌖🌹🌿***

KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ 😊😊😊

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ 😊😊😊

Chociaż opublikowałam ostatni rozdział Rhye nie czuję żeby był to koniec ☺️. Wręcz przeciwnie, czuję się jakby był to dopiero początek 😉.


RHYEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz