Rozdział 24 - Za dużo wina...

62 13 73
                                    

***długi 5143 słowa

Gdy Aren zniknął w jednym z korytarzy ogarnęło mnie poczucie ogromnego zmęczenia. Korciło mnie aby wrócić do pokoju, w którym spałam, byłam jednak pewna, że tam nie trafię.

Wzięłam więc głęboki wdech i weszłam do pomieszczenia jadalnego. Pewnym krokiem skierowałam się nie ku miejscu, gdzie wcześniej siedzieliśmy z Arenem, i gdzie być może nadal znajdował się Fiorin, lecz tam, gdzie ostatnio widziałam Samira. Liczyłam na to, że nikt nie usiadł dotąd na pustym miejscu Gryfina.

Na szczęście nie pomyliłam się, w sali pozostało już stosunkowo mało osób, wśród nich był mój najmłodszy kompan i jego nowa znajoma. Krzesło obok chłopaka było puste. Usiadłam na nim z rozmachem i uśmiechnęłam się do Samira.

- Witaj drogi Samirze, jak tam upływa ci pobyt w Zamarzniętym Jarze? - celowo zignorowałam obecność jego towarzyszki.

Samir wzruszył ramionami i odpowiedział:

- Dobrze, ale to raczej ja powinienem zapytać ciebie o twoje samopoczucie?

- Jak widać czuję się świetnie.

Nie była to do końca prawda, lecz użalanie się nad sobą nie leżało w mojej naturze. Uświadomiłam sobie, że ostatni raz widziałam Samira gdy wyszłam z przerębla ratując Larę, a przynajmniej tyle pamiętałam.

Obrzuciłam jego i starszą kobietę niezbyt miłymi słowami, pomimo tego, że mi pomogli. Samir wydawał się teraz lekko zmieszany, a może nawet smutny. Przeszło mi przez myśl, że może mieć mi za złe moje zachowanie. Nie mogłam przypomnieć sobie jakiego zwrotu użyłam, aczkolwiek byłam wprost pewna, że mnie często nazywano dużo gorzej, a jakoś nie zamartwiałam się tym przez cały kolejny dzień.

Musiało chodzić o coś innego. Postanowiłam więc zapytać wprost.

- Coś się stało, bo masz nie za tęgą minę?

Samir stał się jeszcze bardziej skonsternowany. Wahał się przez chwilę, po czym zdecydował przemówić:

- Widzisz Nadio, to przez Arena. Gdy przybyli nad jezioro, dłuższą chwilę po nas, ty byłaś już nieprzytomna, a ja wyjaśniłem im co się wydarzyło. Strasznie mnie zrugał. Był wściekły, że pozwoliłem ci wejść pod lód. Chyba jeszcze nigdy nie widziałem go tak rozzłoszczonego. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, jednak jego upomnienie dało mi do myślenia. Gdyby zdarzenia potoczyły się inaczej...

- Samirze, to niedorzeczne, nie miej żadnych wyrzutów sumienia, ani pretensji do siebie w związku z tym co się stało. To była moja decyzja, ty i tak nie miałbyś na nią żadnego wpływu, nawet gdybyś chciał. Z drugiej strony, po części cię rozumiem, ponieważ gdybyś to ty zdecydował się wejść do przerębla, z pewnością zrobiłabym wszystko aby cię powstrzymać. Wiem na co mogę sobie pozwolić. Ponad to, powiedzmy, że mam pewne doświadczenia w pływaniu w lodowatej wodzie. No i była lina, którą wy trzymaliście.... zresztą, nie widzę potrzeby rozmawiania dalej o tym. Powiedz mi lepiej, dlaczego to zamczysko ma tyle niepotrzebnych korytarzy i czy każdy zamek w krainie Sześciu Królestw jest tak podstępnie zbudowany? - postanowiłam jak najszybciej zmienić temat.

Samir najwyraźniej również nie chciał kontynuować rozmowy o zdarzeniach nad Zamarzniętym Jeziorem Katataris, ponieważ zaczął żywo udzielać odpowiedzi na moje pytanie:

- Zamek w Zamarzniętym Jarze posiada wyjątkowo skomplikowany labirynt korytarzy, zbudowany po to aby mógł w pewien sposób sam się bronić. Jak wiesz, Zamarznięty Jar to największe skupisko kopalni diamentów i innych cennych kamieni w całym Rhye, dlatego zawsze stanowił cel licznych ataków. Warunki są tu surowe, nie pozwalają na uprawę pół czy roślin, władcy Jaru nie mogli, więc pozwolić sobie na utrzymywanie licznego garnizonu. Labirynt korytarzy ma chronić skarbiec, w którym przechowywane są cenne kruszce, tak by wróg nie mógł tam dotrzeć, a także rodzinę władców Jaru na wypadek ataku. Niektóre ścieżki prowadzą do skarbca, inne do specjalnych schronów, ponoć są nawet takie, którymi można opuścić zamek i przedostać się na drugą stronę Zamarzniętych Gór. Korytarze mają tak skomplikowany układ, że nie znając dokładnej drogi nie ma możliwości odnalezienia się w nich. Ponad to niektórych przejść strzegą zaklęcia maskujące, tak że jeśli nieproszony gość zapuści się do serca labiryntu już nigdy stamtąd nie wyjdzie, bo po prostu nie zobaczy wyjść prowadzących na zewnątrz.

RHYEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz